Translate

niedziela, 28 lutego 2016

30.Oficjalne zaproszenie

Od kiedy wróciła Ginny w Dolinie Godryka powrócił nastrój szczególnie, że było kilka powodów do świętowania. Niestety, państwo Potter'owie i Weasley'owie przez wielkie osiągnięcie Ginny zapomnieli o tym kolejnym powodzie do radości, a przypomniało im się dopiero wtedy, gdy owego ranka znaleźli oficjalne zaproszenie o wszystkim sobie przypomnieli.
-Harry poczta do ciebie.-Odparła podając mu list.-A w sumie do nas.-Powiedziała lekko zdziwiona, bo raczej rzadko otrzymywali list zaadresowany do ich obojga.
-Może to coś z ministerstwa, albo znowu jakieś gratulacje.-Odpowiedział Harry.
-Nie, spójrz Harry ta koperta jest już otwarta. W środku był wielki, elegancki napis ,,zaproszenie''

                                              Luna Lovegood i Neville Longbottom
                          Mają zaszczyt zaprosić Państwa Ginewrę i Harry'ego Potter'ów
     na ślub, który odbędzie się dnia 30 maja o godzinie dwunastej w ,,Różanym Ogrodzie".

Harry i Ginny wymienili przerażone spojrzenia.
-Przecież to już za dwa tygodnie! To, te zaproszenie, które dostaliśmy na ten ich ślub!
-Jak mogliśmy zapomnieć.
-I co teraz zrobimy? Nie mamy nawet prezentu! I trzeba jeszcze załatwić jakiś ubiór.
-Spokojnie znajdziemy coś na pokątnej, ale na tę chwilę muszę iść do pracy.
-Albo raczej siedzieć tutaj w domu i uzupełniać jakieś papiery. Dokończyła za niego.
-No tak teraz to jest moja praca nic się nie dzieje, więc nie potrzeba zbyt wielu aurorów.
-Racja mogłam się domyślić...-Mruknęła pod nosem Ginny.-Ale przynajmniej jesteś w domu. A słyszałeś może co tam u Fleur?
-Nie, ale odkąd ty tak lubisz Fleur?-Powiedział ze śmiechem.
-Och, przesadzasz mimo wszystko to moja szwagrowa, żona mojego brata, która teraz nosi moją siostrzenicę, a jego dziecko.
-W porządku, rozmawiałam z nią przed twoim przyjazdem.-Wtrąciła pani Weasley.-Słyszałam, że zostaliście zaproszeni na ślub Neville'a i Luny, tak samo jak Ron i Hermiona.
-Tak, na śmierć zapomnieliśmy o tym ślubie tylko, że teraz nie mamy co na siebie włożyć i nie mamy prezentu, nic nie mamy!
-Spokojnie Ginny ja zdążę uszyć dla was stroje, a co do prezentu to jest mnóstwo rzeczy na Pokątnej i na pewno coś odpowiedniego się znajdzie.-Zapewniła ich z uśmiechem pani Weasley. Muszę tylko zebrać wymiary i biorę się do roboty.-Powiedziała dygając lekko różdżką, a metr krawiecki podskoczył i zaplątał ze sobą Harry'ego i Ginny.
-O, przepraszam zagapiłam się.-Powiedziała, gdy Harry i Ginny rozplątali się za pomocą czarów.
-Równie dobrze mogłaś użyć incarcerous'a mamo.-Zażartowała Ginny.
-O, jak wy urośliście przez ostatnie dwa lata, gdy zbierałam wasze wymiary.-A w jej oku zakręciła się łza.
-Och, mamo, a ty znowu o tym.-Powiedziała Ginny znudzonym głosem.
-Przepraszam kochanie, ale przypomniało mi się jak byliście mali i Artur...
-Ciii...-Uspokajała ją Ginny.-Wszyscy tęsknimy za tatą.-Mówiła cicho.
-Dziękuję wam.
-Za co?-Zapytał Harry.
-Jak to ,,Za co?" Przygarnęliście mnie, pomogliście mi żebym nie miała kłopotów przez to wszystko i teraz pomagacie mi w odbudowie nory, to dla mnie bardzo wiele znaczy.
-Może połóż się mamo.-Powiedziała spokojnie.
-Ginny ma racje my się wszystkim zajmiemy prosze odpocząć.
-Dziękuję wam, ale od razu biorę się do pracy.-Wyjaśniła i wróciła do swojego pokoju.

Przez te dwa tygodnie pani Weasley pracowała nad sukienką dla Ginny z kolei Harry kupił nową szatę na Pokątnej, gdzie zdążyli już kupić prezent dla Luny i Neville'a. Aż w końcu tego słonecznego dnia Ron i Hermiona którzy także byli zaproszeni przyszli zobaczyć jak idą im przygotowania.

-Cześć!-Powiedziała dziwnie zadowolona Hermiona.-Jesteście już gotowi?
-Nie, Harry się jeszcze ubiera.-Co tam u was i u Teddy'ego dawno go nie widziałam.
-U nas wszystko w porządku, a jeśli chodzi o Teddy'ego, to bardzo urósł i nauczył się już chodzić i mówić.
-A gdzie jest Ron?
-Zaraz będzie on jak zwykle się spóźnia, a żeby znowu się z nim nie kłócić postanowiłam przyjść tu sama.
-No tak, to Ron on czasem zachowuje się strasznie dziecinnie i jest strasznie uparty.
-O, jesteś już Hermiona, a gdzie Ron?-Gdy Harry o to zapytał nagle usłyszeli pyknięcie i Ron wszedł do środka.
-Cześć, już jestem.-Powiedział i wszyscy parsknęli śmiechem.
-No co? Co was tak śmieszy?-Zapytał zdziwiony.
-Ron jak ty wyglądasz?!!-Zbeształa go pani Weasley, gdy zobaczyła szatę ubraną tył na przód i od razu poprawiła to za pomocą różdżki.-I nie garb się tak!
-Och, mamo...-Jęknął-Nie jestem już małym dzieckiem!
-Ale tak właśnie się zachowujesz. Nawet ubrać się nie potrafisz. Spójrz na Harry'ego on przynajmniej wygląda jak przyzwoity czarodziej. No, ale idźcie już, bo zaraz się spóźnicie.
Deportowali się w miejscu przypominającym ogród pełen kwiatów, a w szczególności róż gdzie były ułożone rzędy białych krzeseł i unosił się cudowny kwiatowy zapach.
-Ale tu pachnie no nie.-Odezwał się Harry.
-Na nie szczęście...tak.-Mówił Ron, który cały czas kichał.
-Wszystko w porządku Ron kichasz odkąd tu wszedłeś dobrze się czujesz?-Zapytała Ginny.
-Chy...ba mam alergię.
-Zaczekaj.-Powiedziała i zaczęła grzebać w swojej torebce.-O, mam trzymaj to powinno ci pomóc.-Powiedziała podając mu małą niebieską fiolkę.
-Dzięki.-Powiedział i jednym haustem wypił jej zawartość, a katar od razu ustał.
Gdy wszyscy już zajęli miejsca ceremonia się rozpoczęła, a po niej wszyscy składali życzenia i wręczali prezenty państwom młodym.
-Tak się cieszę, że mogliście przyjść Ginny.-Powiedziała uradowana Luna, gdy zajmowali już miejsca przy stole.Pod czas wesela Harry, Ginny, Ron i Hermiona zdążyli poznać całą rodzinę Luny i Neville'a, a przy okazji dużo rozmawiali i tańczyli.
-Fred i George tutaj?-Zapytał zdziwiony Ron, gdy pojawili się na weselu (przez co Ginny prawie zachłysnęła się ze śmiechu).
-Oni zabawiają gości.-Wytłumaczył im Neville.
-A jak tam w Hogwarcie Neville?-Zagadnął Harry.
-W porządku, cieszę się, że McGonagall przyjęła mnie na to miejsce.
-Auu Ginny moje stopy.-Powiedział Ron, gdy on i Ginny wrócili do stolika.
-Przepraszam Ron, ja chyba nigdy się nie nauczę.-Powiedziała ze śmiechem.
-Jeszcze raz dziękujemy wam, że przyszliście i dzięki Ron, że zgodziłeś się wygłosić ten toast.
A no tak...ee...nie ma sprawy, dla was wszystko.-Powiedział.
-Wreszcie zrobisz coś pożytecznego.-Pochwaliła go Hermiona.-Mogę zobaczyć co napisałeś?
-Nie! To znaczy...to jest niespodzianka, tak to jest niespodzianka i dowiecie się za chwilę, a teraz mogę cię na chwilę prosić Harry?
-Harry tak naprawdę ja zapomniałem o tym toaście błagam cię pomóż mi ja im obiecałem!
-Nie, stary żartujesz sobie prawda?
-Nie, ja nie żartuję zostało mi mało czasu zaraz północ! Hermiona się tak ucieszyła...
-No dobra to napisz coś, co ich wszystkich wzruszy, coś od serca spróbuj.
Po nabazgraniu jakichś kilku słów Harry sprawdził to co napisał Ron.
-Nie jest tak źle...-Powiedział, żeby go pocieszyć.
-Masz racje nie jest tak źle, bo jest okropnie!
-Uspokój się Ron zaraz...-Nie dokończył, bo przerwała mu Ginny.
-Ron, Harry chodźcie już, zaraz Ron musi wygłosić toast.-Powiedziała i zaciągnęła ich z powrotem do stołu.
No więc...ja chciałem powiedzieć...ee...-Ron nie mógł znieść presji całej tej sytuacji wszyscy na niego liczyli, a on zawiódł...lecz nagle przypomniał sobie słowa Harry'ego: ,,...Napisz coś, co ich wszystkich wzruszy, coś od serca..." tak więc według rady Harry'ego improwizował i mówił prosto z serca. Neville i Luna to dwoje wspaniałych ludzi, dwoje doskonałych przyjaciół i jestem pewien, że będą też kochającym się małżeństwem, wspierającym się na każdym kroku i pomagającym sobie w trudnych sytuacjach. Połączyła ich nie tylko wspólna pasja, ale i wspólne uczucie. Chcę, żeby ten toast był właśnie za to, by zawsze pozostali wspaniałymi ludźmi, doskonałymi przyjaciółmi i kochającym się małżeństwem. Dziękuję.-Powiedział po czym wszyscy podziękowali za jego piękny toast i wypili szampana.
-Nie wiedziałam, że jesteś takim dobrym mówcą.-Powiedziała Luna.
-O takich przyjaciołach jak wy można powiedzieć tylko tyle, a to chyba i tak za mało.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz