Od kiedy wróciła Ginny w Dolinie Godryka powrócił nastrój szczególnie, że było kilka powodów do świętowania. Niestety, państwo Potter'owie i Weasley'owie przez wielkie osiągnięcie Ginny zapomnieli o tym kolejnym powodzie do radości, a przypomniało im się dopiero wtedy, gdy owego ranka znaleźli oficjalne zaproszenie o wszystkim sobie przypomnieli.
-Harry poczta do ciebie.-Odparła podając mu list.-A w sumie do nas.-Powiedziała lekko zdziwiona, bo raczej rzadko otrzymywali list zaadresowany do ich obojga.
-Może to coś z ministerstwa, albo znowu jakieś gratulacje.-Odpowiedział Harry.
-Nie, spójrz Harry ta koperta jest już otwarta. W środku był wielki, elegancki napis ,,zaproszenie''
Luna Lovegood i Neville Longbottom
Mają zaszczyt zaprosić Państwa Ginewrę i Harry'ego Potter'ów
na ślub, który odbędzie się dnia 30 maja o godzinie dwunastej w ,,Różanym Ogrodzie".
Harry i Ginny wymienili przerażone spojrzenia.
-Przecież to już za dwa tygodnie! To, te zaproszenie, które dostaliśmy na ten ich ślub!
-Jak mogliśmy zapomnieć.
-I co teraz zrobimy? Nie mamy nawet prezentu! I trzeba jeszcze załatwić jakiś ubiór.
-Spokojnie znajdziemy coś na pokątnej, ale na tę chwilę muszę iść do pracy.
-Albo raczej siedzieć tutaj w domu i uzupełniać jakieś papiery. Dokończyła za niego.
-No tak teraz to jest moja praca nic się nie dzieje, więc nie potrzeba zbyt wielu aurorów.
-Racja mogłam się domyślić...-Mruknęła pod nosem Ginny.-Ale przynajmniej jesteś w domu. A słyszałeś może co tam u Fleur?
-Nie, ale odkąd ty tak lubisz Fleur?-Powiedział ze śmiechem.
-Och, przesadzasz mimo wszystko to moja szwagrowa, żona mojego brata, która teraz nosi moją siostrzenicę, a jego dziecko.
-W porządku, rozmawiałam z nią przed twoim przyjazdem.-Wtrąciła pani Weasley.-Słyszałam, że zostaliście zaproszeni na ślub Neville'a i Luny, tak samo jak Ron i Hermiona.
-Tak, na śmierć zapomnieliśmy o tym ślubie tylko, że teraz nie mamy co na siebie włożyć i nie mamy prezentu, nic nie mamy!
-Spokojnie Ginny ja zdążę uszyć dla was stroje, a co do prezentu to jest mnóstwo rzeczy na Pokątnej i na pewno coś odpowiedniego się znajdzie.-Zapewniła ich z uśmiechem pani Weasley. Muszę tylko zebrać wymiary i biorę się do roboty.-Powiedziała dygając lekko różdżką, a metr krawiecki podskoczył i zaplątał ze sobą Harry'ego i Ginny.
-O, przepraszam zagapiłam się.-Powiedziała, gdy Harry i Ginny rozplątali się za pomocą czarów.
-Równie dobrze mogłaś użyć incarcerous'a mamo.-Zażartowała Ginny.
-O, jak wy urośliście przez ostatnie dwa lata, gdy zbierałam wasze wymiary.-A w jej oku zakręciła się łza.
-Och, mamo, a ty znowu o tym.-Powiedziała Ginny znudzonym głosem.
-Przepraszam kochanie, ale przypomniało mi się jak byliście mali i Artur...
-Ciii...-Uspokajała ją Ginny.-Wszyscy tęsknimy za tatą.-Mówiła cicho.
-Dziękuję wam.
-Za co?-Zapytał Harry.
-Jak to ,,Za co?" Przygarnęliście mnie, pomogliście mi żebym nie miała kłopotów przez to wszystko i teraz pomagacie mi w odbudowie nory, to dla mnie bardzo wiele znaczy.
-Może połóż się mamo.-Powiedziała spokojnie.
-Ginny ma racje my się wszystkim zajmiemy prosze odpocząć.
-Dziękuję wam, ale od razu biorę się do pracy.-Wyjaśniła i wróciła do swojego pokoju.
Przez te dwa tygodnie pani Weasley pracowała nad sukienką dla Ginny z kolei Harry kupił nową szatę na Pokątnej, gdzie zdążyli już kupić prezent dla Luny i Neville'a. Aż w końcu tego słonecznego dnia Ron i Hermiona którzy także byli zaproszeni przyszli zobaczyć jak idą im przygotowania.
-Cześć!-Powiedziała dziwnie zadowolona Hermiona.-Jesteście już gotowi?
-Nie, Harry się jeszcze ubiera.-Co tam u was i u Teddy'ego dawno go nie widziałam.
-U nas wszystko w porządku, a jeśli chodzi o Teddy'ego, to bardzo urósł i nauczył się już chodzić i mówić.
-A gdzie jest Ron?
-Zaraz będzie on jak zwykle się spóźnia, a żeby znowu się z nim nie kłócić postanowiłam przyjść tu sama.
-No tak, to Ron on czasem zachowuje się strasznie dziecinnie i jest strasznie uparty.
-O, jesteś już Hermiona, a gdzie Ron?-Gdy Harry o to zapytał nagle usłyszeli pyknięcie i Ron wszedł do środka.
-Cześć, już jestem.-Powiedział i wszyscy parsknęli śmiechem.
-No co? Co was tak śmieszy?-Zapytał zdziwiony.
-Ron jak ty wyglądasz?!!-Zbeształa go pani Weasley, gdy zobaczyła szatę ubraną tył na przód i od razu poprawiła to za pomocą różdżki.-I nie garb się tak!
-Och, mamo...-Jęknął-Nie jestem już małym dzieckiem!
-Ale tak właśnie się zachowujesz. Nawet ubrać się nie potrafisz. Spójrz na Harry'ego on przynajmniej wygląda jak przyzwoity czarodziej. No, ale idźcie już, bo zaraz się spóźnicie.
Deportowali się w miejscu przypominającym ogród pełen kwiatów, a w szczególności róż gdzie były ułożone rzędy białych krzeseł i unosił się cudowny kwiatowy zapach.
-Ale tu pachnie no nie.-Odezwał się Harry.
-Na nie szczęście...tak.-Mówił Ron, który cały czas kichał.
-Wszystko w porządku Ron kichasz odkąd tu wszedłeś dobrze się czujesz?-Zapytała Ginny.
-Chy...ba mam alergię.
-Zaczekaj.-Powiedziała i zaczęła grzebać w swojej torebce.-O, mam trzymaj to powinno ci pomóc.-Powiedziała podając mu małą niebieską fiolkę.
-Dzięki.-Powiedział i jednym haustem wypił jej zawartość, a katar od razu ustał.
Gdy wszyscy już zajęli miejsca ceremonia się rozpoczęła, a po niej wszyscy składali życzenia i wręczali prezenty państwom młodym.
-Tak się cieszę, że mogliście przyjść Ginny.-Powiedziała uradowana Luna, gdy zajmowali już miejsca przy stole.Pod czas wesela Harry, Ginny, Ron i Hermiona zdążyli poznać całą rodzinę Luny i Neville'a, a przy okazji dużo rozmawiali i tańczyli.
-Fred i George tutaj?-Zapytał zdziwiony Ron, gdy pojawili się na weselu (przez co Ginny prawie zachłysnęła się ze śmiechu).
-Oni zabawiają gości.-Wytłumaczył im Neville.
-A jak tam w Hogwarcie Neville?-Zagadnął Harry.
-W porządku, cieszę się, że McGonagall przyjęła mnie na to miejsce.
-Auu Ginny moje stopy.-Powiedział Ron, gdy on i Ginny wrócili do stolika.
-Przepraszam Ron, ja chyba nigdy się nie nauczę.-Powiedziała ze śmiechem.
-Jeszcze raz dziękujemy wam, że przyszliście i dzięki Ron, że zgodziłeś się wygłosić ten toast.
A no tak...ee...nie ma sprawy, dla was wszystko.-Powiedział.
-Wreszcie zrobisz coś pożytecznego.-Pochwaliła go Hermiona.-Mogę zobaczyć co napisałeś?
-Nie! To znaczy...to jest niespodzianka, tak to jest niespodzianka i dowiecie się za chwilę, a teraz mogę cię na chwilę prosić Harry?
-Harry tak naprawdę ja zapomniałem o tym toaście błagam cię pomóż mi ja im obiecałem!
-Nie, stary żartujesz sobie prawda?
-Nie, ja nie żartuję zostało mi mało czasu zaraz północ! Hermiona się tak ucieszyła...
-No dobra to napisz coś, co ich wszystkich wzruszy, coś od serca spróbuj.
Po nabazgraniu jakichś kilku słów Harry sprawdził to co napisał Ron.
-Nie jest tak źle...-Powiedział, żeby go pocieszyć.
-Masz racje nie jest tak źle, bo jest okropnie!
-Uspokój się Ron zaraz...-Nie dokończył, bo przerwała mu Ginny.
-Ron, Harry chodźcie już, zaraz Ron musi wygłosić toast.-Powiedziała i zaciągnęła ich z powrotem do stołu.
No więc...ja chciałem powiedzieć...ee...-Ron nie mógł znieść presji całej tej sytuacji wszyscy na niego liczyli, a on zawiódł...lecz nagle przypomniał sobie słowa Harry'ego: ,,...Napisz coś, co ich wszystkich wzruszy, coś od serca..." tak więc według rady Harry'ego improwizował i mówił prosto z serca. Neville i Luna to dwoje wspaniałych ludzi, dwoje doskonałych przyjaciół i jestem pewien, że będą też kochającym się małżeństwem, wspierającym się na każdym kroku i pomagającym sobie w trudnych sytuacjach. Połączyła ich nie tylko wspólna pasja, ale i wspólne uczucie. Chcę, żeby ten toast był właśnie za to, by zawsze pozostali wspaniałymi ludźmi, doskonałymi przyjaciółmi i kochającym się małżeństwem. Dziękuję.-Powiedział po czym wszyscy podziękowali za jego piękny toast i wypili szampana.
-Nie wiedziałam, że jesteś takim dobrym mówcą.-Powiedziała Luna.
-O takich przyjaciołach jak wy można powiedzieć tylko tyle, a to chyba i tak za mało.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz