Translate

niedziela, 19 lutego 2017

68.Z powrotem era mroku?

Sylwestrowej nocy zaszło wiele dziwnych zdarzeń, jednak mimo tego, czego wszyscy się spodziewali nic nikomu się nie stało i nie było wcale żadnego zamachu.
-Jesteście! Dzięki Bogu, że nic wam nie jest!-Powitała ich nad ranem pani Weasley.
-Spokojnie mamo, wszystko w porządku.-Ściskała ja dalej Ginny.
-Wyglądacie fatalnie, musicie odpocząć.-Stwierdziła mierząc ich od stóp do głów.
-Niestety, jest za wiele rzeczy do ustalenie.
-Właśnie mamo, zresztą teraz już i tak bym nie zasnęła, nie ma mowy.-Zaprotestowała Ginny.-Harry czy ty możliwe, że źle zrozumieliśmy to, co było na tym pergaminie?
-Nie wiem. Nic nie wiem, oprócz tego, że nie będzie łatwo.
-Nie chce was martwic, ale powinniście to przeczytać.-Powiedział Ron i okazało się, że nie uczestniczył w tej rozmowie, bo zgłębiał właśnie najnowszy artykuł "Żonglera".
-Jaka zmiana prawa!?-Powiedział oburzony i zdziwiony Harry.
-Potrzebujemy Hermiony, ja się tak bardzo nie znam na tych wszystkich artykułach, a ona pewnie wie o co chodzi.
-Tylko czy ktoś w ogóle ją przed chwilą widział?-Zapytała Ginny.
-Tak, chwilę temu przed ministerestwem z nią rozmawiałem zaraz powinna tu być.
-A co z Jake'iem, mamo?-Zapytała Ginny.
-Jest zmęczony, szybko zasnął.
-Harry, ten chłopiec może nam pomóc.-Zauważyła Ginny.
-Co się w ogóle stało, bo już sam nie wiem co tu się dookoła dzieje?-Zapytał.
-Dobre pytanie.-Powtórzył Ron.
-Może zaczekajmy z tym do czasu aż przyjdzie Hermiona.-Zasugerowała Ginny.
-O wilku mowa.-Powiedział Ron, gdy wszyscy usłyszeli dźwięk deportacji. Okazało się, że nie była to jednak sama Hermiona, gdyż przed nią do domu wkroczyło kilku barczystych mężczyzn i kobieta w strojach urzędowych ministerstwa. W przedpokoju zrobiło się tak ciasno, że Hermiona, aby wejść do środka musiała niemalże przeciskać przez nich łokciami.
-Czemu zawdzięczamy ta wizytę.-Miny tych ludzi były poważne i na pewno nie sugerowały niczego dobrego.
-Nooo...jest i Potter.-Zaśmiała się szyderczo. Nawet nie odpowiadając na pytanie Harry'ego kobieta rozwinęła pergamin i zaczęła czytać:
-W związku z tym, że wczoraj Kingsley Shacklebolt złożył wypowiedzenie i wszystkie jego obowiązki przejmie jego dotychczasowy zastępca, nastąpiła zmiana prawa. Polega ona na...
-NA TOTALNYM BRAKU ZROZUMIENIA WSZYSTKICH, KTÓRZY URODZILI SIĘ W MUGOLSKIEJ RODZINIE I ODDZIELENIE ICH OD INNYCH CZARODZIEJÓW!-Wykrzyczała w furii Hermiona i wszyscy natychmiast pojęli co właśnie zaszło.
-Jakie wypowiedzenie!?-Zapytała oburzona Ginny.
-Sami zobaczcie na kopie.-Jeden z mężczyzn wygrzebał zza pazuchy jakiś kawał pergaminu, po czym przyłożył do niego koniec różdżki i wyszeptał jakąś skomplikowaną formułkę. Po chwili na papierze pojawił się tekst, który został wręczony Harry'emu, a Ginny Ron, Hermiona i mama przyglądali mu się uważnie i analizowali każde słowo.
-To niemożliwe!-Zaprotestował Ron.
-To oryginalny podpis i pieczątka ministra.-Zauważył Harry, kiedy już przypatrzył się temu uważnie.
-On już nie jest ministrem, uciekł, bo zaczął tonąć w długach.-Stwierdziła kobieta.
-Za kogo wy się w ogóle macie, żeby tak oczerniać Kingsley'a Shacklebolta!
-Zamilcz mugolaczko.-Powiedziała kobieta, a Ron już zerwał się na nią z pięściami, ale natychmiast otoczyło ją czterech wysokich silnych mężczyzn i pewnie gdyby Ginny i Harry nie przytrzymali go z obu stron nieźle by jej się za to oberwało.
-Uspokój się Ron, niewarto, choć wiem co czujesz, sama chętnie wydrapałabym jej oczy.-Powiedziała Ginny mściwym tonem, a ona spojrzała się na nią z kpiną.
-No właśnie o ciebie w tym wszystkim chodzi ruda. Musisz się z tym zapoznać do jutra wszystkie informacje są tam zamieszczone jeśli nie stawisz się w odpowiednim czasie lub będziesz się opierać kara będzie surowa, żegnam.-Zamachnęła się peleryną i czterech mężczyzn wyszło za nią.
-Mogę to zobaczyć?-Zapytała Hermiona.
-Jasne. Powiedziała i Hermiona wzięła od niej kopertę z listem.
-O nie.-Powiedziała po chwili z grobowa miną.
-Co jest?-Zapytał przestraszony Harry.
-Reforma przeciwko mugolom i wszystkim, czarodziejów pochodzenia mugolskiej krwi i wszystkich którzy zadają się z tymi osobami. Z powodu tego, że wczoraj pomogłaś temu chłopcu, który jest mugolem i użyłaś w jego obecności magii czeka cię rozprawa.
-CO?!-Wybuchnął Ron.-CZY WSZYSCY ZWARIOWALI! KINGSLEY WYRZEKA SIĘ STANOWISKA I JESZCZE JAKIEŚ URZĘDASY ZARZUCAJĄ CI, ŻE ZROBIŁAŚ COŚ ZŁEGO!!
-Uspokój się Ron, trzeba to wszystko wyjaśnić.
-"WYJAŚNIĆ" Hermiona czy ty nie widziałaś jak ci nowi się zachowują!-Powiedział zdenerwowany Harry. TO WSZYSTKO TO JAKIŚ OBŁĘD! JESTEM PEWIEN, ŻE KINGSLEY NIE PODPISAŁ TEGO DOBROWOLNIE I I ZNAJDĘ NA TO DOWÓD!
-Nie możemy z nimi walczyć Harry, bo to i tak jest skazane na porażkę.-Stwierdziła Ginny. A mną sięnie przejmuj, jeśli o mnie chodzi to mogę nawet siedzieć w więzieniu i tak zawsze będę pomagać mugolom.-Powiedziała stanowczo.
-Ginny ma racje, niezbyt możemy się im opierać. Jeśli pozwolisz przejmę twoją sprawę.
-Jasne, rób co do ciebie należy Hermiona.
-Ja już nic z tego nie rozumiem. Wszystko zaczęło się burzyć w ciągu tych kilku godzin.-Westchnął ciężko Ron.
-Myślicie, że znowu będzie to samo?-Zapytała Ginny.
-Jeśli to mierciożercy to od ostatniej porażki na pewno zmienili taktykę, możliwe, że będą śnas zastraszać albo udawać, że wszystko jest w porządku.
-Ale Ginny! Do więzienia! TE NOWE PRAWO TO SZALEŃSTWO!-Oburzył się Harry.-Trzeba cos zrobić i to szybko!
-Spokojnie stary, samo to że robią za urzędników świadczy o tym, że na razie będą ukrywać swoja prawdziwą tożsamość, a to nie pozwoli im na skazanie kogoś bez powodu.
-Tylko, że jest powód Ron, bo użyłam przy tym dziecku magii, nasze prawo tego zabrania.
-Na twoją obronę, chłopiec był ledwo przytomny, poza tym wymagał pomocy.-Powiedziała z niesamowitą szybkością Hermiona.
-MYŚLISZ, ŻE ŚMIERCIOŻERCÓW BĘDZIE TO OBCHODZIĆ, ŻE MUGOL POTRZEBOWAŁ POMOCY?!-Wykrzyczał Harry, bo zaczęły targać nim silne emocje.
-Uspokój się.-Powiedziała spokojnym głosem Ginny, to nic nie da, potrzebujemy planu. A żeby cos zaplanować potrzebujemy jak najwięcej informacji o tym co się teraz dzieje. Może wy przeszukajcie gazety, a ja posłucham radia, może będą coś mówić, jeśli nadal będzie nic spróbujemy skontaktować się z Kingsley'em.
-Dobra, to bierzmy się do roboty.
Po jakiejś godzinie Ginny natknęła się na stacje ,,Żonglera" co całkiem ja zaskoczyło, do tej pory wiedziała tylko o gazetach, ale Luna nigdy nic nie wspominała o stacji radiowej. Zaskoczyło ją to, że akurat gościem był Draco Malfoy.
-Chodźcie szybko!-Przywołała wszystkich do siebie i pogłośniła dźwięk.

-Dzisiaj mamy nietypowego gościa, którym jest oczywiście Draco Malfoy, widać, że wszyscy bardzo czekali na nasz wywiad. W związku z ostatnimi wydarzeniami mam do ciebie kilka pytań.
-Tak, chyba każdy wie co zaszło wczoraj, niektórzy wręcz w to nie wierzą, jednak ja nie mam z tym nic wspólnego, chociaż mam kilka domysłów co do tego zdarzenia.
-Zatem jak myślisz, czy Kingsley naprawdę wyrzekł się swojego stanowiska?
-To pytanie zadaje sobie chyba każdy odpowiedź brzmi: Tak, na pewno wyrzekł się swojego stanowiska, ale śmiem twierdzić, że nie zrobił tego dobrowolnie. Kingsley jest dobrym ministrem i od czasów wojny zawsze dbał o cała społeczność i do każdego podchodził z szacunkiem. Jest również rozsądnym człowiekiem, więc jestem pewien, że nie narobiłby sobie długów. Czemu więc miałby rezygnować pozostaje chyba niewyjaśnione.
-Przed chwila powiedziałeś, że masz domysły o kogo może chodzić, kogo miałeś na myśli?
-Od jakiegoś czasu, czuje dziwny ból związany z mrocznym znakiem, ludzie wciąż boją się kiedy o tym mówię, ale w tej sytuacji może okazać się to bardzo przydatne. Wydaje mi się, że to śmierciożercy używają ich, aby powiększać szeregi i w ten sposób gdzieś się zwołują.
-Jak więc moglibyśmy zapobiec temu co było jeszcze dwa lata temu?
-Moim zdaniem, powinniśmy przejąc ich taktykę, czyli tworzyć i poszerzac tajemną grupę gotową do walki, a przede wszystkim nie dać im dojść do władzy, dzięki temu moga teraz zmieniać prawo a to tylko będzie coraz bardziej ograniczać nasze ruchy.
-Co to za nowa reforma, która dokonała się w prawie?
-Niewielu o tym wie i mam też nadzieję, że do wielu ta informacja dotrze. W planach mają wyeliminowanie wszystkich o nieczystym statusie krwi, maja zostać dla nich utworzone osobne miasta, w których najprawdopodobniej zostaną siła roboczą, szkoły zostaną zarezerwowane dla wszystkich o czystym statusie krwi oraz półkrwi jakakolwiek pomoc, nauczanie czy też sam kontakt z mugolami i czarodziejami nieszlachetnego pochodzenia jest karana, a podejrzewam, że już niedługo będzie surowo zabroniona.
-Dobrze, a na koniec, według ciebie jakie środki zapobiegawcze powinny zostać zastosowane?
-Powinniśmy uświadamiać społeczeństwo o zaistniałym zagrożeniu i o wszystkim co ma miejsce.
-Dziękujemy, to był Draco Malfoy.
-Ja również dziękuję za uwagę.
-Wszystkich, którzy widzieli Kingsleya Shacklebolta prosimy o szybki kontakt. Audycje codziennie o siódmej i szesnastej.
-Chodźmy już do domu Ron.-Zaproponowała Hermiona, widząc to w jakim stanie jest Harry i mama.
-Dobrze, to na razie, postaram się jeszcze cos znaleźć.
-Nie martw się Ron.
-Nie będziesz siedzieć,nawet jeśli przez to znowu miałbym zamieszkać pod namiotem.-Powiedział poważnym tonem.
-Jake się obudził.-Powiedziała pani Weasley.-Ja też już lepiej pójdę, uważajcie na siebie.-Powiedziała przez łzy, okryła się płaszczem i wyszła.
-Dziękuję pani za pomoc, ale ja muszę stąd iść...-Zaczął się tłumaczyć.
-Nic z tego, spójrz na swoją rękę, zostaniesz z nami.
-Ale będziecie mieli przeze mnie kłopoty, słyszałem już, nie możecie mi pomagać! Powiedzieli mi kim jestem! Jestem charłakiem! Ludzie mnie przez to nienawidzą!-Zaczął płakać.
-Ja cię lubię, a bycie charłakiem to nic złego.-Pocieszyła go Ginny.
-To dlaczego traktują mnie jak głupka, nie chcą mnie widzieć i zrobili mi to!-Wskazał na rękę.
Po chwili Harry przyklęknął przy nim i powiedział:
-Jake, ci ludzie są źli, oni cię nie doceniają, ja wierzę, że jesteś mądry i tylko ty jesteś w stanie nam pomóc, na razie zostaniesz u nas, dobrze?-Zapytał go a on przytaknął.-Tak w ogóle jestem Harry, a to Ginny pewnie już zdążyłeś ja poznać.
-Nie chcę wam sprawiać problemu.
-I nie sprawiasz.
-Ale teraz przeze mnie pójdziesz do więzienia! -Zaczął znów płakać.
-Wcale nie pójdzie, bo nie ma za co.-Powiedział Harry i złapał Ginny za rękę.


              Wiem dzisiaj niezły chaos, ale chyba mi to wybaczycie. Mam nadzieje, że takie nowe  posty Wam się podobają. Nie zapomnijcie zostawić odpowiedniego komentarza. pozdrawiam :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz