W końcu, gdy Harry'emu udało się załatwić urlop Harry, Ginny, Ron i Hermiona żegnali się z panią Weasley i byli już o krok od wyjazdu do Grecji.
-Kiedy wrócicie?
-Za dwa tygodnie.
-Co ja będę tutaj robić...no w każdym razie dobrze, że przynajmniej mam Teddy'ego.
-No właśnie my z Ronem bardzo przepraszamy za kłopot...
-Och, nie wygłupiaj się Hermiono żaden kłopot w końcu to mój wnuk.
-No dobrze jeszcze raz dziękujemy
-Tylko błagam, uważajcie na siebie.-Przestrzegła ich Molly.
-Nie martw się mamo zresztą, co nam się może stać? Jedziemy z aurorem.-Powiedziała Ginny przytulając się do Harry'ego.
-Tak, obiecuję, że będę ich pilnował.
-Nie musisz mi tego obiecywać Harry, ty od zawsze pilnowałeś naszą rodzinę, gdyby nie ty, połowy z nas już by tutaj nie było, to ogromne szczęście, że Ron spotkał cię wtedy w przedziale.
-To ja miałem szczęście, że was wtedy spotkałem tyle dla mnie robicie...
-A no i jeszcze jedno Ron masz nie dotykać żadnych ostrych, mugolskich przedmiotów.
-A dlaczego akurat mi to mówisz?!
-Bo to zawsze tobie przydarzają się takie rzeczy, a do mugolskich przedmiotów nie można mieć zaufania.
-Nie jestem już dzieckiem mamo...Poczekam na zewnątrz.-Burknął obrażony i wyszedł.
-W takim razie...do zobaczenia kochani i dziękuję za książki Hermiono.
-Nie ma za co.
-Narazie mamo.
-Do widzenia pani Weasley.
Pożegnali się, wyszli i deportowali się na miejsce.
Po kilkudziesięciu minutach siedzieli już na plaży dziewczyny leżały na kocu i się opalały (Na dodatek Hermiona czytała książkę), a Harry uczył Rona grać w mugolską siatkówkę.
-Cieszę się, że wreszcie wyjechaliśmy i jesteśmy tutaj wszyscy razem.
-Ja też, ale naprawdę Harry mugole grają tylko jedną piłką no i nie ma pętli bez sensu.
-Tak, Ron gra się tylko jedną piłką, ale ja też o wiele bardziej wolę quidditcha.
-Ja też, ale zawsze mogę się czegoś nauczyć.-Powiedziała Ginny.
-Dołączysz do nas Hermiona?-Zapytał Ron.
-Tak, tylko skończę te stronę.-Powiedziała i po chwili do nich doszła.
Po ćwiczeniach i wytłumaczeniu przez Harry'ego i Hermionę zasad gry podzielili się. Po jednej stronie była Hermiona i Ginny, a po drugiej Harry i Ron.
Gdy już zmęczyła ich gra postanowili spakować wszystkie swoje rzeczy i wyjść na miasto.
-Ale jestem zmęczona a wy.
-No ja też, ale wciąż wolę książki.
-No tak Hermiona ty się nigdy nie zmienisz.-Powiedział Ron.-...I bardzo dobrze.
-Ciekawe co u Teddy'ego.
-Z mamą na pewno jest szczęśliwy.
-Harry wszystko w porządku?
-Tak, ale dlaczego pytasz?
-Bo jakoś się nie odzywasz, coś się stało?
-Nie nic tylko wydawało mi się, że...w zasadzie to chyba Dean Thomas.
-No racja Harry to on. Chodźmy z nim pogadać ciekawy jestem co u niego.
-Ron ma racje idziecie?-Zapytała Ginny.
-To dobry pomysł dawno go nie widziałam.-Wtrąciła Hermiona.
No to idziemy chodź z nami Harry będziesz tu tak stał?
-Cześć Dean co u ciebie.
-Nie wierzę Ron, Harry, Hermiona i Ginny wy tutaj?-Miło was widzieć, a ty świetnie wyglądasz Ginny
-Dzięki.
-Ale co wy tu robicie?
-Jesteśmy tu na wakacjach ty też tu przyjechałeś odpocząć?-Zapytał Ron.
-Nie, mieszkam tutaj, bo tu jest moja rodzina.
-To fajnie, a w zasadzie co tutaj robisz?
-Zajmuję się eskortą różnych magicznych roślin i zwierząt.
-To ciekawa praca. Zazdroszczę ci, że tu mieszkasz, tu jest tak ładnie.-Powiedziała Ginny.
-Zawsze możecie wpadać.
-Dzięki, ale jednak wolę zostać u siebie, idziecie już?-Wtrącił nerwowo Harry.
-Dlaczego tak ci się dzisiaj śpieszy Harry? Zostań z nami jeszcze chwilę.-Poprosiła Ginny.
-No dobra zostanę jeszcze z wami.-Ale reszty zdanie nie powiedział już na głos: ...Ale zostanę tu tylko dlatego, bo ty tak chcesz Ginny.
-A co u ciebie Harry?-Zapytał w końcu Dean.
-Bardzo dobrze pracuję w ministerstwie i mieszkam razem z Ginny w Dolinie Godryka.
-To naprawdę nieźle ja tam jestem sam, ale jakoś sobie radze no i rodzice mi pomagają.
-Dobra nie wiem jak wy, ale ja już idę.-Powiedział Harry już bardzo zdenerwowany.
Zaczekaj!-Zawołała Ginny.
-Ginny zostań, ja z nim pogadam.- Powiedział Ron.
-Stary o co ci chodzi?
-Nie widzisz naprawdę uważasz, że wszystko jest w porządku?!-Powiedział z wyrzutem, bo liczył na poparcie ze strony Rona.
-...Już chyba wiem co tu się kroi. Ty jesteś...zazdrosny nie wierzę. Nie myślałem, że kiedykolwiek dożyję dnia w którym ty będziesz się zachowywał tak głupio jak ja.
-Ja wcale nie jestem...-Nie skończył, bo Ron mu przerwał.
-Skoro ,,nie jesteś zazdrosny" to w takim razie co cię tak zdenerwowało? No przyznaj, że jesteś zazdrosny o Ginny i nie ma tematu.
-Wkurza mnie wszystko co on mówi jaki on to jest biedny, żyje na garnuszku rodziców...on się chce po prostu przypodobać! Albo widziałeś jak on ją długo przytulał to też mi się nie podoba.
-Czyli po prostu jesteś zazdrosny.-Powiedział Ron wzdychając.-Harry naprawdę zazdrość to nic dobrego, a Ginny by cię nigdy nie zdradziła, dowodem na to jest choćby to, że nie odeszła od ciebie, gdy byłeś w trudnej sytuacji.
-No tak, ale...
-Posłuchaj mnie Harry może i Ginny go lubi, ale na pewno go nie kocha, ona kocha ciebie i nie przejmuj się Dean'em. A teraz uspokoiłeś się już? Możemy wracać?
-Czy ja wiem mam go już dosyć...
-Ginny może ty z nim pogadaj.-Powiedział, gdy do niej podszedł.
-O co chodzi Harry? Nie poznaje cię!
-Sam już nie wiem...Ron ma chyba racje ja...chyba naprawdę jestem zazdrosny.
-O mnie?! Dlaczego, że niby ja i Dean?! W życiu no błagam cię z nim nawet nie mam o czym rozmawiać po prostu dawno go nie widziałem. Nie ufasz mi?
-Ja ci ufam po prostu nie ufam jemu.
-No proszę cię naprawdę uważasz, że mogłabym...Zresztą myślisz, że naprawdę masz powód do zazdrości?
-Cóż był twoim chłopakiem...
-Tak na serio, to chodziło mi tylko o to, żeby zabić samotność i wzbudzić właśnie twoją zazdrość to na TOBIE mi zależało i zależy. Zresztą z Dean'em już dawno mnie nic nie łączy, na dodatek zawsze był chyba tylko znajomym i lubię go, ale lubić a kochać to zupełnie co innego.
-W sumie masz racje przepraszam cię za tą całą scenę zrobiłem tylko z siebie...
-...Rona?-Dokończyła ze śmiechem.-A jeśli dalej potrzebujesz dowodów...to dowód jeden.-Musnęła jego wargi.-I dowód dwa-Pocałowała go namiętnie, a po tej dosyć długiej chwili dodała.-Teraz już nie masz wątpliwości?
-Absolutnie nie.-Szepnął.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz