Translate

niedziela, 18 października 2015

1.To nie może być prawda...

Bardzo za nim tęskniła - niegdyś była jego dziewczyną co prawda musiała udawać koleżankę ale ona wciąż coś do niego czuła, a teraz kiedy rozpętało się istne piekło miał stanąć twarzą w twarz z Voldemortem. Miała co do tego bardzo złe przeczucia. Gdyby zginął pewnie sama odebrałaby sobie życie. Gdyby nie to wszystko pewnie nadal byliby razem, a to chyba najbardziej na niej ciążyło, że właśnie przed chwilą była jeszcze w Hogwarcie zanim straciła przytomność, i że wiedziała co dokładnie musi teraz czuć Harry, i że może właśnie teraz jest przez kogoś torturowany. O nie, ona nie będzie tak bezczynnie czekać. Ginny już zdecydowała do tej pory to ona zawsze czekała na jego pomoc - teraz to on potrzebuje pomocy. Mimo wcześniejszych obrażeń, mimo głębokiej rany na policzku i mimo tego, że okropnie kręciło jej się w głowie postanowiła walczyć. Zeszła przez okno tak, żeby nikt jej nie zauważył i później deportowała się w jakieś losowe miejsce, które pierwsze wpadło jej do głowy. Zaczęła zastanawiać się nad tym co jeszcze niedawno od niego usłyszała:
-Ta bitwa w końcu przeniesie się do rezydencji Lestrenge'ów ale nie mogę ci powiedzieć dlaczego, bo to tajemnica, przyrzekłem Dumbledore'owi...
Skoro Rezydencja Malfoy'ów jest sprawdzana to na pewno walka toczy się tam. Nie czekała na nic wzięła tylko różdżkę nie miała na nic czasu. Zdeportowała się tuż przed bramą, która od razu otworzyła się przed nią na oścież. To było bardzo dziwne brama po prostu tak się przed nią otwarła, a ona nawet się nie trudziła. A co jeśli to pułapka? Na pewno na nią czekali, wiedzieli, że przyjdzie go ratować. Nie, nie ma teraz czasu na rozmyślania, jest dorosła zna wiele zaklęć poradzi sobie nawet bez tłumu aurorów. Powolnym krokiem weszła do środka nagle bramy się za nią zamknęły, a ona  gwałtownym ruchem wyciągnęła różdżkę.Przed sobą zobaczyła Bellatriks ze swoim szyderczym uśmiechem i w tej samej chwili od tyłu złapało ją dwóch wysokich mężczyzn.
-No wejdźmy do środka panowie. I znowu się zaśmiała. Opuścili ją na środku sali zdziwiła się, że była tam tylko ona i Bellatriks i nie toczyła się tam żadna walka. Może to naprawdę była jakaś pułapka.
-No, no, no kogo my tu mamy? Przyszłaś go ratować tak? Och, to tak urocze i ty go uratujesz i wszystko dobrze się skończy prawda MIŁOŚĆ JEST ŻAŁOSNA!!! Muszę cię poinformować, że już go nie ma wśród nas Czarny Pan się z nim zabawił i o to koniec SŁYNNEGO HARRY'EGO POTTERA HAHAHA!!! Zaśmiała się śmiechem wariatki
-TY KŁAMIESZ!!! Krzyknęła tak głośno jak umiała i zalała się łzami.
-Ach tak? Machnęła różdżką a przed nią pojawił się Harry. NO TO PROSZĘ ŻYJE?!!!TAK CZY NIE?HAH HAHA
-Ginny rzuciła się do niego i przyłożyła ucho do jego piersi
-NO DO CZEGO ZAPROWADZIŁO GO DOBRO I MIŁOŚĆ!!!!
-NIE ZOSTAWIĘ TEGO TAK!! ZEMSZCZĘ SIĘ!!! WSZYSTKICH WAS ZABIJE!!! Krzyczała na całe gardło
-Chyba zapominasz kim jest Czarny Pan! Chyba zapominasz kim ja jestem!!! CRUCIO!!!
-Skręciła się wpół nie umiała wytrzymać tego bólu ale mimo wszystko starała się nie krzyczeć, nie da jej tej satysfakcji.
-Co dalej masz zamiar preferować dobro i miłość? Może chcesz skończyć jak ten staruch DOBRO I MIŁOŚĆ!!! Albo jak ten śmieć wskazała na Harry'ego. Chciał ratować wszystkich ludzi, uwielbiał te paskudne szlamy i zdrajców krwi!!! Znowu szyderczo się zaśmiała.
-NIE MAM JUŻ NIC DO STRACENIA! NIGDY NIE PRZEJDĘ NA WASZĄ STRONĘ! ZAWSZE BĘDĘ PREFEROWAĆ DOBRO I MIŁOŚĆ, BO TO NAJPOTĘŻNIEJSZA RZECZ NA ŚWIECIE, A SKORO TEGO NIE ROZUMIECIE JESTEŚCIE BANDĄ GŁUPCÓW!!!!!! Nie zważała już na to co mówiła, chciała wykrzyczeć jej co o nich myśli prosto w twarz.
Bellatriks podeszła do niej i wymierzyła jej policzek była bardzo wściekła.
-TAKA ZDRAJCZYNI KRWI NIE BĘDZIE NAZYWAĆ ARMII CZARNEGO PANA BANDĄ GŁUPCÓW!!! TERAZ JESTEŚ NA MOJEJ ŁASCE, WIĘC LEPIEJ BĄDŹ GRZECZNA, BO TO ODE MNIE ZALEŻY CZY PRZEŻYJESZ!!!!!CRUCIO!!
Mimo tego ogromnego bólu nadal miała ochotę krzyczeć jej w twarz
-NIE ZALEŻY MI NA PRZEŻYCIU PROSZĘ MOŻESZ MNIE ZABIĆ, ZADAĆ MI BÓL NO PROSZĘ ZRÓB TO TY TCHÓRZU!!!!
Te słowa ją zamurowały.
-NO PROSZĘ!!! Zdzierała sobie gardło.
-NIKT NIE BĘDZIE MNIE NAZYWAŁ TCHÓRZEM, A SZCZEGÓLNIE TAKA WSTRĘTNA ZDRAJCZYNI KRWI CRUCIO!!!
-Tym razem nie miała już nawet siły krzyczeć tylko wciąż trzymała jego ciało w ramionach,wciąż nie mogła w to uwierzyć, to nie może być prawda... Szczerze  teraz wolałaby umrzeć, bo i tak nie ma już po co żyć. Wszystko ją bolało, straciła przyjaciół, Harry'ego...Nie miała już po co żyć woli umrzeć niż żyć bez sensu. Miała dość po raz kolejny straciła przytomność.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz