Translate

niedziela, 22 maja 2016

36.,,...A rodzina sobie pomaga"

Wieczorem odkąd pomyślał o całej kłótni z Ronem zaczął zastanawiać się czy rzeczywiście jest dobrym przyjacielem, mężem kiedyś...rodzicem. Z jednej strony żal mu było Rona skłóconego z Hermioną, a z drugiej cała ta sytuacja dała mu motywację do działania, chociaż ogromnie ucierpiało też na tym poczucie jego wartości, które i tak zawsze było nie najlepsze.
-O czym tak myślisz?
-O Ronie, zastanawiam się co z nim będzie muszę mu pomóc, bo naprawdę on sam nawet nie wie jak wiele mu zawdzięczam.
-Ja jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie, może i nie jest najzdolniejszy, ale na pewno ma do czegoś talent i na pewno w czymś jest dobry, tylko, że on sam nie wie czego chce.
-No właśnie a na to nie możemy nic poradzić, nie wiem jak można tego nie zauważyć, to się po prostu czuje w środku, w głębi, ja od zawsze chciałam grać w drużynie Harpii, chociaż nigdy nie myślałam, że to jest możliwe.
-Teraz nabrał sił i motywacji więc może tym razem uda mu się osiągnąć to, co być może zawsze chciał robić.
-Tak naprawdę to nigdy nie mówił mi kim chciałby być, chociaż na początku chciał być taki jak ty, popularny i zdolny, ale im był starszy tym bardziej chyba zrozumiał twoje problemy i od tego odszedł, ale może wciąż jest w nim ta mała zazdrość o twoją posadę.
-To, że będę musiał wybrać aurora wśród których kandydatem jest Ron nie ułatwia mi sprawy. A co jak okaże się, że on nie nadaje się na aurora, miałbym wyrzuty, że musiałem go odrzucić, ale jeśli bym go przyjął byłoby to niesprawiedliwe wobec innych. Mam nadzieję, że jednak da z siebie wszystko, tak jak mi obiecał.
-Mówię ci, Ron pod presją jest naprawdę silny i potrafi wtedy osiągnąć wszystko zresztą, zmienił się, już nie jest takim samym leniwym, nastoletnim czarodziejem jak kiedyś, wydoroślał i chyba ta cała sytuacja wpłynie po części na jego korzyść, a przynajmniej taką mam nadzieję.

-Racja Ron jak chce to potrafi, bo jak zawali to ja nie wiem co z nim będzie.
-No nic idę spać, bo jutro mam wcześnie trening. Dobranoc.
-A ja jutro deportuję Rona pod akademię mam nadzieję, że dobrze mu pójdzie...
-Też mam taką nadzieję martwię się o niego ale jakoś go z tego wyciągniemy.
-Masz racje jesteśmy nie tylko przyjaciółmi ale teraz już rodziną, a rodzina sobie pomaga.
Wieczorem następnego dnia...
-Cześć Harry, Hermiona mówiła, że wpadnie dziś wieczorem.
-Aha to dobrze.
-Coś się stało?
-Nie po prostu tak sobie myślę, że przed Ronem ciężkie zadanie on chyba naprawdę zwariował, żeby próbować zdać cały rok szkolny w dwa miesiące...-W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
-No tak to pewnie Hermiona.-Oznajmiła Ginny i podeszła do drzwi.-Cześć jak tam?-Zapytała zapraszając ją do środka.
-Ginny potrzebuje rady przepraszam, że tak późno ale wcześniej nie mogłam, no wiesz praca.
-Jakiej rady? Mów co się stało.
-Nie wiem co jest z Ronem, bo skoro nie ma go u was to nie wiem gdzie go szukać, no i nie wiem czy nie przesadziłam pakując mu walizki, ale strasznie mnie zdenerwował tym, że wcześniej mi o tym nie powiedział, nie wiem jak mam mu dalej ufać. Mówił wam coś gdzie idzie?
-To nic ci nie powiedział? Harry deportował go dzisiaj na akademię aurorów, ma zamiar zdać cały rok szkolny w dwa miesiące.
-Co?! W dwa miesiące on już zupełnie poszalał, a w ogóle skąd wziął pieniądze na kurs?
-Pomogliśmy mu z Harry'm no wiesz był naprawdę w złym stanie. Teraz chce starać się o pracę aurora w biurze Harry'ego.
-Nie wierzę, aurorzy to bardzo inteligentni i wykształceni ludzie, nie każdy może być aurorem, dlatego jest ich tak mało i są bardzo cenieni.
-Dzięki Hermiona.-Odezwał się Harry.
-Taka jest prawda, nie wiem czy da sobie radę, a jeśli nie to popadnie w uczucie beznadziejności on już taki jest.
-Jest bardzo zawzięty i ma jasno wytyczony cel, a to jest chyba właśnie to, czego Ron potrzebuje, on chyba naprawdę staje się właśnie odpowiedzialnym dorosłym, każdy kiedyś potrzebuje tego czasu, kiedy otrząśnie się i zacznie pracować nad sobą i zacznie opiekować się innymi.
-Harry ma rację to już nie jest ten sam Ron musisz mu dać trochę czasu zanim przejdzie granicę pomiędzy leniwym, głupkowatym Ronem do dorosłego, odpowiedzialnego Ronalda. Jeszcze wszystko się ułoży przeprosi cię, znajdzie pracę, naprawi błędy.
-O poczta do nas.-Powiedział Harry, otworzył okno a do środka wleciała sowa z listem.
-No popatrz właśnie o tym mowa to list od Rona.

                                                           Drogi Harry i Droga Ginny!
Na akademii jest bardzo dużo nauki ale z kilku sprawdzianów udało mi się dostać zadowalający. Myślisz, że to dobrze czy wciąż zbyt słabo jak na aurora?  A ty Ginny rozmawiałaś z Hermioną? Jeśli tak jest bardzo zdenerwowana? Jeśli będziesz się z nią widziała powiedz jej, że bardzo ją przepraszam i nie chciałem, żeby tak wyszło, przekaż jej też, że (jeśli się oczywiście zgodzi) przyjadę w weekend i osobiście ją przeproszę chyba, że nie chce mnie widzieć co nie jest dla mnie dziwne.

-Dostał zadowalające to naprawdę doskonale! Mało kto dostaje tam choćby nędzny za pierwsze sprawdziany, bo są one naprawdę trudne.
-W jeden dzień kilka sprawdzianów, może serio uda mu się zdać cały rok w dwa miesiące. Tymczasem Hermiona siedziała i płakała.
-On naprawdę bardzo się dla nas poświęca, oby przyjechał w ten weekend tęsknię za nim.
-Spokojnie Hermiona wszystko się ułoży a jeśli Ron przyjedzie może się pogodzicie.
-Dziękuję wam.
-Nie ma za co Hermiona.-Powiedziała Ginny,  a Hermiona wyszła.
Od czasu przeprowadzenia się Rona na akademię aurorów do Potter'ów -(i nie tylko do nich jak się później okazało) przychodziły listy informujące ich o jego ocenach i osiągnięciach w nauce( którymi Harry był bardzo zaskoczony wiedząc jak trudne są tamte zadania i sprawdziany).
-Cześć Harry, cześć Ginny.
-Cześć Ron, jednak przyjechałeś.
-Tak, ale w sumie tylko na chwile,żeby przeprosić Hermionę, zobaczyć się z Teddy'm i chwile z tobą pogadać.
-Aha no to siadaj.-Powiedział wskazując kanapę.
-Jak myślisz mam dosyć dobre oceny i wyniki, żeby zostać aurorem.
-No wiesz...jak na pierwsze testy zadowalające to średnia ocena ale jesteś na dobrej drodze. -Powiedział Harry choć to nie było do końca zgodne z prawdą, ponieważ to były naprawdę doskonałe oceny jak na pierwsze sprawdziany umiejętności, które zwykle były przez innych oblewane.
-No nic dlatego dzisiaj naprostuję tą kłótnię i jutro z samego rana wracam na akademię chyba, że Hermiona nie chce mnie widzieć wtedy wrócę już dzisiaj.
-Jestem pewny, że chce cię widzieć i się z tobą pogodzić, uwierz mi teraz zachowuje się jak nie Hermiona, potrzebuje cię i tęskni.
-Dzięki Harry, ale obawiam się, że to nie jest takie proste. Muszę już iść jeszcze raz dziękuję stary.
-Dasz radę powodzenia.
-No i co z Ronem?-Zapytała Ginny Harry'ego.
-To niesamowite zaliczył pierwszy miesiąc w tydzień, chyba naprawdę uda mu się zaliczyć rok w te dwa miesiące, a poza tym jak na pierwszą część testów ma doskonałe wyniki chyba naprawdę bardzo mu na tym zależy, właśnie takiego aurora potrzebuję.
-To świetnie! Oby tak dalej powiem ci, że będziesz miał trudną decyzję spośród tylu aurorów wybrać jednego.
-Wiem boję się tego, że jestem za to odpowiedzialny oby Ron dał radę, bo jeśli nie spełni wymogów będę musiał go odrzucić.
-Da radę  może w końcu znajdzie pracę na stałe.
W tym samym czasie...
               
                                                              Droga Hermiono!
Wiem, że może masz mnie dość, ale proszę przeczytaj ten list do końca. Wiem, że to trudne, ale proszę wybacz mi, bałem się tobie przyznać kim jestem i to był błąd, bałem się tobie powiedzieć o tym, że jestem taki beznadziejny, że wywalili mnie z pracy, trudno przychodzi mi mówić szczególnie tobie o moich błędach. Teraz się zmieniłem, robię wszystko, żeby wiązać koniec z końcem Harry twierdzi, że moje oceny nie są najgorsze ale i tak wiem, że będzie ciężko zostać tym aurorem, muszę wkuwać po nocach i uczyć się tego co wcześniej ignorowałem, a jeszcze dochodzą mi nowe tematy, które muszę opanować. Wiem, że tym co zrobiłem nadszarpnąłem twoje zaufanie, które jest w sumie podstawą związku, ale proszę doceń to co robię, bo naprawdę chcę zapewnić Teddy'emu dobrą przyszłość. Teraz czuję się jakbym zaczynał życie od nowa, ale bez ciebie nic nie ma sensu. Mam nadzieję, że u ciebie i Teddy'ego wszystko w porządku. Kocham cię.

Hermiona, gdy usłyszała pukanie do drzwi wstała i je otwarła a, gdy zobaczyła w nich Rona jej złość jakoś ją opuściła i ze łzami w oczach rzuciła mu się na szyję.











niedziela, 8 maja 2016

35.Rodzinna pomoc

Energia znów powróciła i samopoczucie czarodziejów również się polepszało, a ich moce magiczne wróciły do normy. Dzięki temu doświadczeniu osłabły wszelkie klątwy i złe moce a przynajmniej ich większość.
-Cześć dzisiaj tak późno?
-No wiesz...przepraszam mam dużo pracy.
-Nie no żartuje, wiem przecież. A właśnie pogodziliście się już z Ronem był na ciebie ostatnio nieźle wściekły.
-Tak to moja wina teraz chce mu pomóc. Tylko dlaczego nie powiedział mi o tym wcześniej...
-No wiesz to Ron on tak jakby...zawsze czuł się od innych gorszy, choć nie zawsze dał to po sobie poznać. Pewnie było mu wstyd to przyznać.
-Tak, ale jestem jego przyjacielem przecież dobrze wie, że bym go nie wyśmiał.
-No wiesz...on zawsze był najbardziej zazdrosny o to kim jesteś, o to, że wszyscy w Hogwarcie cię zawsze lubili, o to, że mama traktowała cię inaczej niż jego i że jesteś od niego zdolniejszy...
-Nie jestem wcale zdolny chyba, że do stwarzania problemów i z eliksirów zawsze miałem ,,o" i popełniłem wiele błędów od których mogło zależeć czyjeś życie ja nigdy nie zapomnę o Cedriku i ich wszystkich...jeszcze o mało co ty byś przeze mnie zginęła a tego bym już nie zniósł.
-Wiem Harry...ale ty uratowałeś wszystkich czarodziejów, nie masz się czym obwiniać na pewno nie ty.
-Liczy się to, że nigdy nie odmówiłeś pomocy nawet swoim wrogom. Podziwiam cię za to, to właśnie to jak dla mnie sprawia, że jesteś taki wyjątkowy, a nie twoja blizna.-Mówiąc to przejechała palcami po jego czole, a Harry ją przytulił.
-Dzięki Ginny. Kocham cię.
Następnego dnia z samego rana Harry jak zwykle poszedł na budowę sprawdzić jak idą prace i dowiedział się, że nora jest już w pełni ukończona. Rzeczywiście niczym nie różniła się od poprzedniej nory a w środku wyglądała jakby nic się nie stało. Harry, gdy to zobaczył od razu bardzo się ucieszył i od razu podzielił się tą wieścią z Ginny i panią Weasley.
-Nie wierzę wygląda dokładnie jak nora nic się tu nie zmieniło.-Powiedziała pani Weasley ze łzami w oczach.
-Teraz znowu będziecie mnie mogli odwiedzać nie wiecie jak bardzo brakowało mi nory. Przynajmniej już nie będę musiała mieszkać u was i będziecie mieć wreszcie spokój.
-Daj spokój mamo.
-Już dzisiaj się pakuję i wracam do siebie.-Oświadczyła zdecydowanym tonem.
-Już dzisiaj, tak szybko?
-Tak kochanie ale możecie mnie odwiedzać kiedy chcecie a ja zawsze chętnie z wami porozmawiam, doradzę, pomogę.
-Dzięki mamo.
-No nic ja już muszę iść do pracy, poradzicie sobie?
-Tak idź Harry my tutaj damy sobie radę.
Pani Weasley bardzo szybko się spakowała i wróciła do siebie w bardzo dobrym humorze.
Tymczasem u Harry'ego w pracy było mnóstwo rzeczy do zrobienia ale głównie zajmował się w tym dniu rozmowami kwalifikacyjnymi do wyboru aurora. Ron tego dnia był szczególnie roztrzepany i zestresowany tym, że będzie musiał szczerze porozmawiać o wszystkim z Harry'
-Proszę.-Powiedział Harry, gdy kolejny kandydat zapukał.
-Cześć.
-O, to ty Ron zostaw tu swoje papiery.
-Bez sensu przecież i tak wiesz o mnie wszystko.-Powiedział załamany.
-No trudno i tak ich potrzebuję. Przede wszystkim zaczniesz od swoich szkoleń Ron już ci to załatwiłem tylko nie rozgadaj temu wszystkim, bo ktoś mógłby uznać, że cię faworyzuję a ja tylko chcę ci pomóc.
-Wielkie dzięki stary jestem ci dłużny do końca życia.
-Ron nie przesadzaj może lepiej porozmawiajmy o twoich umiejętnościach.
-No więc tak eliksiry to jakaś porażka zresztą tak jak moje wszystkie oceny z Hogwartu i całe moje życie, które już dawno przegrałem i dziwię się, że Hermiona mnie jeszcze nie zostawiła, bo ona jest ambitna i nie zasługuje na takiego śmiecia.
-Ron proszę cię uspokój się, uwierz mi, że teraz będzie lepiej, jeszcze wyjdziesz z tego bagna tylko ty też musisz się postarać, bo muszę od ciebie wymagać pewnych umiejętności a jeśli się nie postarasz to nasza współpraca niestety się skończy.
-Wiem Harry ja zrobię wszystko o co mnie poprosisz i będę się starać, będę wkuwać nawet z eliksirów i już nic nie zawalę, muszę w końcu być mężczyzną, a nie być takim tchórzem.
-To, że chcesz się podjąć nauki bycia aurorem to dowód na to, że wcale nie jesteś tchórzem. Dobra to ja jeszcze przeglądnę twoje papiery a ty możesz już iść powodzenia Ron.-Powiedział a on pośpiesznie wyszedł deportował się odwiedzić Ginny.
-No i jak?-Zapytała.
-W porządku Harry bardzo mi pomaga jestem mu za to bardzo wdzięczny.
-A co z tobą kiedy się tego wszystkiego nauczysz?
-Jeszcze w tym miesiącu.
-Chcesz się tego wszystkiego nauczyć w jeden miesiąc?!
-Tak, wiem pewnie nie dam rady.
-Nie ale po prostu masz dużo do zrobienia to wcale nie jest łatwe Harry miał szczęście, że wtedy potrzebowano aurorów i go przyjęli. To bardzo trudna i niebezpieczna praca, jesteś pewien, że tego chcesz?
-Muszę w końcu wziąć się w garść żebym nie musiał już oszukiwać Hermiony.
-To ty jeszcze jej nie powiedziałeś! Ona się dowie i będzie wściekła!
-Wiem ale nie mam odwagi.
-Ron im szybciej to zrobisz tym lepiej, a jak jej o tym powiesz to będzie ci łatwiej i wszystko będzie prostsze.
-Masz racje boję się jej reakcji ale nie mogę tego dłużej ukrywać. Wiesz czy wróciła już z pracy?
-Tak, przed chwilą była u mamy ale mówiła, że wraca do siebie.
-Dzięki siostra idę jej o tym powiedzieć.-Podziękował i zniknął za drzwiami
Po pewnym czasie...
-No jesteś już Harry.
-Cześć coś się stało jak mnie nie było, wszystko w porządku?
-Tak tylko mama już się wyprowadziła, a tak to nic ciekawego.
-Czyli jesteśmy sami w domu...
-No...Powiedziała a Harry pogładził ją po policzku, ale w tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Kto to może być, zapraszałeś kogoś?
-Nie w ogóle kto miałby tak późno przychodzić.-Powiedział zdziwiony.-Lepiej wyciągnij różdżkę.
Gdy Ginny otworzyła drzwi zobaczyła twarz którą świetnie zna.
-Ron? Co się stało?
-Lepiej nie pytaj...
-Co napadli cię? Jesteś ranny?
-Nie chociaż tak się czuję. Jak powiedziałem o tym Hermionie to nieźle się wkurzyła.
-No to wejdź do środka, zrobię herbaty.-Oznajmiła i wyszła do kuchni.
-Dzięki.
-No to co się właściwie stało?
-Wyrzuciła mnie.
-Dobra ale zacznij może od początku.
-No więc tak rozmawiałem z Ginny po tym przesłuchaniu u ciebie, a ona doradziła mi, żebym powiedział w końcu Hermionie o całej tej sytuacji i stwierdziłem, że rzeczywiście ma rację, dlatego od razu deportowałem się do domu i jej wszystko wytłumaczyłem, że od dawna nie mam pracy i chcę się podjąć pracy aurora, ale ona powiedziała, że nie powinienem ukrywać tego przed nią i od razu powinienem jej o tym powiedzieć. Potem powiedziała jeszcze, że już nie ma do mnie zaufania i wtedy kazała mi wziąć rzeczy a ja deportowałem się do was.
-Aha, czyli dzisiaj nocujesz u nas.-Powiedziała Ginny.
-Nie, tylko chciałem z wami o tym teraz porozmawiać, nie mam zamiaru robić z waszego domu jakiejś noclegowni.
-To co masz zamiar niby zrobić?-Zapytał Harry.
-Nieważne.
-Ważne, nie będziesz się szlajać jasne, zostajesz tu i koniec.-Oświadczyła dobitnie Ginny.
-Co wy jeszcze dla mnie chcecie zrobić już jutro jadę na akademię aurorów.
-Już jutro chcesz zacząć, ale Ron...
-Poradzę sobie, Harry mógłbyś dać mi listę potrzebnych książek.
-No...dobrze jesteś pewien, że to wszystko nadgonisz?
-Tak, muszę i to zrobię, a potem pogodzę się z Hermioną i znowu wszystko będzie w porządku.
-Ron naprawdę cię nie poznaję. Ty i nauka a co dopiero jeśli chodzi o zaliczenie całego roku w miesiąc!
-Muszę w końcu zapewnić Teddy'emu dobrą przyszłość, nie chcę w przyszłości przynosić mu wstydu. Teraz to jest dla mnie najważniejsze, żebyśmy w końcu byli szczęśliwą rodziną.
-Ron nie myślałam, że to kiedyś powiem, ale jestem z ciebie dumna.
-Dzięki Ginny z samego rana kupię książki i jadę.
-Tylko jeden problem za co chcesz te książki kupić? Nie no oczywiście rano jedziemy razem do mojego skarbca.
-Harry jak ja ci dziękuję nigdy nie wygrzebię się z tych długów.
-I tak nie mam na co wydawać tych pieniędzy tobie teraz o wiele lepiej się przydadzą.
-To gdzie mam spać?
-Pierwszy pokój na lewo.-Powiedziała Ginny i siadła obok Harry'ego na kanapie.-Nie sądziłam, że on kiedyś podejmie takie kroki.
-Ja też, ale Ron chyba nigdy nie przestanie nas zaskakiwać...