-Cześć Ginny
-Cześć Hermiona
-Dzisiaj czeka nas szczególnie dużo pracy ślub już jutro. Muszę przyznać, że bardzo się denerwuję.
-Nie przejmuj się ja też nie wierzę, że to już jutro!
-To lepiej uwierzcie.
-O, cześć Ron cieszę się, że znowu podsłuchiwałeś braciszku.
-Ja tylko przechodziłem i usłyszałem. Chciałem się tylko przywitać, bo mama znowu nas zagoni, więc wole tam przebywać jak najmniej.
-Ron powiemy jej-spojrzała na niego porozumiewawczo.
-Powiedzmy jej powinna o tym wiedzieć to moja siostra.
-No dobrze, więc my... nie, nie potrafię...-zalała się łzami
- Spokojnie Hermiono mi też jest z tym ciężko jeśli nie potrafisz to ja jej to powiem dobrze?-pokiwała głową
-Ona nie może mieć dzieci-odpowiedział szeptem
-O nie na pewno nie ma żadnego sposobu? Jesteśmy czarodziejami!
-Nie wiadomo u niektórych udaje się wyleczyć po kilku latach a u niektórych...
-Wiem o co ci chodzi nie musisz kończyć. Hermiono tak mi przykro to takie okropne...niektóre dzieci tracą rodziców, a niektórzy rodzice nie mogą mieć dzieci, a i dzieci i dorośli potrzebują siebie nawzajem.
-Ginny tylko proszę cie nikomu nie mów.
-Dobrze obiecuje, że nic nikomu nie powiem.
-I tak im powiemy ale dopiero później nie przed ślubem.
-Teraz lepiej chodźmy na śniadanie, bo mama się zdenerwuje. Harry wreszcie wróci dzisiaj wcześniej, a ja mam dzisiaj trening i później podróż poślubna.
-Eee... bardziej w lewo nie, nie, nie bardziej w prawo.
-Mamo to w lewo czy w prawo a poza tym ślub jest dopiero jutro!
-Chyba jednak w prawo, a ja muszę do jutra wszystko przygotować!
-O cześć Fred, cześć George macie już dziś wolne?
-Tak wcześniej zamknęliśmy nasz sklep. Już wieszasz napis mamo?
-Och tak wszystko musi być dopięte na ostatni guzik musi być idealnie.
-Jak ja nienawidzę jak ona to mówi- powiedział półgębkiem Ron, a Hermiona parsknęła śmiechem.
-No jedzcie musicie mieć dużo siły mnóstwo pracy dzisiaj przed nami! Trzeba jeszcze wszystko wyszorować, posprzątać, ustawić krzesła i stoły, powiesić lampiony, wieczorem trzeba odebrać tort i kwiaty...
-Spokojnie mamo to nie jest jakiś koniec świata tylko ślub-mruknął Ron.
-Trochę pracy ci się przyda Ron, a teraz jedz, bo wystygnie.
-Hej Ginny może byśmy zaprosiły tu Lunę i resztę druhen i przyjaciółek i zrobiły babski wieczór?
-W zasadzie to dobry pomysł Hermiono, Harry i tak na pewno wróci późno.
-To ja wyślę do nich sowy i wam pomogę.
~~~~~~~~~
Harry wcisnął guzik w windzie i gdy żelazne kraty zamknęły się z łoskotem winda ruszyła. Do windy dosiadł się drugi mężczyzna.
-Cześć Harry co u ciebie!
-O cześć Newton! Przecież wiesz jutro biorę ślub mam nadzieję, że przyjdziesz?
-W takim razie ty jeszcze tutaj lepiej gdybyś był teraz w domu!!! I tak przyjdę dzięki za zaproszenie mogę tam być również jako ochrona. Jest stres?
-Trochę...ale bardzo się cieszę nigdy nie byłem taki pewny swoich wyborów.
Nagle kraty windy się rozsunęły i Harry wyszedł
-To do zobaczenia jutro Newton.
-Mów mi Mark, nie jestem taki stary-uśmiechnął się pobłażliwie. Do jutra.
Harry szedł wąskim korytarzem witając się z innymi znajomymi aurorami.
Z tylnej kieszeni wyciągnął klucze i wszedł do swojego biura. Od razu wyciągnął z szuflady stos papierów i zaczął je przeglądać. Nagle ktoś zapukał, Harry mruknął proszę i do środka wszedł Kingsley.
-Dzień dobry ministrze o co chodzi?
-Po pierwsze chciałem ci pogratulować i powiedzieć, że na pewno będę na ślubie i dziękuję za zaproszenie, a po drugie mam dla ciebie radę chcę, żebyś nie poświęcał całego swojego życia pracy.
-Nie rozumiem o co ci chodzi. burknął.
-A ja myślę, że rozumiesz tylko nie chcesz mnie posłuchać no, więc zadecydowałem, że za to pełne poświęcenie należą ci się wolne weekendy przynajmniej na razie.
-Dobrze dziękuje ministrze.
-I jeszcze jedno...mów do mnie po prostu Kingsley, a dzisiaj wróć do domu najpóźniej o 23-ciej dobrze? Od jutra będziesz mieć rodzinę Harry, nie zepsuj tego.
-Dobrze pa Kingsley
-Do jutra Harry.
**********
Gdy wszystkie dziewczyny już były impreza zaczęła się rozkręcać bawiły się świetnie rozmawiały, tańczyły i ogólnie robiły to co zwykle robią nastolatki na nocowaniach u koleżanek. Tylko pani Weasley i Ron byli jacyś nieobecni i w złych humorach.
-Ron, dlaczego jeszcze nie śpisz!?
-Mamo proszę cię jestem pełnoletni, a poza tym nie umiem zasnąć.
-Ale Ron ty jutro się żenisz, musisz się wyspać!
-Proszę cię daj mi święty spokój.
-Skoro tak to dobrze, nie będę się wtrącać tylko nie zaśnij podczas ceremonii. I napij się czegoś to pomaga.
***********
Było po 22-giej i Harry pomyślał o tym co mu powiedział Kingsley, może on ma racje może nie powinien tak strasznie przejmować się pracą i spędzać więcej czasu z Ginny. W końcu to ona od jutra będzie oficjalnie jego rodziną, drugą żyjącą osobą o nazwisku Potter, może matką jego dzieci? On sam nigdy nie miał, a przynajmniej nie pamiętał swojej prawdziwej rodziny. Otworzył szufladę przepełnioną papierami i wyjął z niej ich wspólne zdjęcie, przez chwilę na nie patrzył i schował je na miejsce, po czym wcisnął do szafy stertę papierów, zamknął biuro i deportował się sprzed ministerstwa. Gdy wszedł do środka poczuł piękny zapach gotujących się różnych potraw-to na pewno pani Weasley pomyślał.
-Ron co ty tu robisz?!
-A co bawisz się w mamę?! warknął.
-O Harry już jesteś kochaneczku tak naprawdę myślałam, że wrócisz później...
-No dzisiaj postanowiłem wrócić wcześniej mam nadzieje, że to nie problem?
-Och oczywiście, że nie Harry-mówiąc to machnęła lekko różdżką i obok niego na stole delikatnie opadła waza z zupą talerz i łyżka.
-Ale ja nie jestem głodny...
-Co ty mówisz przesiedziałeś cały dzień w ministerstwie powinieneś coś zjeść i odpocząć!
Harry wiedział, że Molly mu nie odpuści, więc nie chcąc zrobić jej przykrości zjadł trochę i zapytał:
-A gdzie dziewczyny?
-Są u siebie zrobiły sobie babski wieczór chwileczkę. Ginny, Harry już wrócił!
W tym czasie Ginny i Hermiona przymierzały sukienki ślubne, ale gdy tylko Ginny usłyszała,że Harry już wrócił od razu zdjęła szpilki, wzięła je do ręki i zbiegła na dół.
-Ginny zaczekaj to przynosi pecha!-Wołały za nią dziewczyny, ale ona ich nie słuchała.
-Tak się cieszę, że już jesteś powiedziała rzucając mu się na szyję i namiętnie całując.
-Też się cieszę, że cię widzę, ale teraz chyba pójdę spać w końcu jutro mój najważniejszy dzień w życiu.
-Po jego słowach Ginny się zarumieniła, ale powiedziała tylko:Dobranoc, pocałowała go w policzek i poszła do siebie.
Rano w Norze panował istny chaos każdy się ubierał, biegał albo czegoś szukał.
-Ginny widziałaś moją sukienkę nigdzie nie mogę jej znaleźć?!
-Jest na krześle pod innymi ciuchami.
W końcu gdy wszystkie były ubrane zeszły na śniadanie.
-O już wstałyście spokojnie śniadanie zaraz będzie.
Wszystkie dziewczyny przywitały się z braćmi zjadły w pośpiechu i deportowały się na pokątną.
-Chodźcie do kosmetyczki i do fryzjera. zaproponowała Lavender.
-A w ogóle to co z Teddy'm?-zapytała Hermiona
-Wszystko z nim w porządku i wszystko już gotowe do tego, żeby z nami mieszkał.
-Wiesz co Ginny ja i Ron przemyśleliśmy to co mi wczoraj powiedziałaś no wiesz ,,niektóre dzieci tracą rodziców, a niektórzy rodzice nie mogą mieć dzieci, a i dzieci i dorośli potrzebują siebie nawzajem" i pomyśleliśmy, że jesteś genialna.
-Ale o co ci teraz chodzi?
-No Teddy potrzebuje rodziców, a my nie możemy mieć dzieci już rozumiesz?
-Czyli chcecie adoptować Teddy'ego o ile dobrze rozumiem?
-Jeszcze się nad tym zastanawiamy.
-To rzeczywiście dobry pomysł! No, bo wiesz Teddy na razie będzie u nas ale jak nie znajdzie domu to będzie u nas albo trafi do jakiegoś ośrodka ale do tego nie dopuszczę!
I tak kilka godzin spędziły na kupowaniu ubrań, u kosmetyczki i u fryzjera. Gdy już były gotowe deportowały się do Nory. Była już 17-nasta i za jakąś godzinę o zachodzie słońca miał odbyć się ślub. Wbiegły na górę do swoich pokoi i zaczęły przygotowywać się do ślubu.
************
Harry w tym czasie obszedł cały dom i jeszcze raz dokładnie sprawdził wszystkie zabezpieczenia przy okazji pomógł pani Weasley w sprzątaniu, a później wrócił do swojego pokoju i przygotowywał się do ślubu. Chciał zajrzeć do dziewczyn ale one na pewno by powiedziały, że ,,to przecież przynosi pecha!". I tak nigdy nie wierzył w takie przesądy, a poza tym nic nie mogło im odebrać takiego szczęścia! Wszystko i wszyscy byli już gotowi i witali się z gośćmi niedługo przybył mistrz ceremonii i ślub się zaczął. Harry zobaczył jak Pan Weasley prowadzi Ginny do ołtarza wyglądała cudownie miała włosy spięte w wytworny kok i tylko niektóre cienkie kosmyki zakręcone w sprężynki się z niego wyślizgnęły. Powieki miała ciemno pomalowane co podkreślało jej czekoladowe oczy i dopiero teraz zauważył mały srebrny diadem błyszczący na jej głowie, a jej sukienka była poobszywana brylancikami z dekoltem w serce i szeroką spódnicą wyglądała jak księżniczka. Hermionę również prowadził do ołtarza pan Weasley, bo po tym jak jej rodzice stracili pamięć już dawno o niej zapomnieli, też wyglądała ładnie ale zdaniem Harry'ego Ginny wyglądała o wiele lepiej. Jej sukienka była skromniejsza, a jej włosy były zaplecione w ciasny warkocz. Harry w ogóle nie umiał się skupić na tym co mówił urzędnik wciąż ukradkiem spoglądał na Ginny i zapomniał o wszystkim. Dopiero gdy Ginny powiedziała ,,tak" wrócił do rzeczywistości. On też oczywiście odpowiedział ,,tak" i złączyli się w pocałunku teraz już oficjalnie są mężem i żoną. Ceremonia zakończyła się i wszyscy zaczęli składać im życzenia i w tym samym momencie rozległ się huk to Fred i George odpalili swoje nowe fajerwerki, które ułożyły się w napis ,, najlepsze życzenia dla naszych zakochanych gołąbeczków". Molly od razu ich za to skarciła ale nie chciała okazywać złości w takiej chwili. Gdy Harry i Ginny zobaczyli, że Kingsley płacze omal nie wybuchnęli śmiechem, bo dziwnie wyglądało gdy taki wielki ciemnoskóry facet płakał. Harry przytulił Ginny, Ron Hermionę i oglądali jak na ciemnym niebie rozbryzgują się różne kolorowe kształty. Nic nie zepsuje im takiej chwili. Rozpoczęło się wesele i wszyscy zaczęli się bawić.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz