Translate

środa, 23 grudnia 2015

20. Post Świąteczny

          Jeśli chodzi o tego i najbliższe posty to postanowiłam, że na święta stworzę serię dotyczącą przeszłości i czasów z hogwartu, bo w sumie, nie było postów w których wcześniej by to było jakby co to piszcie w komentarzach czy wam się podoba czy był to dobry pomysł czy nie i przede wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT!

                PRZED POSZUKIWANIEM HORKRUKSÓW 6 ROK NAUKI W HOGWARCIE
Dla piątych klas był to trudny czas przygotowań na cały rok zakuwania, aby z powodzeniem zdać SUM-y zaś dla siódmoklasistów zdawanie owutemów. Ale i tak nie zależnie od wieku chyba każdy miał coś na głowie.
Ginny! Ginny! Słyszysz mnie? Mówił Harry, który od razu zeskoczył z miotły gdy tylko zobaczył, że Ginny spada.
Ginny! Co się stało. Powiedziała Hermiona.
Hagrid podszedł i wziął Ginny na ręce idąc z nią w stronę hogwartu.
-Hagrid.. jak myślisz...wszystko z nim w porządku? Zapytał zasapany Harry próbujący  dogonić olbrzyma.
-Myślę, że tak ale w skrzydle na pewno długo poleży ten upadek naprawdę wyglądał bardzo nieciekawie.
-To wyglądało masakrycznie zresztą widziałeś jak jej miotła wariowała!
-No tak to prawda w ogóle jej miotła jest teraz całkiem zmasakrowana.
-Cóż ważne, że ona jeszcze żyje miotłę można kupić, a Ginny jest tylko jedna.
-No tak oczywiście ale nie martw się skołuję dla niej jakąś fajną miotłę tylko jej tego nie mów dobra. A ty nie powinieneś już wracać do dormitorium Harry? Robi się późno a wiesz jaki jest Filch...
-No...ale jestem w końcu...z nauczycielem, a w ogóle nie jest jeszcze tak późno mam jeszcze godzinę.
-Och ty to każdego umiesz przegadać. Powiedział Hagrid ze śmiechem.

Następnego dnia

-Cześć Harry co u ciebie?
-Idę odwiedzić Ginny no wiesz i tak wczoraj była nieprzytomna i było już późno.
-Mogę iść z tobą zrobiłam już całe zadanie chociaż chyba powinnam się jeszcze pouczyć eliksirów...
-Hermiona nie przesadzaj masz świetną pamięć i na pewno wystarczą ci tylko informacje z lekcji.
-No tak może masz rację zdrowie Ginny jest teraz ważniejsze.
-Zastanawiam się kto rzucił zaklęcie na tą miotłę.
-Nie wiem wszyscy chyba lubią Ginny...
-Hmm..ciekawe jak się czuje mam nadzieję, że wszystko w porządku...
-No ale pewnie nie będzie zadowolona z tego, że z jej miotły zostały strzępy ale gdyby tak dobrze nie latała to z niej by zostały strzępy...
-No tak masz racje, a co z Ronem?
-A, on był ją odwiedzić rano ale mówił, że przyjdzie jeszcze po południu.
-Ponoć pani Weasley bardzo się tym przejęła myślisz, że tu jest?
-Bardzo możliwe wiesz jaka jest pani Weasley...
-No tak masz racje.
-O cześć Ginny jak się czujesz? Przywitał się Harry.
-Tak szczerze to nie za dobrze mam połamane kości i jestem obita. Powiedziała wskazując na obwiązaną bandażem głowę. Ale grunt, że żyję a co z miotłą?
-Mhhmm... no tak chyba nie za dobrze, ta miotła latała jak szalona nawet jak już z niej spadłaś no i zostały z niej tylko drzazgi...
-No nie a to była taka dobra miotła na czym będę teraz latać...
-Ginny dziecko ledwo przeżyłaś! A jakaś miotła na pewno się znajdzie. Powiedziała przejęta pani Weasley.
-Mamo możesz już wracać jeśli chcesz, siedzisz tu od rana, a ja umiem o siebie zadbać.
-No dobrze to ja wracam napisz gdyby coś się działo albo gdybyś czegoś potrzebowała.
-Tak mamo na pewno dam znać dziękuje ci za to, że tu jesteś ale ja naprawdę dam radę.
-Och Ginny ty to zawsze taka samodzielna i uparta dałabyś sobie czasem pomóc. Powiedział Ron, który chwilę temu przyszedł do skrzydła.
-Ron to, że jestem od ciebie o rok młodsza to jeszcze nic nie znaczy.
-Kiedy się obudziłaś. Wtrącił Harry.
-Obudziłam się dzisiaj jeszcze o szóstej rano ale wcześniej gdy wszyscy tu byli po tym wypadku to byłam jakby półprzytomna.
-A co z tą nogą? Zapytała Hermiona wskazując na usztywnioną nogę.
-Zregenerowała się w ciągu godziny ale wciąż strasznie mnie boli i nie będę mogła narazie chodzić.
-A kiedy wrócisz do normy?
-Jeszcze nie do końca wiem ale chyba za ok.tygodnia wiem to strasznie długo no i opuszczę tyle treningów, a poza tym i tak nie mam miotły...
-Nie przejmuj się Ginny jakoś to będzie, a w ogóle widziałam jak latasz nie potrzebujesz treningów!
-Dzięki Hermiona ale każdy potrzebuje treningów ty też jesteś bardzo mądra ale cały czas się uczysz.
-No może i masz racje, a w ogóle to mam dla ciebie jeszcze książki, żeby ci się nie nudziło.
-Dziękuję naprawdę mi się tu nudzi.
 -Przykro mi ale ja muszę już wracać idziesz też Harry?
-Nie ja jeszcze chwilę zostanę i tak dostanę T niezależnie czy zrobię te wypracowanie od Snape'a czy nie, więc wolę tutaj zostać.
-No dobrze Harry tylko, żeby później Filch cię nie złapał.
-Spokojnie mam pelerynę dam radę.
-Jak wolisz narazie i zdrowiej szybko Ginny.
-Dziękuje Hermiona do zobaczenia.
-A zagrasz w następnym meczu? Zapytał Harry
-Nie wiem.
-Szkoda by było takiego dobrego gracza...
-Dzięki ale teraz nawet miotły nie mam, a wiesz, że nas nie stać na nową...
-Może uda mi się jakoś pomóc?
-Nie no co ty nie martw się mną jakąś sobie znajdę...I tak najgorsza była regeneracja nogi najgorsza godzina w moim życiu.
-Wiem jak to jest tyle, że ja wcale nie miałem kości ale może pomińmy ten temat masz może jakieś zadanie do odpisania czy coś w czym mógłbym pomóc?
-Nie, mam tu tylko książki od Hermiony niestety, nie ma tutaj co robić ale czuję się już lepiej więc jeśli chcesz to możesz już wracać pewnie masz dużo roboty a ja tylko zajmuję ci czas.
-Wyganiasz mnie? Powiedział ze śmiechem.
-Nie no co ty jeśli chcesz to zostań ale i tak chyba pójdę zaraz spać.
-Jesteś moją przyjaciółką, a przyjaciele sobie pomagają.
-Dziękuje ci, że tu jesteś.
-Nie ma za co.
Przez resztę tygodnia i Harry i Hermiona i Ron opiekowali się Ginny na zmianę i ją odwiedzali z dnia na dzień czuła się już coraz lepiej aż w końcu przyszedł dzień opuszczenia skrzydła szpitalnego i powrotu do nauki.

~~~~~~~~~~
-Cześć Harry! Przywitała się Ginny
-Cześć! Jak się czujesz?
-Już lepiej, dzięki a co u ciebie?
-No wiesz nic ciekawego tylko jeden szlaban u Snape'a no i mamy robić jakieś doświadczenie w parach to znaczy tylko klasy 5,6, 7.
-A ty już kogoś masz? A w sumie po co cię o to pytam chyba wszyscy już kogoś mają tyle mnie ominęło...
-Nie Mcgonagall postanowiła, że będziemy losować jestem ciekawy co Snape wymyślił no i każdy dom ma inny temat. Nasz dom ma temat pt. ,,uczuć człowieka nie da się zastąpić czarami". Ciekawy jestem kogo wylosuję a losowanie będzie za godzinę po tym nudnym wróżbiarstwie, które zaraz mamy.
-No i przepraszam, że tak o wszystko wypytuję...
-Nie no co ty nie mogłem patrzeć jak spadasz z tej miotły ja przez to też prawie spadłem.
Lekcja się rozpoczęła.
Dobrze dzisiaj kontynuujemy wróżenie z kuli. Mówiła profesor Trelawney.
-Co w niej widzisz? Wskazała na Rona.
-Ee...jakaś różdżka. Powiedział niepewnym głosem.
-Ja widzę tutaj książkę na stole to chyba w bibliotece. Lepiej jeszcze poćwicz.
-A ty co widzisz? Wskazała na Harry'ego.
-Hm chyba patronus. Strzelił Harry.
-Och nie hmm...to bardzo ciekawe jakaś dziewczyna siedzi koło ciebie w bibliotece ta dziewczyna jest przy tobie nieśmiała, bo boi się, że popełni przy tobie jakiś błąd a to dlatego, że niewątpliwie bardzo cię lubi chyba wręcz kocha. A ty czujesz to samo co ona ale jeszcze tego nie wiesz.
-Pani profesor jak ona wygląda?
-Nie wiem cały obraz jest rozmazany ale wszystkie uczucia widać jak na dłoni.
-A czy ja ją dobrze znam.
-Z tego co widzę znasz ją bardzo dobrze.
-A ona jest z Gryffindoru?
-Niewiadomo i...nie już więcej nie widać bardzo ciekawe wiele tu było informacji do wyczytania.
Po tej przepowiedni w szkole zaczęły się szepty i każdy zastanawiał się kim może być ta dziewczyna.
Na transmutacji wszyscy zastanawiali się kogo wylosują.
Dzień dobry jak wiecie zaraz każdy z was wylosuje osobę, z którą będzie robił prezentację tak więc na początek Weasley...
I tak wywoływała każdego aż doszła do nazwiska Potter.
Dobrze została już tylko jedna osoba Potter.
Po wszystkich lekcjach uczniowie wrócili do dormitoriów.
-Hej Harry kogo wylosowałeś? Zapytał Dean gdy Harry wszedł do dormitorium.
Ginny a wy kogo macie?
-Ja mam Seamus'a a Seamus ma mnie.
-A ja mam Rona. Powiedział Neville.
-Ja się cieszę, że nie mam nikogo młodszego.
-Dlaczego Seamus ja bym mógł mieć kogoś młodszego.
-No ja mam ale lubię Ginny to moja przyjaciółka.
-A tak w ogóle jak myślisz, która to dziewczyna ta o której mówiła Trelawney.
-Nie wiem.
-Przecież ktoś ci się musi podobać Harry! No weź powiedz jesteśmy w jednym dormitorium od sześciu lat nam możesz powiedzieć.
-Ale ja mówię serio aktualnie nie ma kogoś kto zawróciłby mi w głowie.
-Ale jak ci się wydaje kto to może być kojarząc fakty, że jest to osoba, którą dobrze znasz, którą kochasz choć o tym nie wiesz i jest przy tobie nieśmiała.
-No wiecie to trochę dziwne, że ktoś mi się podoba a ja jeszcze o tym nie wiem.
-Jak dla mnie to normalne. Wtrącił Ron. Czasem tak się zdarza no nie?
-A zrobiliście już zadanie z zielarstwa i zaklęć? Zapytał Neville.
-Ja już zrobiłem. Powiedział Seamus.
-A ja nie ale nieźle nas wymęczyli na dzisiejszym treningu więc chyba pójdę spać i zrobię to rano przed lekcjami. Powiedział Ron.
-Ja też jeszcze dokończę te wypracowanie i pójdę spać.
-No to co Harry kto twoim zdaniem pasuje do tego opisu? Mi się wydaje, że to może być Cho co o tym myślisz Harry?
-No tak szczerze to kiedyś mi się podobała ale teraz jest tylko przyjaciółką a poza tym nie znam jej za dobrze.
-To może Romilda ona się na ciebie kiedyś gapiła. Powiedział Ron ze śmiechem.
-A ty nie miałeś już spać? Zapytał ironicznie Harry.
-No tak...
-A może Parvati? Zapytał Dean.
-Nie z Parvati się prawie wcale nie widuję.
-To może ktoś z kim jesteś w bardzo dobrych relacjach i z kim teoretycznie mógłbyś być.
-No to już naprawdę nie mam pomysłu...
-Dobranoc Harry.
Następnego dnia...
-O cześć Ginny dobrze, że cię widzę kiedy masz czas?
-Ee...no nie wiem dzisiaj.
-To możesz przyjść o czwartej do biblioteki?
-Dobra to widzimy się o czwartej w bibliotece.
-Tak no to pa.
-pa
Po tych słowach każdy poszedł w swoją stronę.

Kilka godzin później...

-To co idziemy na błonia? Zapytał Ron.
-Nie umówiłem się z Ginny.
-Szkoda taka ładna pogoda...
-Naprawdę to świetnie Harry! Powiedziała Hermiona myśląc zupełnie o czymś innym.
-No tak w końcu kiedyś trzeba zrobić ten projekt.
-A no tak oczywiście. Powiedziała zgaszona.
-No to lecę narazie!
-Pa
-No już jestem. Powiedział wchodząc do biblioteki.
-O cześć Harry! Znalazłam już kilka książek na temat eliksiru wielosokowego i imperiusa niektóre informacje stąd mogą się przydać do tego projektu.
-Dobra to ja napiszę coś o imperiusie a ty o wielosokowym ok?
-Dobra i później je przeczytamy i zobaczymy jak wyszło.
Po godzinie obydwoje zdążyli napisać i przeczytać to co udało im się naskrobać.
-Hmm...co myślisz?
-W porządku tylko co dalej jakieś pomysły?
-No może po prostu porównamy ze sobą prawdziwe zachowania i te, które są wymuszone no i jak poznać te wymuszone?
-Dobry pomysł.
Po kilku godzinach znowu przeczytali swoje prace.
-Wiesz Ginny cieszę się, że się przyjaźnimy.
-No...ja też się cieszę i cieszę się, że już skończyliśmy ten projekt. Powiedziała z uśmiechem.
-No tak wiadomo. A jak się w ogóle czujesz po tym jak spadłaś z miotły już lepiej?
-Dzięki w porządku.
-To dobrze, bo to wyglądało masakrycznie...
-Hmmm... te kule mnie denerwują ale nic się nie da zrobić choć kośc odrosła to musi się jeszcze dobrze przyjąć.
-W ogóle tak szczerze to nie wiedziałem, że tyle wiesz o uczuciach wiesz wydajesz się być raczej...
-Kimś innnym twardym graczem quidditcha to masz na myśli? No tak pewnie większość tak o mnie myśli no ale każdy ma jakieś uczucia choć może nawet o nich nie wie.
-Wiesz właśnie  o tym wczoraj myślałem znasz jakąś dziewczynę z gryffindoru, która możliwe, że się we mnie kocha znam ją dość dobrze wiem, że to głupie pytanie ale mam wrażenie, że się na tym znasz.
-Hmm..Nie ja nikogo takiego nie znam poza tym muszę już wracać. Powiedziała panicznie wrzucając swoje rzeczy do torby.
-Ginny jeśli coś wiesz to mi powiedz. Powiedział łapiąc ją za rękę, żeby jeszcze nie odchodziła.
-Chyba sam powinieneś wiedzieć czy ktoś ci się podoba ale chyba jesteś zbyt zaaferowany tymi ciągłymi bitwami, żeby cokolwiek dostrzec do zobaczenia. Powiedziała i wyszła, a Harry w końcu też pozbierał swoje rzeczy i wrócił do dormitorium.
-O jesteś wreszcie Harry już myślałem, że znowu będziesz się włóczył po nocy.
-Jaki ja jestem głupi! Powiedział Harry Siadając na łóżku i ukrywając twarz w dłoniach nie wierzę jak mogłem tego nie zauważyć! Mówił sam do siebie.
-Harry ty się dobrze czujesz? Zapytał Ron.
-Świetnie jak nigdy dotąd. Powiedział kładąc się na łóżko.
-No ale co takiego zrozumiałeś?
-Zrozumiałem to o czym dawno już powinienem wiedzieć Ginny ma racje ja to nie mam na nic czasu...
-A co ma do tego moja siostra możesz mi to wreszcie wytłumaczyć?!
Chyba podoba mi się Ginny.
-Żartujesz sobie ze mnie!
-No zdaje się, że nie.
-Serio ty i Ginny nie wierzę!
-Ron ja mówię, że ona mi się podoba a nie, że ze sobą chodzimy.
-Co ci się w niej podoba?! Przecież ona umie tylko na wszystkich wrzeszczeć i denerwować no i jest strasznie uparta nigdy nie daje sobie nic powiedzieć , dlatego nie da się z nią dogadać.
-Jak dla mnie jest ładna, miła, wysportowana, pomocna i ja się umiem z nią dogadać Ron.
-Sugerujesz, że ja źle znam swoją siostrę! W ogóle to będzie głupie w końcu to moja siostra!
-Dlaczego?! Gdybym był na twoim miejscu cieszyłbym się ze szczęścia swojej siostry i swojego przyjaciela w jednym!
-Ty ją raz dwa zranisz a ona naprawdę cię kocha nie chcę, żeby przez ciebie cierpiała całe życie!
-Twierdzisz, że ją zranię!?
-No a jakbyś opisał tych wszystkich martwych i rannych ludzi!
-Ron jak możesz myślisz, że narażam wszystkich na niebezpieczeństwo specjalnie!, że nigdy nie mam wyrzutów sumienia!? Jesteś okropny myślałem, że się ucieszysz, a co ty tam wiesz o byciu mną! Powiedział i zasłonił zasłony wokół swojego łóżka.

Następnego dnia...

-O cześć Harry co masz taką minę? Zapytała zdziwiona Hermiona.
-Nieważne nic się nie stało.
-To czemu Ron siedzi tam, pokłóciliście się?
-Tak pokłóciliśmy się.
-O co poszło? Zapytała wzdychając.
-To skomplikowane...
-Rozumiem jeśli nie chcesz to nie mów.
-Mogę ci powiedzieć ale nie tutaj byłoby okropnie gdyby prorok się o tym dowiedział.
-Dobrze to gdzie się spotkamy?
-Może po lekcjach w bibliotece albo na błoniach?
-No dobra mogę w bibliotece.

Po kilku godzinach

-No wreszcie jesteś Hermiona!
-Przepraszam ale czegoś szukałam to co chciałeś mi powiedzieć?
-Najpierw obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz i że się nie wkurzysz.
-Tak obiecuję, że...chwila a będę miała powód do wkurzania?
-No nieważne no dobra podoba mi się Ginny.
-Ginny? Ginny Weasley? Siostra Rona?
-Tak a znasz jakąś inną Ginny?
-No nie ale to świetnie wreszcie!
-Wreszcie?
-No dobra ty też jej się podobasz.
-Serio? No i co ja mam teraz zrobić twoim zdaniem?
-Najlepiej by było gdybyś jej to powiedział nie wiesz jak ona już długo czeka na jakiś znak od ciebie!
-Znak? Ode mnie?
-Tak Harry czy do ciebie nie dociera co mówię!? Ty jej się podobasz i to bardzo i widzę, że ona tobie też więc zrób ten pierwszy krok, bo ona się na to nigdy nie odważy. Już rozumiesz?
-Rozumiem ale co powie prorok i w ogóle ślizgoni...
-Naprawdę w tym żebyś był szczęśliwy przeszkadza ci prorok i ślizgoni?
-No mi nie już się do nich przyzwyczaiłem no ale Ginny?
-Dlatego właśnie powinieneś z nią porozmawiać, bo inaczej to nic się między wami nie zmieni.
-Żeby to tylko było takie proste...no dobra trudno idę.
-Idź mówię ci wszystko będzie dobrze tylko spokojnie.
-Łatwo ci mówić Hermiona a ty i Ron?
-Cicho...-Syknęła Hermiona-To jest o wiele bardziej skomplikowane Harry no i trzymam kciuki powodzenia.
-Dzięki niewątpliwie się przyda.
Wyszedł na błonia i tam ją zauważył.
Idzie tu dawaj. Powiedziała grupa dziewczyn i wypchnęła ją naprzód przez co wyleciały jej książki z rąk.
-Możemy porozmawiać? Zapytał Harry pomagając jej zbierać książki.
-Tak no to o co chodzi?
-A możemy pójść gdzieś indziej?
-Tak chodźmy.
-No, bo...to nie jest takie łatwe do wytłumaczenia. Powiedział siadając pod drzewem.
-Coś się stało, bo ja już nic z tego nie rozumiem.
-No uwierz mi, że ja też nie ale rzecz w tym, że jesteśmy przyjaciółmi ale jednak uważam, że...że to nie jest przyjaźń.
-Rozumiem wolisz zerwać kontakt z Weasley'ami, bo przed tobą wielka kariera.
-Niech zgadnę Ron ci to naopowiadał ale pokłóciłem się z nim dlatego, że jemu nie pasuje to, że...ty mi się podobasz.
-Ale..ja?
-Tak Ginny i to nie jest coś przelotnego ja naprawdę czuje, że bardzo cię...kocham.
-Mi jest ciężko cokolwiek powiedzieć Harry ale ty też mi się podobasz zresztą już od dosyć dawna.
-Cięszę się, że mnie rozumiesz więc chyba już wszystko jasne prawda?
-Oczywiście.
-No więc będziemy razem?
-Tak. Powiedziała i rzuciła mu się na szyję.
-Nie wiesz jak długo czekałam na ten dzień, gdy wreszcie coś zrozumiesz choć myślałam, że w końcu jesteś Harry'm Potterem więc nie zdziwiłabym się gdybyś odepchnął Weasley'a.
-No co ty ja nigdy bym tego nie zrobił, bo to właśnie Weasley'owie są dla mnie najważniejsi. Powiedział i pocałował ją.
-Do zobaczenia.
Ginny pobiegła do wieży gryffindoru z wielką radością. Wreszcie spełniło się to na co tak długo czekała no i to stało się w rzeczywistości wciąż nie mogła w to uwierzyć.
-Cześć dziewczyny zrobiłyście już zadanie?
-Prawie.
-Jak chcecie mogę pomóc mam już zrobione.
-Nie lepiej nie, wiesz, że u Snape'a to nie przejdzie. A co ty taka wesoła coś się stało?
-Tak ale to nieważne dobranoc. Powiedziała, zasłoniła zasłony wokół łóżka i otworzyła list, który przed chwilą do niej przyszedł.

          Mogłabyś przyjść jutro na błonia o 16-stej tam gdzie dzisiaj? Jeśli jeszcze nie śpisz to odpisz jak najszybciej. Już tęsknie kocham cię.
                                                                                                                                            Harry
-Ginny możesz już zgasić te światło? Chcemy iść spać.
-Dacie mi jeszcze chwilkę muszę jeszcze coś napisać.
-Mówiłaś, że już zrobiłaś zadanie?
-No tak...ale jeszcze coś poprawiam. Improwizowała.

           Jeszcze nie śpię i jutro mogę. Do jutra.
                                                                     Ginny
                               
-Dobranoc Nox.
-Dobranoc Ginny.

Następnego dnia po południu...


-O cześć Ginny idziemy do biblioteki? Zapytała Hermiona.
-Nie, nie mogę idę na błonia.
-No dobra w sumie błonia to też dobre miejsce do nauki a dzisiaj taka ładna pogoda.
-A właśnie udało się wczoraj no wiesz o co chodzi.
-No właśnie o tym mówię.
-A dobra już rozumiem no i gratuluję.
-Dzięki pa Hermiona. Powiedziała, wyszła na błonia i usiadła w miejscu gdzie mieli się spotkać.
-Zgadnij kto. Powiedział Harry zakrywając Ginny oczy.
-Hmm normalnie kto to może być może Harry?
-Brawo zgadłaś cześć.
-Cześć i co pogodziłeś się już z Ronem?
-Nie, wiesz jaki jest Ron chyba wolę to przeczekać.
-No i chyba słusznie z nim teraz normalnie nie pogadasz.
-Dlaczego on tak źle zareagował, nie rozumiem go ja to bym się chyba cieszył na jego miejscu, a nie wykłócał.
-No masz racje on odkąd się pokłóciliście, zaczął mi opowiadać jakieś głupoty, że mnie zranisz i coś w tym stylu to nasza decyzja, a on się zwyczajnie wtrąca.
-No może ale tak szczerze to trochę mi go teraz brakuje...
-Nie ma się co nim przejmować niedługo mu przejdzie, znam go za dobrze, żeby było inaczej.
-No tak ale może zmieńmy temat co u ciebie?
-Od wczoraj lepiej niż kiedykolwiek. Powiedziała, a Harry objął ją ramieniem. Nie wiesz jak długo czekałam, jak dużo marzyłam, a teraz zwyczajnie nie wierzę.
-W zasadzie zawsze bardzo cię lubiłem ale takich zdarzeń się nie spodziewałem.
-Zostałabym jeszcze z tobą ale muszę już wracać kocham cię.
-Ja ciebie też.


                                                                            


                                                                                                               














1 komentarz: