Translate

niedziela, 5 czerwca 2016

37.Kolejny auror w rodzinie

-Cześć mamo wiesz, że Ronowi został już tylko tydzień na akademii aurorów a do odrobienia ma jeszcze miesiąc wykładów i materiału do przerobienia.-Powiedziała Ginny.
-Nie wierzę, że udało mu się zaliczyć to wszystko w tak krótkim czasie. Jednak jak mu zależy to potrafi.
-Masz racje tak naprawdę Harry powiedział mu, że jego oceny są średnie, żeby go zmotywować, a on sam jest nieźle zdziwiony, bo ponoć szczególnie pierwszy okres jest trudny.
-No tak mam tylko nadzieję, że bycie aurorem nie uderzy mu do głowy, wszyscy wiemy jaki jest Ron, chociaż ostatnio bardzo się zmienił, już sam fakt, że chce zarabiać na swoją rodzinę i na siebie to potwierdza.

***********
Po tygodniu ciężkiej ale owocnej pracy Rona rok szkolny dobiegał już końca. Niektórzy w tym czasie imprezowali w akademiku i cieszyli się, że rozpoczną się wakacje, inni pakowali się i odpoczywali, a  tylko jeden jedyny Ron uczył się do ostatniego testu jaki mu pozostał-testu z eliksirów. 
-Stary ty jeszcze tu siedzisz! Nie cieszysz się?! Jest koniec roku!-Powiedział jego współlokator wpadając do pokoju.
-Nie, została mi jeszcze jedna ocena.
-Z czego będziesz zdawał?
-A jak myślisz?
-Nie mam pojęcia, jestem kiepski w zgadywaniu.Powiedział opadając na kanapę, ponieważ był lekko pijany i trudno było mu utrzymać równowagę.
-Eliksiry i ogólnej wiedzy.
-Nie martw się ja zdałem ten test na zadowalający. A wiesz, że nie jestem w tym jakiś bardzo dobry.
-Wiem, ale ja jestem słaby w eliksirach.
-Mówię ci dasz radę, a teraz chodź się trochę pobawić, mamy piwo kremowe i ognistą whisky.
-Mówię ci nie powinienem.
-Powinieneś się cieszyć z życia, a nie co chwile tak smęcisz, że nie da się tego słuchać. No ale jak nie, to nie ja idę.-Powiedział opierając się o drzwi i chwiejnym krokiem wyszedł z pokoju.
Z samego rana Ron postanowił jeszcze coś powtórzyć, ponieważ większość osób jeszcze spała przez co panowała nieprzenikniona cisza i wreszcie mógł się skupić.
Gdy przyszła godzina egzaminu, zszedł na dół i jeszcze zanim wszedł do sali w której miał odbyć się egzamin, powtarzał formuły zaklęć, choć po przekroczeniu progu zrobiło mu się zimno i w jednej chwili zapomniał wszystkiego, czego się wcześniej nauczył.
Jednak po chwili odzyskał pamięć i może nie całkiem pewny siebie odpowiadał na zadawane pytania i rzucał zaklęcia. Po egzaminie sumującym cały rok nauki czekał go jeszcze tylko jeden sprawdzian-test z eliksirów. Mimo to, że wszyscy zapewniali go, że nie był wcale trudny i że egzaminy z innych przedmiotów były trudniejsze, wciąż był przekonany, że nie jest najlepszy z eliksirów i choćby niewiadomo ile poświęcił na naukę i tak nie będzie w tym doskonały.

**********
Ostatniego dnia akademii ukazały się już wyniki Rona, ku jego zdziwieniu, dostał same dobre oceny szczególnie z eliksirów, ponieważ dostał zadowalający. Tak samo z egzaminem podsumowującym okazało się, że otrzymał maksymalną ilość punktów za każde zaklęcie, wywar, odpowiedź na jakieś pytanie.
Po jego powrocie na peronie czekali na niego Harry, Ginny i reszta jego rodziny.
-Przyszliście specjalnie, żeby mnie przywitać?! Naprawdę nie macie nic innego do roboty?! Dziękuję wam.
-Znam już twoje wyniki.-Oświadczył Harry.
-Ale...skąd ty...
-Muszę znaleźć aurora dlatego jestem informowany o wszystkich wynikach. Muszę przyznać, że wyszło ci świetnie. Jesteś jednym z lepszych kandydatów.
-Ale mówiłeś, że zepsułem początkowe oceny.-Powiedział zdziwiony.
-Tylko tak powiedziałem, żeby cię zmotywować, tak naprawdę jeśli w pierwszym semestrze ma się takie oceny to jest się na bardzo dobrej drodze.
-Wiecie co?-Wtrąciła pani Weasley. Charlie napisał do mnie, żebyśmy wszyscy przyszli jutro do niego na taką kolację rodzinną, żeby uczcić dobre wyniki Rona, myślę, że to dobry pomysł.
-Ja chętnie.
-Ja też.
-My również.
-No to doskonale może wreszcie będzie rodzina w komplecie. Zresztą ciekawa jestem jak Charlie mieszka i czy daje sobie jakoś radę.
-Na pewno mamo.

**********
Wieczorem cała rodzina zebrała się u Charlie'ego.
-Wyśmienite te danie Charlie, nigdy się nie chwaliłeś, że jesteś tak dobrym kucharzem.
-Sam wymyśliłem tą recepturę, ale i tak twoje obiady są lepsze mamo. A jeszcze będzie deser.
-A może pochwal się Ron swoimi wynikami.-Zaproponował Charlie.
-Możliwe, że będę aurorem! Chyba to jest naprawdę coś dla mnie, bo bardzo cieszy mnie myśl, że mam jakieś szanse.
-I to całkiem spore szanse, jesteś w czołówce.
-No to gratuluje!-Powiedział uradowany Charlie.
-A tobie jak idzie?-Zapytał Ron.
-Wiesz zdążyłem się już tutaj zadomowić, dobrze mi tutaj, opieka nad smokami jest bardzo fajną pracą nawet myślałem, żeby odkąd jest to dozwolone mieć jakiegoś na własność i chyba tak właśnie zrobię.
-Czyli przy następnym obiedzie możemy się spodziewać ziejącego ogniem pupilka.-Powiedziała Ginny.
-Nie są takie złe Ginny, ja pracuję ze smokami już bardzo długo i po prostu trzeba je zrozumieć i je pokochać, a one wtedy pokochają ciebie, a w ogóle zamierzam wziąć smoka, który nie ma zdolności ziania ogniem.
-Skoro je kochasz to dobrze może będziesz miał jakieś towarzystwo.-Wtrąciła pani Weasley.
-Bez przesady Roxi czasami też mnie odwiedza, prawda?
-Tak, Charlie ma rację bywam tutaj nawet całkiem często.
Po chwili Charlie rzucił zaklęcie i talerze pełne ciasta spoczęły na stole.
-Smacznego!-Powiedział i wszyscy zaczęli jeść, dopóki dźwięku przeżuwania nie przerwał kaszel krztuszącej się Ginny. Na szczęście po rzuconym przez Harry'ego zaklęciu przestała się dusić, a wypluła coś co zupełnie ją zadziwiło.
-Pierścionek? Ale...ja mam już męża...
-Przepraszam, jak mi głupio to oczywiście nie miało być dla ciebie Ginny, pomyliłem talerze przepraszam cię on miał być... dla Roxi. Powiedział, a wszyscy prócz jego zachwyconej dziewczyny wybuchli śmiechem.
-No tego jeszcze nie było, żeby brat się oświadczał siostrze.
I tak cała rodzina Weasley i Potter spędziła miło czas.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz