Sylwestrowej nocy zaszło wiele dziwnych zdarzeń, jednak mimo tego, czego wszyscy się spodziewali nic nikomu się nie stało i nie było wcale żadnego zamachu.
-Jesteście! Dzięki Bogu, że nic wam nie jest!-Powitała ich nad ranem pani Weasley.
-Spokojnie mamo, wszystko w porządku.-Ściskała ja dalej Ginny.
-Wyglądacie fatalnie, musicie odpocząć.-Stwierdziła mierząc ich od stóp do głów.
-Niestety, jest za wiele rzeczy do ustalenie.
-Właśnie mamo, zresztą teraz już i tak bym nie zasnęła, nie ma mowy.-Zaprotestowała Ginny.-Harry czy ty możliwe, że źle zrozumieliśmy to, co było na tym pergaminie?
-Nie wiem. Nic nie wiem, oprócz tego, że nie będzie łatwo.
-Nie chce was martwic, ale powinniście to przeczytać.-Powiedział Ron i okazało się, że nie uczestniczył w tej rozmowie, bo zgłębiał właśnie najnowszy artykuł "Żonglera".
-Jaka zmiana prawa!?-Powiedział oburzony i zdziwiony Harry.
-Potrzebujemy Hermiony, ja się tak bardzo nie znam na tych wszystkich artykułach, a ona pewnie wie o co chodzi.
-Tylko czy ktoś w ogóle ją przed chwilą widział?-Zapytała Ginny.
-Tak, chwilę temu przed ministerestwem z nią rozmawiałem zaraz powinna tu być.
-A co z Jake'iem, mamo?-Zapytała Ginny.
-Jest zmęczony, szybko zasnął.
-Harry, ten chłopiec może nam pomóc.-Zauważyła Ginny.
-Co się w ogóle stało, bo już sam nie wiem co tu się dookoła dzieje?-Zapytał.
-Dobre pytanie.-Powtórzył Ron.
-Może zaczekajmy z tym do czasu aż przyjdzie Hermiona.-Zasugerowała Ginny.
-O wilku mowa.-Powiedział Ron, gdy wszyscy usłyszeli dźwięk deportacji. Okazało się, że nie była to jednak sama Hermiona, gdyż przed nią do domu wkroczyło kilku barczystych mężczyzn i kobieta w strojach urzędowych ministerstwa. W przedpokoju zrobiło się tak ciasno, że Hermiona, aby wejść do środka musiała niemalże przeciskać przez nich łokciami.
-Czemu zawdzięczamy ta wizytę.-Miny tych ludzi były poważne i na pewno nie sugerowały niczego dobrego.
-Nooo...jest i Potter.-Zaśmiała się szyderczo. Nawet nie odpowiadając na pytanie Harry'ego kobieta rozwinęła pergamin i zaczęła czytać:
-W związku z tym, że wczoraj Kingsley Shacklebolt złożył wypowiedzenie i wszystkie jego obowiązki przejmie jego dotychczasowy zastępca, nastąpiła zmiana prawa. Polega ona na...
-NA TOTALNYM BRAKU ZROZUMIENIA WSZYSTKICH, KTÓRZY URODZILI SIĘ W MUGOLSKIEJ RODZINIE I ODDZIELENIE ICH OD INNYCH CZARODZIEJÓW!-Wykrzyczała w furii Hermiona i wszyscy natychmiast pojęli co właśnie zaszło.
-Jakie wypowiedzenie!?-Zapytała oburzona Ginny.
-Sami zobaczcie na kopie.-Jeden z mężczyzn wygrzebał zza pazuchy jakiś kawał pergaminu, po czym przyłożył do niego koniec różdżki i wyszeptał jakąś skomplikowaną formułkę. Po chwili na papierze pojawił się tekst, który został wręczony Harry'emu, a Ginny Ron, Hermiona i mama przyglądali mu się uważnie i analizowali każde słowo.
-To niemożliwe!-Zaprotestował Ron.
-To oryginalny podpis i pieczątka ministra.-Zauważył Harry, kiedy już przypatrzył się temu uważnie.
-On już nie jest ministrem, uciekł, bo zaczął tonąć w długach.-Stwierdziła kobieta.
-Za kogo wy się w ogóle macie, żeby tak oczerniać Kingsley'a Shacklebolta!
-Zamilcz mugolaczko.-Powiedziała kobieta, a Ron już zerwał się na nią z pięściami, ale natychmiast otoczyło ją czterech wysokich silnych mężczyzn i pewnie gdyby Ginny i Harry nie przytrzymali go z obu stron nieźle by jej się za to oberwało.
-Uspokój się Ron, niewarto, choć wiem co czujesz, sama chętnie wydrapałabym jej oczy.-Powiedziała Ginny mściwym tonem, a ona spojrzała się na nią z kpiną.
-No właśnie o ciebie w tym wszystkim chodzi ruda. Musisz się z tym zapoznać do jutra wszystkie informacje są tam zamieszczone jeśli nie stawisz się w odpowiednim czasie lub będziesz się opierać kara będzie surowa, żegnam.-Zamachnęła się peleryną i czterech mężczyzn wyszło za nią.
-Mogę to zobaczyć?-Zapytała Hermiona.
-Jasne. Powiedziała i Hermiona wzięła od niej kopertę z listem.
-O nie.-Powiedziała po chwili z grobowa miną.
-Co jest?-Zapytał przestraszony Harry.
-Reforma przeciwko mugolom i wszystkim, czarodziejów pochodzenia mugolskiej krwi i wszystkich którzy zadają się z tymi osobami. Z powodu tego, że wczoraj pomogłaś temu chłopcu, który jest mugolem i użyłaś w jego obecności magii czeka cię rozprawa.
-CO?!-Wybuchnął Ron.-CZY WSZYSCY ZWARIOWALI! KINGSLEY WYRZEKA SIĘ STANOWISKA I JESZCZE JAKIEŚ URZĘDASY ZARZUCAJĄ CI, ŻE ZROBIŁAŚ COŚ ZŁEGO!!
-Uspokój się Ron, trzeba to wszystko wyjaśnić.
-"WYJAŚNIĆ" Hermiona czy ty nie widziałaś jak ci nowi się zachowują!-Powiedział zdenerwowany Harry. TO WSZYSTKO TO JAKIŚ OBŁĘD! JESTEM PEWIEN, ŻE KINGSLEY NIE PODPISAŁ TEGO DOBROWOLNIE I I ZNAJDĘ NA TO DOWÓD!
-Nie możemy z nimi walczyć Harry, bo to i tak jest skazane na porażkę.-Stwierdziła Ginny. A mną sięnie przejmuj, jeśli o mnie chodzi to mogę nawet siedzieć w więzieniu i tak zawsze będę pomagać mugolom.-Powiedziała stanowczo.
-Ginny ma racje, niezbyt możemy się im opierać. Jeśli pozwolisz przejmę twoją sprawę.
-Jasne, rób co do ciebie należy Hermiona.
-Ja już nic z tego nie rozumiem. Wszystko zaczęło się burzyć w ciągu tych kilku godzin.-Westchnął ciężko Ron.
-Myślicie, że znowu będzie to samo?-Zapytała Ginny.
-Jeśli to mierciożercy to od ostatniej porażki na pewno zmienili taktykę, możliwe, że będą śnas zastraszać albo udawać, że wszystko jest w porządku.
-Ale Ginny! Do więzienia! TE NOWE PRAWO TO SZALEŃSTWO!-Oburzył się Harry.-Trzeba cos zrobić i to szybko!
-Spokojnie stary, samo to że robią za urzędników świadczy o tym, że na razie będą ukrywać swoja prawdziwą tożsamość, a to nie pozwoli im na skazanie kogoś bez powodu.
-Tylko, że jest powód Ron, bo użyłam przy tym dziecku magii, nasze prawo tego zabrania.
-Na twoją obronę, chłopiec był ledwo przytomny, poza tym wymagał pomocy.-Powiedziała z niesamowitą szybkością Hermiona.
-MYŚLISZ, ŻE ŚMIERCIOŻERCÓW BĘDZIE TO OBCHODZIĆ, ŻE MUGOL POTRZEBOWAŁ POMOCY?!-Wykrzyczał Harry, bo zaczęły targać nim silne emocje.
-Uspokój się.-Powiedziała spokojnym głosem Ginny, to nic nie da, potrzebujemy planu. A żeby cos zaplanować potrzebujemy jak najwięcej informacji o tym co się teraz dzieje. Może wy przeszukajcie gazety, a ja posłucham radia, może będą coś mówić, jeśli nadal będzie nic spróbujemy skontaktować się z Kingsley'em.
-Dobra, to bierzmy się do roboty.
Po jakiejś godzinie Ginny natknęła się na stacje ,,Żonglera" co całkiem ja zaskoczyło, do tej pory wiedziała tylko o gazetach, ale Luna nigdy nic nie wspominała o stacji radiowej. Zaskoczyło ją to, że akurat gościem był Draco Malfoy.
-Chodźcie szybko!-Przywołała wszystkich do siebie i pogłośniła dźwięk.
-Dzisiaj mamy nietypowego gościa, którym jest oczywiście Draco Malfoy, widać, że wszyscy bardzo czekali na nasz wywiad. W związku z ostatnimi wydarzeniami mam do ciebie kilka pytań.
-Tak, chyba każdy wie co zaszło wczoraj, niektórzy wręcz w to nie wierzą, jednak ja nie mam z tym nic wspólnego, chociaż mam kilka domysłów co do tego zdarzenia.
-Zatem jak myślisz, czy Kingsley naprawdę wyrzekł się swojego stanowiska?
-To pytanie zadaje sobie chyba każdy odpowiedź brzmi: Tak, na pewno wyrzekł się swojego stanowiska, ale śmiem twierdzić, że nie zrobił tego dobrowolnie. Kingsley jest dobrym ministrem i od czasów wojny zawsze dbał o cała społeczność i do każdego podchodził z szacunkiem. Jest również rozsądnym człowiekiem, więc jestem pewien, że nie narobiłby sobie długów. Czemu więc miałby rezygnować pozostaje chyba niewyjaśnione.
-Przed chwila powiedziałeś, że masz domysły o kogo może chodzić, kogo miałeś na myśli?
-Od jakiegoś czasu, czuje dziwny ból związany z mrocznym znakiem, ludzie wciąż boją się kiedy o tym mówię, ale w tej sytuacji może okazać się to bardzo przydatne. Wydaje mi się, że to śmierciożercy używają ich, aby powiększać szeregi i w ten sposób gdzieś się zwołują.
-Jak więc moglibyśmy zapobiec temu co było jeszcze dwa lata temu?
-Moim zdaniem, powinniśmy przejąc ich taktykę, czyli tworzyć i poszerzac tajemną grupę gotową do walki, a przede wszystkim nie dać im dojść do władzy, dzięki temu moga teraz zmieniać prawo a to tylko będzie coraz bardziej ograniczać nasze ruchy.
-Co to za nowa reforma, która dokonała się w prawie?
-Niewielu o tym wie i mam też nadzieję, że do wielu ta informacja dotrze. W planach mają wyeliminowanie wszystkich o nieczystym statusie krwi, maja zostać dla nich utworzone osobne miasta, w których najprawdopodobniej zostaną siła roboczą, szkoły zostaną zarezerwowane dla wszystkich o czystym statusie krwi oraz półkrwi jakakolwiek pomoc, nauczanie czy też sam kontakt z mugolami i czarodziejami nieszlachetnego pochodzenia jest karana, a podejrzewam, że już niedługo będzie surowo zabroniona.
-Dobrze, a na koniec, według ciebie jakie środki zapobiegawcze powinny zostać zastosowane?
-Powinniśmy uświadamiać społeczeństwo o zaistniałym zagrożeniu i o wszystkim co ma miejsce.
-Dziękujemy, to był Draco Malfoy.
-Ja również dziękuję za uwagę.
-Wszystkich, którzy widzieli Kingsleya Shacklebolta prosimy o szybki kontakt. Audycje codziennie o siódmej i szesnastej.
-Chodźmy już do domu Ron.-Zaproponowała Hermiona, widząc to w jakim stanie jest Harry i mama.
-Dobrze, to na razie, postaram się jeszcze cos znaleźć.
-Nie martw się Ron.
-Nie będziesz siedzieć,nawet jeśli przez to znowu miałbym zamieszkać pod namiotem.-Powiedział poważnym tonem.
-Jake się obudził.-Powiedziała pani Weasley.-Ja też już lepiej pójdę, uważajcie na siebie.-Powiedziała przez łzy, okryła się płaszczem i wyszła.
-Dziękuję pani za pomoc, ale ja muszę stąd iść...-Zaczął się tłumaczyć.
-Nic z tego, spójrz na swoją rękę, zostaniesz z nami.
-Ale będziecie mieli przeze mnie kłopoty, słyszałem już, nie możecie mi pomagać! Powiedzieli mi kim jestem! Jestem charłakiem! Ludzie mnie przez to nienawidzą!-Zaczął płakać.
-Ja cię lubię, a bycie charłakiem to nic złego.-Pocieszyła go Ginny.
-To dlaczego traktują mnie jak głupka, nie chcą mnie widzieć i zrobili mi to!-Wskazał na rękę.
Po chwili Harry przyklęknął przy nim i powiedział:
-Jake, ci ludzie są źli, oni cię nie doceniają, ja wierzę, że jesteś mądry i tylko ty jesteś w stanie nam pomóc, na razie zostaniesz u nas, dobrze?-Zapytał go a on przytaknął.-Tak w ogóle jestem Harry, a to Ginny pewnie już zdążyłeś ja poznać.
-Nie chcę wam sprawiać problemu.
-I nie sprawiasz.
-Ale teraz przeze mnie pójdziesz do więzienia! -Zaczął znów płakać.
-Wcale nie pójdzie, bo nie ma za co.-Powiedział Harry i złapał Ginny za rękę.
Wiem dzisiaj niezły chaos, ale chyba mi to wybaczycie. Mam nadzieje, że takie nowe posty Wam się podobają. Nie zapomnijcie zostawić odpowiedniego komentarza. pozdrawiam :)
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz