Wcześnie rano od razu jak Ginny się obudziła przez okno wleciała ich sowa z listem w dziobie, który Ginny od razu wyrwała. Nie myliła się, był on od Harry'ego. Od razu rozerwała kopertę i zaczęła czytać skupiając się na każdym słowie.
Jak w szkole? Mam nadzieję, że dobrze. U nas wszystko w porządku. Ron rzeczywiście tak jak zapowiedział wziął się za siebie. Może też się do niego przyłączę. Chyba jemu tak samo jak mnie zaczęło się nudzić, bo ostatnio świetnie opanował zaklęcia gospodarcze i nauczył mnie kilku sztuczek. Poza tym nauczyłem się od niego robić znakomite posiłki, więc jak wrócisz to ja będę robić obiadki. A może lepiej nie...jak wolisz. Ted ma się świetnie, bardzo podoba mu się u babci, a Vicktoire jest już bardzo duża, rośnie jak po szkiele wzro. Ja czuję się dobrze, w pracy właściwie tak samo, jakieś małe przewinienia gdzie były potrzebne interwencje i standardowo sterta papierów. Niby wszystko po staremu, a jednak tak jak już wcześniej pisałem poznałem moją matkę chrzestną. Zawsze myślałem czy oprócz Dursley'ów mam kogoś takiego, a szczególnie zacząłem się nad tym zastanawiać po śmierci Syriusza. Kogoś bliskiego, mojego opiekuna, faktycznie mam do niej trochę żalu ale bardzo się cieszę. Oczywiście to nie zmienia faktu, że ty jesteś moją prawdziwą rodziną, bo byłaś ze mną od początku do końca. Bardzo tęsknię i kocham cię.
Harry
-Co to jakiś artykuł?-Zaśmiała się Hermiona.
-Tajne akta.-Powiedziała ze śmiechem.
-Taaak. Wypracowania to ja musiałam za niego kończyć do szkoły, a do ciebie to potrafi się rozpisać na trzy rolki.-Zażartowała. Ale to, że odnalazł swoją matkę chrzestną to normalnie jakiś hit. Wszystkie czasopisma gdzie byś nie spojrzała o tym piszą i błagają ją i Harry'ego o wywiady.
-W końcu jest ,,Wybrańcem" a poza tym ludzie kochają takie ploteczki. A kiedy idziesz dziś do ministerstwa?-Zapytała Ginny.
-Nie wiem, ale dostanę instrukcję około południa.
-Dlaczego mamy tak mało czasu...
-Nie tylko my mamy mało czasu Ginny.
-Tęsknię za mamą, za Ronem, Harry'm Teddy'm i w ogóle za braćmi i całą resztą rodziny, brakuje mi ich...
-Ginny nie wygłupiaj się dopiero co tydzień temu tam byłyśmy, poza tym oni też mają swoją pracę i tak samo mają mało czasu.-Odparła Hermiona.
-No tak...czasami mam wrażenie, że tylko po to żyjemy...
-Niestety Ginny, ale to nieodłączna część naszego życia.
-Mama ma rację, praca to chyba nie wszystko...nie chciałam tego przyznawać, ale nie panuję już nad tym wszystkim, próbuję się uczyć a cały czas myślę o tym co się dzieje w Dolinie Godryka i w Norze, na treningach też idzie mi już coraz gorzej, nie wiem co się ze mną dzieje...-Wyrzuciła to z siebie.
-Ginny, naprawdę każdemu zdarza się mieć gorszy dzień czy po prostu czasami coś się nie udaje, ale nie przejmuj się zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży.-Pocieszyła ją Hermiona układając swoje książki.
-Jakoś brakuje mi determinacji, chciałabym teraz rzucić to wszystko i wrócić do domu...
-Oszalałaś! Teraz kiedy jesteś już w połowie sukcesu! Nie możesz się teraz wycofać Ginny! Myślałam, że zależy ci na owutemach!
-Bo tak było, ale...właściwie po co mi teraz owutemy?
-Choćby dla własnej satysfakcji...poza tym wybacz ale sport to trudna dziedzina i dobrze wiesz, że taka kariera nie trwa długo, bo wciąż pojawiają się nowi i lepsi...nie mów mi, że potem będziesz chciała siedzieć w domu, bez owutemów jest trudno znaleźć dobrą pracę.-Powiedziała to tak szybko, że miało się wrażenie jakby mówiła to wszystko na jednym wydechu.
-Nie, nie chciałabym, ale naprawdę nie wiem czy owutemy cokolwiek tu pomogą, jestem już tym wszystkim zmęczona, poza tym nie mówię, że mam zamiar teraz opuścić Hogwart...
-Naprawdę? Bo właśnie tak to zabrzmiało...
-Nie, po prostu nie wiem już sama czy dobrze zrobiłam rzucając to wszystko.
-Z tego co pisze Ron, to radzą sobie świetnie...-Próbowała usprawiedliwić.
-Naprawdę myślisz, że napisaliby, że u nich okropnie i zupełnie sobie bez nas nie radzą!-Zauważyła trafnie Ginny.
-Masz rację, ale nie możesz teraz rzucić szkoły! Nauka jest najważniejsza!
-Oni nas potrzebują! Jak możesz myśleć tylko o nauce!
-Ach, a więc uważasz się za taką potrzebną?!-Powiedziała ironicznie.
-Pogadamy później.-Wzięła swoje rzeczy i trzasnęła drzwiami.
Ginny miała jeszcze trochę czasu do treningu więc poszła popatrzeć na dzielnie trenującą swoją drużynę Mallory.
-...To do zobaczenia w Hogsmeade.-Zakończyła rozmowę z Duke'em Mallory.-Cześć Ginny to jednak nie masz dziś treningu?-Powiedziała jak zwykle pełna entuzjazmu.
-Mam, ale jednak trochę później.
-A gdzie Hermiona? No dobra...niech zgadnę pewnie w bibliotece.-Wyprzedziła swoje pytanie.
-Przed chwilą jak ją widziałam to była w dormitorium, ale...-Zawahała się.
-Coś się stało? Pokłóciłyście się? Ron jej nie odpisuje?-Dopytywała Mallory, bo była dosyć ciekawska i zwykle wiedziała takie rzeczy, może wynikało to z tego, że zawsze chętnie pomagała i była osobą godną zaufania, której spokojnie można powierzyć tajemnicę.
-Tak...pokłóciłyśmy się.-Wyjaśniła niechętnie Ginny, bo nie chciała o tym rozmawiać, ale jednak po chwili stwierdziła, że może zrobi jej się lepiej gdy powie o wszystkim Mallory.
-Przykro mi.
-Wiesz chodzi o to, że zaczęłam myśleć nad tym czy powrót do Hogwartu był dobrą decyzją, ale denerwuje mnie to, że nawet nie obchodzi ją to wszystko, już ma jakąś obsesję na punkcie nauki...
-No tak...trochę trudno się z tym nie zgodzić, też myślę, że przesadza, ale i tak dziwię się, że tak w ogóle można funkcjonować.
-No tak...może do tego nie wracajmy.
-Rozumiem.
-Świetnie ci idzie latanie.-Pochwaliła Ginny.
-Naprawdę nie myślałam, że kiedyś mi to powie światowej sławy ścigająca.
-A czy trzeba to usłyszeć od światowej sławy ścigającej, żeby zobaczyć, że to prawda.
-No tak, ale moja rodzina raczej...uważa to za nieprzyszłościowe.
-Hermiona chyba twierdzi tak samo.
-Chociaż dla mnie latanie to jest nie tylko pasja, ale...to jest coś niezwykłego. Kiedy wsiadam na miotłę, mogę się poczuć sobą i zapomnieć o wszystkim innym...
-Mam dokładnie to samo, to wspaniałe uczucie.
-Rodzice chcieli, żebym zrezygnowała z bycia kapitanką i w ogóle z quidditcha.
-Quidditch jest dla ciebie ważny, to widać, jest twoją pasją, więc nie możesz się tak łatwo poddać!
-Wiem i tak jestem już dorosła i bardzo się z tego cieszę, mam już dosyć dyktatury rodziców, chcieli, żebym została uzdrowicielem!
-A ty chcesz być aurorem...
-No właśnie! Mój ojciec strasznie chciał mnie wcisnąć do tej branży i trochę głupio wyszło, bo oszukałam ich, że wybrałam inne owutemy. Zupełnie nie nadaję się na uzdrowiciela, jestem zbyt...jakby to powiedzieć...nieskupiona i zakręcona.-Powiedziała Mallory.-Myślę, że
aurorstwo to właśnie to co chciałabym robić.
-To świetnie, że masz swoje cele..
-Moi rodzice i tak twierdzą, że jestem nikim, robię wszystko, żeby im udowodnić, że jest inaczej...
-Naprawdę jest aż tak źle?
-Naprawdę. Chociaż niektórzy maja gorzej, np. Nicki biedna straciła wzrok w wyniku tej paskudnej klątwy...
-Jak to się w ogóle stało?
-No wiadomo, zemsta, nieczysty status krwi i tak to się skończyło.
-Jest w ogóle jakiś sposób, żeby ją odwrócić?
-Są różne klątwy, ale ja wiem, że próbowałyśmy już wszystkiego i nic nie zadziałało, to okropne, że będzie musiała z tym żyć...-Otarła oczy.-Ale wiem, że w niektórych klątwach jest coś takiego jak strażnik. Mianowicie chodzi o to, że im więcej osób chce nim zostać tym lepiej, bo wtedy klątwa słabnie, bo tak jakby przechodzi na strażników i dzięki temu osoba przeklęta ma mniejsze nieszczęście...Tak wiem jak głupio to brzmi, ale nie wiem jak inaczej to powiedzieć.
-Rozumiem. Próbowałaś zostać strażniczką Nickole prawda?
-Tak nieraz, my wszystkie próbowałyśmy, ale nic z tego.
-Od czego właściwie zależy siła tej klątwy?
-Od nienawiści z jaką była rzucona...najsłabsza klątwa występuje kiedy sprawca jeszcze czuje jakiekolwiek pozytywne uczucia do ofiary.
-Jak się zdejmuje takie klątwy? I jak zostać strażnikiem.
-Żeby zostać strażnikiem i zdjąć klątwę potrzeba niesamowitej miłości i zaufania, osoba, która chce zostać strażnikiem musi być też tego całkowicie pewna. To zdecydowanie trudny temat.
-Tak, chyba masz rację. Bardzo wiele wiesz o klątwach.
-Tak, jak już mówiłam, desperacko szukałam wybawienia dla Nickole wtedy w bardzo krótkim czasie przejrzałam chyba wszystkie książki, artykuły i wzmianki o klątwach.
-Jesteś naprawdę świetną przyjaciółką, czy twoje starania naprawdę nic nie pomogły?
-No wiesz, u Nickole jest to nieodwracalne, to jest pewne, ale to taka klątwa, że nie wiem jak mogłabym jej trochę pomóc, w końcu jak to kiedyś powiedziała Nickole "ślepy to ślepy i już" i tak przyjęła to dosyć dobrze, ja bym chyba oszalała gdybym stała się niewidoma.
-Niestety muszę już iść na trening, miłej soboty Mal!
-Dzięki Ginny, wzajemnie! A no i jeszcze mam jedno pytanie!-Przypomniała sobie blondynka, a Ginny odwróciła się w jej stronę.-Będziesz potem w Hogsmeade?
-Tak, będę.
-Dobrze, to będziemy czekać w Miodowym Królestwie tam gdzie zawsze, narazie!-Pożegnała się i poszła w stronę zamku a Ginny deportowała się na trening. Po południu tak jak obiecała, poszła do Miodowego Królestwa, ale jakoś nie było tam widać ani Mallory, ani Jackie czy Marthy i Nickole. Podeszła do tego stolika gdzie usiadły ostatnim razem i zobaczyła siedzącą tam Hermionę. Chyba zrozumiała już o co chodzi.
-Hermiona tak strasznie cię przepraszam!
-Ginny tak strasznie cię przepraszam!-Powiedziały chórem.-Więc nie gniewasz się na mnie?-Powiedziała zdziwiona Hermiona.-Wiem, że przesadziłam, mam chyba jakąś obsesję na punkcie nauki, ale nie chciałam, żebyś zostawiła to co zaczęłaś.
-Wiem Hermiona, poza tym masz rację chyba chciałabym być najpotrzebniejsza, a wcale tak nie jest.
-Nie, przesadziłam, zupełnie nie wiem co się ze mną wtedy stało ale, jesteś bardzo potrzebna Ginny. Poza tym wstąpiłam dziś na chwilę do Harry'ego i Rona. Rzeczywiście miałaś rację radzą sobie świetnie, szczególnie, że to była właściwie niespodziewana wizyta. A i miałam potwierdzić, że Harry się wysypia a Ron nie zrobił sobie żadnej krzywdy.
-To rzeczywiście progres.-Powiedziała i obie parsknęły śmiechem.
-No i Harry o ciebie pytał i przesyła całusy.-Zaśmiała się Hermiona.
-A co u ciebie w pracy.
-Och, w ministerstwie? Nudyyyy. Ron zaprzyjaźnił się ze smokiem Charlie'ego i nadali mu imię Bastan.
-Wspaniale.
-A restauracja mamy! Coś czuję, że dopiero się rozkręca! Masz rację Ginny dużo rzeczy nas omija.
-Ale warto.-Dodała Ginny.-W każdym razie warto z taką przyjaciółką jak ty.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz