Jeśli chodzi o tego i najbliższe posty to postanowiłam, że na święta stworzę serię dotyczącą przeszłości i czasów z hogwartu, bo w sumie, nie było postów w których wcześniej by to było jakby co to piszcie w komentarzach czy wam się podoba czy był to dobry pomysł czy nie i przede wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT!
PRZED POSZUKIWANIEM HORKRUKSÓW 6 ROK NAUKI W HOGWARCIE
Dla piątych klas był to trudny czas przygotowań na cały rok zakuwania, aby z powodzeniem zdać SUM-y zaś dla siódmoklasistów zdawanie owutemów. Ale i tak nie zależnie od wieku chyba każdy miał coś na głowie.
Ginny! Ginny! Słyszysz mnie? Mówił Harry, który od razu zeskoczył z miotły gdy tylko zobaczył, że Ginny spada.
Ginny! Co się stało. Powiedziała Hermiona.
Hagrid podszedł i wziął Ginny na ręce idąc z nią w stronę hogwartu.
-Hagrid.. jak myślisz...wszystko z nim w porządku? Zapytał zasapany Harry próbujący dogonić olbrzyma.
-Myślę, że tak ale w skrzydle na pewno długo poleży ten upadek naprawdę wyglądał bardzo nieciekawie.
-To wyglądało masakrycznie zresztą widziałeś jak jej miotła wariowała!
-No tak to prawda w ogóle jej miotła jest teraz całkiem zmasakrowana.
-Cóż ważne, że ona jeszcze żyje miotłę można kupić, a Ginny jest tylko jedna.
-No tak oczywiście ale nie martw się skołuję dla niej jakąś fajną miotłę tylko jej tego nie mów dobra. A ty nie powinieneś już wracać do dormitorium Harry? Robi się późno a wiesz jaki jest Filch...
-No...ale jestem w końcu...z nauczycielem, a w ogóle nie jest jeszcze tak późno mam jeszcze godzinę.
-Och ty to każdego umiesz przegadać. Powiedział Hagrid ze śmiechem.
Następnego dnia
-Cześć Harry co u ciebie?
-Idę odwiedzić Ginny no wiesz i tak wczoraj była nieprzytomna i było już późno.
-Mogę iść z tobą zrobiłam już całe zadanie chociaż chyba powinnam się jeszcze pouczyć eliksirów...
-Hermiona nie przesadzaj masz świetną pamięć i na pewno wystarczą ci tylko informacje z lekcji.
-No tak może masz rację zdrowie Ginny jest teraz ważniejsze.
-Zastanawiam się kto rzucił zaklęcie na tą miotłę.
-Nie wiem wszyscy chyba lubią Ginny...
-Hmm..ciekawe jak się czuje mam nadzieję, że wszystko w porządku...
-No ale pewnie nie będzie zadowolona z tego, że z jej miotły zostały strzępy ale gdyby tak dobrze nie latała to z niej by zostały strzępy...
-No tak masz racje, a co z Ronem?
-A, on był ją odwiedzić rano ale mówił, że przyjdzie jeszcze po południu.
-Ponoć pani Weasley bardzo się tym przejęła myślisz, że tu jest?
-Bardzo możliwe wiesz jaka jest pani Weasley...
-No tak masz racje.
-O cześć Ginny jak się czujesz? Przywitał się Harry.
-Tak szczerze to nie za dobrze mam połamane kości i jestem obita. Powiedziała wskazując na obwiązaną bandażem głowę. Ale grunt, że żyję a co z miotłą?
-Mhhmm... no tak chyba nie za dobrze, ta miotła latała jak szalona nawet jak już z niej spadłaś no i zostały z niej tylko drzazgi...
-No nie a to była taka dobra miotła na czym będę teraz latać...
-Ginny dziecko ledwo przeżyłaś! A jakaś miotła na pewno się znajdzie. Powiedziała przejęta pani Weasley.
-Mamo możesz już wracać jeśli chcesz, siedzisz tu od rana, a ja umiem o siebie zadbać.
-No dobrze to ja wracam napisz gdyby coś się działo albo gdybyś czegoś potrzebowała.
-Tak mamo na pewno dam znać dziękuje ci za to, że tu jesteś ale ja naprawdę dam radę.
-Och Ginny ty to zawsze taka samodzielna i uparta dałabyś sobie czasem pomóc. Powiedział Ron, który chwilę temu przyszedł do skrzydła.
-Ron to, że jestem od ciebie o rok młodsza to jeszcze nic nie znaczy.
-Kiedy się obudziłaś. Wtrącił Harry.
-Obudziłam się dzisiaj jeszcze o szóstej rano ale wcześniej gdy wszyscy tu byli po tym wypadku to byłam jakby półprzytomna.
-A co z tą nogą? Zapytała Hermiona wskazując na usztywnioną nogę.
-Zregenerowała się w ciągu godziny ale wciąż strasznie mnie boli i nie będę mogła narazie chodzić.
-A kiedy wrócisz do normy?
-Jeszcze nie do końca wiem ale chyba za ok.tygodnia wiem to strasznie długo no i opuszczę tyle treningów, a poza tym i tak nie mam miotły...
-Nie przejmuj się Ginny jakoś to będzie, a w ogóle widziałam jak latasz nie potrzebujesz treningów!
-Dzięki Hermiona ale każdy potrzebuje treningów ty też jesteś bardzo mądra ale cały czas się uczysz.
-No może i masz racje, a w ogóle to mam dla ciebie jeszcze książki, żeby ci się nie nudziło.
-Dziękuję naprawdę mi się tu nudzi.
-Przykro mi ale ja muszę już wracać idziesz też Harry?
-Nie ja jeszcze chwilę zostanę i tak dostanę T niezależnie czy zrobię te wypracowanie od Snape'a czy nie, więc wolę tutaj zostać.
-No dobrze Harry tylko, żeby później Filch cię nie złapał.
-Spokojnie mam pelerynę dam radę.
-Jak wolisz narazie i zdrowiej szybko Ginny.
-Dziękuje Hermiona do zobaczenia.
-A zagrasz w następnym meczu? Zapytał Harry
-Nie wiem.
-Szkoda by było takiego dobrego gracza...
-Dzięki ale teraz nawet miotły nie mam, a wiesz, że nas nie stać na nową...
-Może uda mi się jakoś pomóc?
-Nie no co ty nie martw się mną jakąś sobie znajdę...I tak najgorsza była regeneracja nogi najgorsza godzina w moim życiu.
-Wiem jak to jest tyle, że ja wcale nie miałem kości ale może pomińmy ten temat masz może jakieś zadanie do odpisania czy coś w czym mógłbym pomóc?
-Nie, mam tu tylko książki od Hermiony niestety, nie ma tutaj co robić ale czuję się już lepiej więc jeśli chcesz to możesz już wracać pewnie masz dużo roboty a ja tylko zajmuję ci czas.
-Wyganiasz mnie? Powiedział ze śmiechem.
-Nie no co ty jeśli chcesz to zostań ale i tak chyba pójdę zaraz spać.
-Jesteś moją przyjaciółką, a przyjaciele sobie pomagają.
-Dziękuje ci, że tu jesteś.
-Nie ma za co.
Przez resztę tygodnia i Harry i Hermiona i Ron opiekowali się Ginny na zmianę i ją odwiedzali z dnia na dzień czuła się już coraz lepiej aż w końcu przyszedł dzień opuszczenia skrzydła szpitalnego i powrotu do nauki.
~~~~~~~~~~
-Cześć Harry! Przywitała się Ginny
-Cześć! Jak się czujesz?
-Już lepiej, dzięki a co u ciebie?
-No wiesz nic ciekawego tylko jeden szlaban u Snape'a no i mamy robić jakieś doświadczenie w parach to znaczy tylko klasy 5,6, 7.
-A ty już kogoś masz? A w sumie po co cię o to pytam chyba wszyscy już kogoś mają tyle mnie ominęło...
-Nie Mcgonagall postanowiła, że będziemy losować jestem ciekawy co Snape wymyślił no i każdy dom ma inny temat. Nasz dom ma temat pt. ,,uczuć człowieka nie da się zastąpić czarami". Ciekawy jestem kogo wylosuję a losowanie będzie za godzinę po tym nudnym wróżbiarstwie, które zaraz mamy.
-No i przepraszam, że tak o wszystko wypytuję...
-Nie no co ty nie mogłem patrzeć jak spadasz z tej miotły ja przez to też prawie spadłem.
Lekcja się rozpoczęła.
Dobrze dzisiaj kontynuujemy wróżenie z kuli. Mówiła profesor Trelawney.
-Co w niej widzisz? Wskazała na Rona.
-Ee...jakaś różdżka. Powiedział niepewnym głosem.
-Ja widzę tutaj książkę na stole to chyba w bibliotece. Lepiej jeszcze poćwicz.
-A ty co widzisz? Wskazała na Harry'ego.
-Hm chyba patronus. Strzelił Harry.
-Och nie hmm...to bardzo ciekawe jakaś dziewczyna siedzi koło ciebie w bibliotece ta dziewczyna jest przy tobie nieśmiała, bo boi się, że popełni przy tobie jakiś błąd a to dlatego, że niewątpliwie bardzo cię lubi chyba wręcz kocha. A ty czujesz to samo co ona ale jeszcze tego nie wiesz.
-Pani profesor jak ona wygląda?
-Nie wiem cały obraz jest rozmazany ale wszystkie uczucia widać jak na dłoni.
-A czy ja ją dobrze znam.
-Z tego co widzę znasz ją bardzo dobrze.
-A ona jest z Gryffindoru?
-Niewiadomo i...nie już więcej nie widać bardzo ciekawe wiele tu było informacji do wyczytania.
Po tej przepowiedni w szkole zaczęły się szepty i każdy zastanawiał się kim może być ta dziewczyna.
Na transmutacji wszyscy zastanawiali się kogo wylosują.
Dzień dobry jak wiecie zaraz każdy z was wylosuje osobę, z którą będzie robił prezentację tak więc na początek Weasley...
I tak wywoływała każdego aż doszła do nazwiska Potter.
Dobrze została już tylko jedna osoba Potter.
Po wszystkich lekcjach uczniowie wrócili do dormitoriów.
-Hej Harry kogo wylosowałeś? Zapytał Dean gdy Harry wszedł do dormitorium.
Ginny a wy kogo macie?
-Ja mam Seamus'a a Seamus ma mnie.
-A ja mam Rona. Powiedział Neville.
-Ja się cieszę, że nie mam nikogo młodszego.
-Dlaczego Seamus ja bym mógł mieć kogoś młodszego.
-No ja mam ale lubię Ginny to moja przyjaciółka.
-A tak w ogóle jak myślisz, która to dziewczyna ta o której mówiła Trelawney.
-Nie wiem.
-Przecież ktoś ci się musi podobać Harry! No weź powiedz jesteśmy w jednym dormitorium od sześciu lat nam możesz powiedzieć.
-Ale ja mówię serio aktualnie nie ma kogoś kto zawróciłby mi w głowie.
-Ale jak ci się wydaje kto to może być kojarząc fakty, że jest to osoba, którą dobrze znasz, którą kochasz choć o tym nie wiesz i jest przy tobie nieśmiała.
-No wiecie to trochę dziwne, że ktoś mi się podoba a ja jeszcze o tym nie wiem.
-Jak dla mnie to normalne. Wtrącił Ron. Czasem tak się zdarza no nie?
-A zrobiliście już zadanie z zielarstwa i zaklęć? Zapytał Neville.
-Ja już zrobiłem. Powiedział Seamus.
-A ja nie ale nieźle nas wymęczyli na dzisiejszym treningu więc chyba pójdę spać i zrobię to rano przed lekcjami. Powiedział Ron.
-Ja też jeszcze dokończę te wypracowanie i pójdę spać.
-No to co Harry kto twoim zdaniem pasuje do tego opisu? Mi się wydaje, że to może być Cho co o tym myślisz Harry?
-No tak szczerze to kiedyś mi się podobała ale teraz jest tylko przyjaciółką a poza tym nie znam jej za dobrze.
-To może Romilda ona się na ciebie kiedyś gapiła. Powiedział Ron ze śmiechem.
-A ty nie miałeś już spać? Zapytał ironicznie Harry.
-No tak...
-A może Parvati? Zapytał Dean.
-Nie z Parvati się prawie wcale nie widuję.
-To może ktoś z kim jesteś w bardzo dobrych relacjach i z kim teoretycznie mógłbyś być.
-No to już naprawdę nie mam pomysłu...
-Dobranoc Harry.
Następnego dnia...
-O cześć Ginny dobrze, że cię widzę kiedy masz czas?
-Ee...no nie wiem dzisiaj.
-To możesz przyjść o czwartej do biblioteki?
-Dobra to widzimy się o czwartej w bibliotece.
-Tak no to pa.
-pa
Po tych słowach każdy poszedł w swoją stronę.
Kilka godzin później...
-To co idziemy na błonia? Zapytał Ron.
-Nie umówiłem się z Ginny.
-Szkoda taka ładna pogoda...
-Naprawdę to świetnie Harry! Powiedziała Hermiona myśląc zupełnie o czymś innym.
-No tak w końcu kiedyś trzeba zrobić ten projekt.
-A no tak oczywiście. Powiedziała zgaszona.
-No to lecę narazie!
-Pa
-No już jestem. Powiedział wchodząc do biblioteki.
-O cześć Harry! Znalazłam już kilka książek na temat eliksiru wielosokowego i imperiusa niektóre informacje stąd mogą się przydać do tego projektu.
-Dobra to ja napiszę coś o imperiusie a ty o wielosokowym ok?
-Dobra i później je przeczytamy i zobaczymy jak wyszło.
Po godzinie obydwoje zdążyli napisać i przeczytać to co udało im się naskrobać.
-Hmm...co myślisz?
-W porządku tylko co dalej jakieś pomysły?
-No może po prostu porównamy ze sobą prawdziwe zachowania i te, które są wymuszone no i jak poznać te wymuszone?
-Dobry pomysł.
Po kilku godzinach znowu przeczytali swoje prace.
-Wiesz Ginny cieszę się, że się przyjaźnimy.
-No...ja też się cieszę i cieszę się, że już skończyliśmy ten projekt. Powiedziała z uśmiechem.
-No tak wiadomo. A jak się w ogóle czujesz po tym jak spadłaś z miotły już lepiej?
-Dzięki w porządku.
-To dobrze, bo to wyglądało masakrycznie...
-Hmmm... te kule mnie denerwują ale nic się nie da zrobić choć kośc odrosła to musi się jeszcze dobrze przyjąć.
-W ogóle tak szczerze to nie wiedziałem, że tyle wiesz o uczuciach wiesz wydajesz się być raczej...
-Kimś innnym twardym graczem quidditcha to masz na myśli? No tak pewnie większość tak o mnie myśli no ale każdy ma jakieś uczucia choć może nawet o nich nie wie.
-Wiesz właśnie o tym wczoraj myślałem znasz jakąś dziewczynę z gryffindoru, która możliwe, że się we mnie kocha znam ją dość dobrze wiem, że to głupie pytanie ale mam wrażenie, że się na tym znasz.
-Hmm..Nie ja nikogo takiego nie znam poza tym muszę już wracać. Powiedziała panicznie wrzucając swoje rzeczy do torby.
-Ginny jeśli coś wiesz to mi powiedz. Powiedział łapiąc ją za rękę, żeby jeszcze nie odchodziła.
-Chyba sam powinieneś wiedzieć czy ktoś ci się podoba ale chyba jesteś zbyt zaaferowany tymi ciągłymi bitwami, żeby cokolwiek dostrzec do zobaczenia. Powiedziała i wyszła, a Harry w końcu też pozbierał swoje rzeczy i wrócił do dormitorium.
-O jesteś wreszcie Harry już myślałem, że znowu będziesz się włóczył po nocy.
-Jaki ja jestem głupi! Powiedział Harry Siadając na łóżku i ukrywając twarz w dłoniach nie wierzę jak mogłem tego nie zauważyć! Mówił sam do siebie.
-Harry ty się dobrze czujesz? Zapytał Ron.
-Świetnie jak nigdy dotąd. Powiedział kładąc się na łóżko.
-No ale co takiego zrozumiałeś?
-Zrozumiałem to o czym dawno już powinienem wiedzieć Ginny ma racje ja to nie mam na nic czasu...
-A co ma do tego moja siostra możesz mi to wreszcie wytłumaczyć?!
Chyba podoba mi się Ginny.
-Żartujesz sobie ze mnie!
-No zdaje się, że nie.
-Serio ty i Ginny nie wierzę!
-Ron ja mówię, że ona mi się podoba a nie, że ze sobą chodzimy.
-Co ci się w niej podoba?! Przecież ona umie tylko na wszystkich wrzeszczeć i denerwować no i jest strasznie uparta nigdy nie daje sobie nic powiedzieć , dlatego nie da się z nią dogadać.
-Jak dla mnie jest ładna, miła, wysportowana, pomocna i ja się umiem z nią dogadać Ron.
-Sugerujesz, że ja źle znam swoją siostrę! W ogóle to będzie głupie w końcu to moja siostra!
-Dlaczego?! Gdybym był na twoim miejscu cieszyłbym się ze szczęścia swojej siostry i swojego przyjaciela w jednym!
-Ty ją raz dwa zranisz a ona naprawdę cię kocha nie chcę, żeby przez ciebie cierpiała całe życie!
-Twierdzisz, że ją zranię!?
-No a jakbyś opisał tych wszystkich martwych i rannych ludzi!
-Ron jak możesz myślisz, że narażam wszystkich na niebezpieczeństwo specjalnie!, że nigdy nie mam wyrzutów sumienia!? Jesteś okropny myślałem, że się ucieszysz, a co ty tam wiesz o byciu mną! Powiedział i zasłonił zasłony wokół swojego łóżka.
Następnego dnia...
-O cześć Harry co masz taką minę? Zapytała zdziwiona Hermiona.
-Nieważne nic się nie stało.
-To czemu Ron siedzi tam, pokłóciliście się?
-Tak pokłóciliśmy się.
-O co poszło? Zapytała wzdychając.
-To skomplikowane...
-Rozumiem jeśli nie chcesz to nie mów.
-Mogę ci powiedzieć ale nie tutaj byłoby okropnie gdyby prorok się o tym dowiedział.
-Dobrze to gdzie się spotkamy?
-Może po lekcjach w bibliotece albo na błoniach?
-No dobra mogę w bibliotece.
Po kilku godzinach
-No wreszcie jesteś Hermiona!
-Przepraszam ale czegoś szukałam to co chciałeś mi powiedzieć?
-Najpierw obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz i że się nie wkurzysz.
-Tak obiecuję, że...chwila a będę miała powód do wkurzania?
-No nieważne no dobra podoba mi się Ginny.
-Ginny? Ginny Weasley? Siostra Rona?
-Tak a znasz jakąś inną Ginny?
-No nie ale to świetnie wreszcie!
-Wreszcie?
-No dobra ty też jej się podobasz.
-Serio? No i co ja mam teraz zrobić twoim zdaniem?
-Najlepiej by było gdybyś jej to powiedział nie wiesz jak ona już długo czeka na jakiś znak od ciebie!
-Znak? Ode mnie?
-Tak Harry czy do ciebie nie dociera co mówię!? Ty jej się podobasz i to bardzo i widzę, że ona tobie też więc zrób ten pierwszy krok, bo ona się na to nigdy nie odważy. Już rozumiesz?
-Rozumiem ale co powie prorok i w ogóle ślizgoni...
-Naprawdę w tym żebyś był szczęśliwy przeszkadza ci prorok i ślizgoni?
-No mi nie już się do nich przyzwyczaiłem no ale Ginny?
-Dlatego właśnie powinieneś z nią porozmawiać, bo inaczej to nic się między wami nie zmieni.
-Żeby to tylko było takie proste...no dobra trudno idę.
-Idź mówię ci wszystko będzie dobrze tylko spokojnie.
-Łatwo ci mówić Hermiona a ty i Ron?
-Cicho...-Syknęła Hermiona-To jest o wiele bardziej skomplikowane Harry no i trzymam kciuki powodzenia.
-Dzięki niewątpliwie się przyda.
Wyszedł na błonia i tam ją zauważył.
Idzie tu dawaj. Powiedziała grupa dziewczyn i wypchnęła ją naprzód przez co wyleciały jej książki z rąk.
-Możemy porozmawiać? Zapytał Harry pomagając jej zbierać książki.
-Tak no to o co chodzi?
-A możemy pójść gdzieś indziej?
-Tak chodźmy.
-No, bo...to nie jest takie łatwe do wytłumaczenia. Powiedział siadając pod drzewem.
-Coś się stało, bo ja już nic z tego nie rozumiem.
-No uwierz mi, że ja też nie ale rzecz w tym, że jesteśmy przyjaciółmi ale jednak uważam, że...że to nie jest przyjaźń.
-Rozumiem wolisz zerwać kontakt z Weasley'ami, bo przed tobą wielka kariera.
-Niech zgadnę Ron ci to naopowiadał ale pokłóciłem się z nim dlatego, że jemu nie pasuje to, że...ty mi się podobasz.
-Ale..ja?
-Tak Ginny i to nie jest coś przelotnego ja naprawdę czuje, że bardzo cię...kocham.
-Mi jest ciężko cokolwiek powiedzieć Harry ale ty też mi się podobasz zresztą już od dosyć dawna.
-Cięszę się, że mnie rozumiesz więc chyba już wszystko jasne prawda?
-Oczywiście.
-No więc będziemy razem?
-Tak. Powiedziała i rzuciła mu się na szyję.
-Nie wiesz jak długo czekałam na ten dzień, gdy wreszcie coś zrozumiesz choć myślałam, że w końcu jesteś Harry'm Potterem więc nie zdziwiłabym się gdybyś odepchnął Weasley'a.
-No co ty ja nigdy bym tego nie zrobił, bo to właśnie Weasley'owie są dla mnie najważniejsi. Powiedział i pocałował ją.
-Do zobaczenia.
Ginny pobiegła do wieży gryffindoru z wielką radością. Wreszcie spełniło się to na co tak długo czekała no i to stało się w rzeczywistości wciąż nie mogła w to uwierzyć.
-Cześć dziewczyny zrobiłyście już zadanie?
-Prawie.
-Jak chcecie mogę pomóc mam już zrobione.
-Nie lepiej nie, wiesz, że u Snape'a to nie przejdzie. A co ty taka wesoła coś się stało?
-Tak ale to nieważne dobranoc. Powiedziała, zasłoniła zasłony wokół łóżka i otworzyła list, który przed chwilą do niej przyszedł.
Mogłabyś przyjść jutro na błonia o 16-stej tam gdzie dzisiaj? Jeśli jeszcze nie śpisz to odpisz jak najszybciej. Już tęsknie kocham cię.
Harry
-Ginny możesz już zgasić te światło? Chcemy iść spać.
-Dacie mi jeszcze chwilkę muszę jeszcze coś napisać.
-Mówiłaś, że już zrobiłaś zadanie?
-No tak...ale jeszcze coś poprawiam. Improwizowała.
Jeszcze nie śpię i jutro mogę. Do jutra.
Ginny
-Dobranoc Nox.
-Dobranoc Ginny.
Następnego dnia po południu...
-O cześć Ginny idziemy do biblioteki? Zapytała Hermiona.
-Nie, nie mogę idę na błonia.
-No dobra w sumie błonia to też dobre miejsce do nauki a dzisiaj taka ładna pogoda.
-A właśnie udało się wczoraj no wiesz o co chodzi.
-No właśnie o tym mówię.
-A dobra już rozumiem no i gratuluję.
-Dzięki pa Hermiona. Powiedziała, wyszła na błonia i usiadła w miejscu gdzie mieli się spotkać.
-Zgadnij kto. Powiedział Harry zakrywając Ginny oczy.
-Hmm normalnie kto to może być może Harry?
-Brawo zgadłaś cześć.
-Cześć i co pogodziłeś się już z Ronem?
-Nie, wiesz jaki jest Ron chyba wolę to przeczekać.
-No i chyba słusznie z nim teraz normalnie nie pogadasz.
-Dlaczego on tak źle zareagował, nie rozumiem go ja to bym się chyba cieszył na jego miejscu, a nie wykłócał.
-No masz racje on odkąd się pokłóciliście, zaczął mi opowiadać jakieś głupoty, że mnie zranisz i coś w tym stylu to nasza decyzja, a on się zwyczajnie wtrąca.
-No może ale tak szczerze to trochę mi go teraz brakuje...
-Nie ma się co nim przejmować niedługo mu przejdzie, znam go za dobrze, żeby było inaczej.
-No tak ale może zmieńmy temat co u ciebie?
-Od wczoraj lepiej niż kiedykolwiek. Powiedziała, a Harry objął ją ramieniem. Nie wiesz jak długo czekałam, jak dużo marzyłam, a teraz zwyczajnie nie wierzę.
-W zasadzie zawsze bardzo cię lubiłem ale takich zdarzeń się nie spodziewałem.
-Zostałabym jeszcze z tobą ale muszę już wracać kocham cię.
-Ja ciebie też.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
wzruszające
OdpowiedzUsuń