Ginny obudziła się u boku Harry'ego. Musiał być bardzo zmęczony, bo nawet nie zdjął okularów, które teraz leżały przekrzywione na jego nosie. Jak co rano podeszła do okna i rozsunęła zasłony wpuszczając do środka promienie słońca. Okolica chyba bardzo spokojna, w pobliżu widać mnóstwo drzew i kilka domków letniskowych, a daleko za drzewami widać jakieś budynki-to musi być centrum miasta.-Pomyślała Ginny. Nietrudno się było dziwić, że bracia wybrali akurat to miejsce na wypoczynek, ale mimo tego klimatu Ginny brakowało domu w Dolinie Godryka. Dziwnie było być teraz tak daleko od domu.
-Dzień dobry.-Powiedziała gdy zauważyła, że Harry też już nie śpi.
Chwile później oboje się przebrali i zeszli na dół gdzie siedzieli już Fred, George i Hermiona-Ron zawsze długo spał.
-Musimy wam jeszcze coś dać.-Powiedział George.
-To list do was, a to zastępcze różdżki.
-A ja załatwiłem wam ubrania, niezbyt wiem jakie macie rozmiary, ale chyba będą dobre.-Odezwał się wyciągając karton z ubraniami.
-Dzięki, ale naprawdę nie musieliście.
-A właśnie, że musieliśmy, Hermiono.
-No i mama napisała do nas wszystkich list, ale może otwórzmy go jak Ron do nas zejdzie.
-To ja może pójdę się przebrać.
-Ja też.
Później wszyscy byli już przebrani w nowe ubrania, a Ron siedział z Georg'em na dole.
-A wy co? Robicie jakąś rewię mody?-Zapytał zdziwiony Ron, bo każdy z nich teraz wyglądał trochę inaczej. Hermiona miała na sobie różowe rurki i białą koszulę, Harry luźne spodnie, a najdziwniej wyglądała Ginny cała ubrana na czarno.
-No i widzisz, Fred mówiłem, że Ginny będzie dobrze w czarnym.
-Taa...idealnie na cmentarz.-Powiedział w odpowiedzi George i wszyscy parsknęli śmiechem.
-Dobra może nie zajmujmy się teraz ubiorem tylko tym jak ochronić rodzinę!-Odezwała się Hermiona i śmiechy ucichły.
-To przeczytajmy co napisała mama.-Zaproponował George.
Fred rozerwał kopertę, odchrząknął i zaczął czytać:
Kochani!
Mam nadzieje, że wszystko z Wami w porządku. przez cały czas myślę tylko o Was. Nie potrafię zasnąć myśląc o tym, że może Wam grozić śmiertelne niebezpieczeństwo. Wiem, że w ministerstwie są teraz śmierciożercy, odkąd zobaczyłam świetnie ukryty Mroczny Znak u jednej z sędzin podczas rozprawy nie mam wątpliwości. Słyszałam również o przemowie, w której padły słowa "Dokończyć to co zaczęliśmy", ludzie zaczynają się już buntować i żądają powrotu Kingsley'a, ale przypuszczam, że ten bunt zostanie przez nich szybko zgaszony. Może mają zamiar odurzyć tych ludzi, ogłupić ich w jakiś sposób. W każdym razie wiem, że poza ochroną w ministerstwie nie ma teraz nikogo, ponieważ wszyscy inni strajkują od pracy.
Ps. Pozostańcie u Freda i George'a, bo tutaj czekają was tylko kłopoty. Nie możecie teraz opuszczać kryjówki, ale zachowajcie ostrożność, bo śmierciożercy są rozwścieczeni i szukają Was we wszystkich miejscach zamieszkania naszej rodziny. Mną się nie martwcie, bo Dracon i Narcyza sami zaproponowali mi pomoc i to u nich teraz mieszkam. Mam nadzieję, że Was nie znajdą, nie wychylajcie się, bo jeśli coś Wam się stanie nie wybaczę sobie tego, że nie byłam wtedy przy Was.
Kocham Was wszystkich
Mama
Gdy Fred skończył czytać Hermiona zaczęła płakać a Ron przytulił ją do siebie, Ginny i Harry mieli natomiast zaniepokojone miny pomieszane ze smutkiem.
-Myślicie, że znów czeka nas wojna...-Powiedziała Ginny a jej głos był pełen bezradności.
-Nie możemy być pewni jak to się skończy, ale mama ma rację, nie możemy się teraz wychylać szczególnie, że śmierciożercy i tak już muszą być rozwścieczeni tymi strajkami.-Powiedziała Hermiona.
-Nie, ja deportuję się do ministerstwa, jeśli mama ma racje i oni wszyscy dostana dawkę jakichś środków odurzających albo usuną im pamięć!-Zaprotestowała Ginny.
-Ginny ma racje, jestem aurorem do cholery!! Będę bronić swojej rodziny.-Powiedział stanowczo Ron.
-My też idziemy.-Powiedzieli bliźniacy.-W końcu potrzeba wam teraz takich jak my.
-Chyba sobie żartujecie!! Rozumiem was, ja też boję się o moich rodziców, którzy na domiar złego są mugolami i są tak jak my najbardziej zagrożeni, zrozumcie oni tylko chcą nas złapać, wiedzą, że wrócimy do ministerstwa i tylko tam czekają!
-Mam, niewidkę damy radę, ale może niech Ginny i Hermiona zostaną.-Powiedział Harry.
-Nie ma mowy.-Powiedziała Ginny takim tonem, że każdy głupi wiedziałby, że to koniec dyskusji. Czasem właśnie to, Harry w Ginny cenił, że potrafi postawić na swoim i potrafi wysunąć ku tej decyzji swoje argumenty. Zresztą Harry spodziewał się, że Ginny na to nie przystanie i będzie chciała iść z nimi, ale warto było chociaż spróbować.
-W takim razie Hermiona, zostaniesz tu czy idziesz z nami?
-Pójdę z wami.-Namyśliła się w końcu.-Ale najpierw obmyślmy plan jak się tam dostać.
-Z pewnością przyda nam się trochę naszych gadżetów.-Powiedział z chytrym uśmieszkiem Fred.
-to my pójdziemy może do naszego warsztatu.-Poinformował ich George i chwile później bliźniacy zniknęli z jakąś zasłoną gdzie pewnie były schody na dół do czegoś w rodzaju piwniczki
-A co jeśli nic tam nie znajdziemy i niczego się nie dowiemy?-Powiedziała zwątpiona Hermiona.
-Nie mamy innego wyjścia, to jedyna szansa, żeby dowiedzieć się czegokolwiek.-Przekonał Harry.
-Jak myślicie kto jest tą "ochroną" w ministerstwie?-Zapytała Ginny i jeszcze raz przejrzała cały list.
-Na pewno nie aurorzy znam świetnie każdego z nich oni by nas nie zdradzili.
-Ale w ministerstwie nie ma nikogo innego kto byłby tak dobrze wyszkolony.-Zauważyła Ginny.
-Może wcale nie robią tego z własnej woli i wątpię, żeby właśnie tak było.-Powiedział Harry.
-Mama pisze o tym, że śmierciożercy mogą mieć dostęp do substancji odurzających.-Stwierdził Ron.
-Czyli na razie wiemy tyle, że prawdopodobnie są to aurorzy, możliwe, że byli zastraszani lub, że są odurzeni.-Podsumowała Hermiona.
-Kolejną ważną rzeczą jest to jakie konkretnie miejsca w ministerstwie obstawiają.
-To już będzie trudniejsza sprawa.
-Chyba, że...-Powiedziała Ginny usilnie się nad czymś zastanawiając.
-Chyba, że co?-Odezwał się zniecierpliwiony Ron i wszyscy teraz patrzyli na Ginny z nadzieją, że coś wie.
-No wiecie, Draco kiedyś był śmierciożercą, a mroczny znak jest stałą blizną więc może on coś wie.
-Ginny mówisz jakby to dotyczyło Harry'ego, z blizną było tak tylko w jego przypadku.
-Właściwie to nie możemy być pewni.-Odezwał się Harry.
-Zawsze to jakiś trop.-Westchnął Ron.
-W końcu śmierciożercy dzięki nim się porozumiewali więc może powinniśmy z nim porozmawiać.
-Nie chce wiedzieć co pomyśli mama kiedy się dowie, że pozwoliłem na to, aby jej najmłodsza, jedyna córeczka brała udział w takiej misji...
-Ron, nie jestem już malutką siostrzyczką, potrafię podejmować decyzje i nikt nie musi robic tego za mnie.
-Tylko co jeśli jednak się mylimy i od Draco niczego się nie dowiemy, w takim wypadku stracimy tylko czas, a on jest teraz niezbędny.-Powiedziała zmartwiona Hermiona.-Ale wiecie czego się nauczyłam?-Zapytała choc tak naprawdę nie oczekiwała od nich odpowiedzi.-Nauczyłam się, że czasem trzeba bardziej zaufać intuicji niż nauce.
-To naprawdę świetny cytat i w ogóle, ale musimy obmyślić jak niby mamy porozmawiać z Draconem skoro wszędzie nas szukają.-Powiedziała Ginny.
-Myślę, że powinniśmy się skontaktować z Cho ona pracuje w biurze ochrony danych, więc ona zna się na tajnych sprawach.
-Tylko, że ona ma wszystkie informacje Ron wiec na pewno jest pod wpływami ministerstwa, ona nam nie pomoże, to byłoby dla niej zbyt ryzykowne.-Wytłumaczyła Ginny.
-A może wyślijcie mu list, który zostanie zniszczony jakiś czas po jego przeczytaniu.-Zaproponował George w fartuchu, bo widocznie musieli cos testować lub nad czymś pracować.Nikt nawet nie pytał czy mają takie listy, bo znając Freda i George spodziewali się jaka będzie odpowiedź.
-Dobra to pokażcie co tam wykombinowaliście.-Powiedziała Ginny jakby ożywiona tym pomysłem. Kiedy Hermiona weszła z innymi do laboratorium Freda i George była zaskoczona, ale i widać było, że zadowolona i dumna.
-Proszę bracie przedstaw im to cudeńko.-Powiedział dumny George.
-Spójrzcie.-Powiedział wskazując pergamin, który raczej niczym nie wyróżniał się od zwyczajnego pergaminu.-Spróbujcie coś na nim napisać.-Zaproponował a że Hermiona stała najbliżej wyraźnie zafascynowana tym eksperymentem podał jej pióro a ona napisała na pergaminie: Weasley'owie.
-Świetnie. A teraz pomyśl, że bardzo chciałabyś usunąć ten napis i ten kawałek pergaminu tak jakby nigdy nie miał istnieć.-Poinstruował Fred a ona zamknęła oczy i skupiła się na zniszczeniu pergaminu.
-Uwaga.-Powiedział podekscytowany George, a po chwili pergamin rozpłyną się w powietrzu.
-Tylko adresat listu tak może?-Zapytał Harry.
-Adresat i odbiorca tyle, że w tym wypadku nie było odbiorcy, dlatego tylko Hermiona mogła to zniszczyć.
-Niesamowite.-Powiedział Ron z rozdziawionymi ustami wciąż wpatrując się w powietrze gdzie przed chwilą był jeszcze pergamin.
-Nie da się go już w żaden sposób przywrócić, prawda?-Zapytała Ginny.
-Nie, nie da się choćby nie wiem jak bardzo się uprzeć, zaprojektowaliśmy go całkiem niedawno właśnie na potrzeby takich sytuacji.
-To co robicie jest naprawdę niesamowite.-Powiedział Harry.
-Właśnie dzięki, że nam tak pomagacie.
-Robimy po prostu to, co wychodzi nam najlepiej.
-No...to jest naprawdę super.-Powiedział zachwycony Ron.-No i to wiele ułatwi.
-W takim razie...proszę.-Powiedział Fred wskazując pergamin i pióra.
Po napisaniu i wysłaniu listu do Dracona podpisali się swoimi inicjałami i poinformowali jak zniszczyć ten list w razie potrzeby. Z powodu, że nic innego nie mieli do roboty w ciągu oczekiwania na odpowiedź, która mogła przyjść dopiero po kilku dniach postanowili zacząć planować włam do ministerstwa. Po kilku godzinach mieli jedynie mały zarys swojego planu, bo wciąż brakowało im informacji.
-Padam z nóg, już i tak nic więcej nie przyjdzie nam do głowy.-Powiedziała po kilku godzinach Ginny.
-Ginny ma racje, na dziś chyba wystarczy. Powiedział Ron i przeciągnął się.
-Też już jestem tym wykończony.-Westchnął Harry.
-A nasza pani naukowiec już też wysiadła.-Powiedział z uśmiechem Ron i przygładził włosy śpiącej Hermiony.
-No to dobranoc.-Powiedziała Ginny, ale nie szła jeszcze do sypialni.
-Gdzie idziesz Ginny?-Zapytał Harry.
-Muszę trochę pooddychać nocnym powietrzem, pójdziesz ze mną?
-Jasne.
Narzucili na siebie tylko kurtki i wyszli.
-Najbardziej boje się tego, że między nami a naszą rodziną jest taki wielki dystans, boję się, że przez to może im się coś stać a my nic nie będziemy w stanie zrobić.
-Też tak kiedyś myślałem Ginny, ale to nie tylko o to chodzi, musimy powstrzymać to co stwarza główny problem, ale oni przygwoździli nas do ściany póki co jesteśmy bezradni, prowokują nas do wyjścia z dziury.
-Rozumiem, ale co jeśli oni rzeczywiście tak jak pisze mama manipulują ludźmi, przecież jeśli do tego dojdzie to wszystko już stracone, każą im się pozabijać nawzajem.-Powiedziała Ginny a głos jej drżał Harry wiedział, że zawsze tak ma kiedy powstrzymuje płacz, ale nie byłoby to dla niego dziwne, bo jemu samemu chciało się od tego wszystkiego płakać.
-Może to wszystko zależy od nas, póki co jesteśmy poza ich zasięgiem, ale najważniejsze to odnaleźć najwyższą jednostkę władzy.
-Kingsley'a.-Dokończyła Ginny.-Miejmy tylko nadzieję, że nic mu nie jest.
-Nie zabiliby go, bo za dużo wie, na pewno chcą od niego wyciągnąć jakieś informacje, zresztą Kingsley był wielokrotnie szkolony i przygotowywany na takie sytuacje, nie wierzę, że mógłby...nie żyć.
-Pewnie masz racje, zresztą musimy być dobrej myśli, bo jeśli popadniemy w histerie to logiczne myślenie nas zupełnie opuści.
-Nawet jeśli to będą ostatnie dni lub miesiące mojego życia...To cieszę się, że jestem tu z tobą.-Wyznał i objął ją ramieniem
-Harry.
-Tak?
-Wiem, że czasem cię wkurzam tym buntem ale...
-Ale i tak cię kocham.-Wpadł jej w słowo i już nic więcej nie mówiła.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz