Wiosna zbliżała się wielkimi krokami i dawała o sobie znać. Choć każdy był zajęty pracą to wszyscy próbowali cieszyć się coraz wyższą temperaturą i pojawianiem się liści i pierwszych kwiatów. Ale właśnie w tym czasie niedługo miał przyjechać niespodziewany, a może nawet niechciany gość.
Ginny przyszedł list do ciebie!
Już idę! Krzyknęła z góry i zbiegła po schodach.
Może to tabela od Gwenog. Powiedziała i zaczęła czytać list.
Ginny jakbyś mogła proszę żebyś dzisiaj o siódmej przyszła na kolację Harry oczywiście też jest zaproszony. Przyjeżdża do nas moja siostra Berta wiesz o kogo chodzi i na pewno chciałaby zobaczyć także ciebie. Ma teraz trudną sytuację i potrzebuje naszej pomocy, a w końcu jesteśmy jej rodziną, a Weasley'owie pomagają sobie nawzajem szczególnie w trudnych chwilach.
Pozdrawiam Molly
Nie wierzę jak ona mogła się na to zgodzić!
-Co się stało?-Zapytał Harry.
-Dzisiaj ma przyjechać siostra mojej matki i mama prosiła żebyśmy też tam byli.
-No więc o co chodzi?
Kiedyś moja ciotka mieszkała razem z mamą i razem z nami. Po jakimś czasie jednak zamarzyło jej się mnóstwo pieniędzy, piękny duży dom i bycie sławną. Niestety w naszej rodzinie nie było wtedy pieniędzy i nie mogła spełnić swoich marzeń, dlatego poszła szukać szczęścia gdzie indziej. Poznała więc bogatego i zdolnego mężczyznę, który bardzo ją kochał, choć ona wcale tego nie odwzajemniała, bo dla niej liczyły się tylko jego pieniądze. Stawała się coraz bardziej chciwa i w końcu wyszła za niego za mąż i wyjechała z nim daleko stąd. Przez całe te 12 lat nie mieliśmy z nią kontaktu, choć próbowaliśmy wielokrotnie nie przysłała ani jednego listu. Teraz chce nas odwiedzić tylko,dlatego, bo ma jakieś kłopoty zresztą założę się, że finansowe. Dopiero teraz przypomniało jej się, że istniejemy, dopiero teraz przyleciała do nas z podkulonym ogonem. Dlaczego mama się na to zgodziła na jej miejscu powiedziałabym jej co o tym myślę to jest żałosne.
-Może zmieniła się?
-Są minimalne szanse, żeby ktoś taki jak ona, mógł się zmienić.
-No tak ale w końcu może przemyślała to i postanowiła wrócić. Po Draconie też bym się tego nie spodziewał, a jednak jest całkiem inny niż kiedyś.
-Może masz racje ale mama pisze, że ona ma jakieś kłopoty może przyjeżdża tylko po to, a potem znowu wróci do Włoszech. A obecnie to nic o niej nie wiemy, a gdyby się zmieniła odezwałaby się.
-No teraz to już sam nie wiem ale muszę iść do pracy pa kocham cię.
Pa. Odpowiedziała i pocałowała go w policzek.
Po chwili zobaczyła głowę Hermiony w kominku.
-O cześć Hermiona.
-Cześć dostałaś ten list?
-Tak dostałam pewnie wydaje ci się, że to normalna rzecz odwiedziny siostry i ciotki ale uwierz mi, że nie.
-Tak wiem Ron mi już wszystko opowiedział jaki trzeba mieć tupet, żeby móc tak się zachować!
-Zgadzam się z tobą nagle z dnia na dzień przypomniało jej się to, że istniejemy.
I co z tym zrobicie?
-Nie wiem mama zwyczajnie dała się jej omotać i nie chcę wiedzieć jakie będą tego skutki.
-Ja nie mogę się wtrącać, bo to raczej mnie nie dotyczy ale Ron już obiecywał sobie, że zrobi z tym porządek.
-Jestem ciekawa o co chodzi z tymi jej kłopotami no, a jeśli chodzi o mamę wydaje mi się, że ona ma poczucie winy, że nie było jej przez te 12 lat poza tym wiesz jaka jest mama zawsze wszystkim pomaga a już w szczególności rodzinie. A ja bym jej nie nazwała swoją ciotką ze wstydu do Weasley'ów nawet przefarbowała włosy! To się naprawdę źle skończy niewiadomo do czego ona jest zdolna.
-Masz racje ale co mamy zrobić?
-Przekonać mamę choć to nie będzie łatwe ale musimy coś zrobić.
No tak racja.
-Ale może zmieńmy temat na jakiś weselszy. Może...o właśnie czytałaś proroka?
-Nie ostatnio nie czytałam, a co pisali ostatnio jakieś bzdety?
-Nie wręcz przeciwnie przeczytaj ten artykuł. Powiedziała podając jej gazetę.
NOWY ZAWODNIK W STAREJ DRUŻYNIE
Jak wiemy z ostatniego meczu do światowej drużyny Harpii z Hollyhead dołączył nowy zawodnik. Osoba, która niedawno dołączyła do drużyny zaszokowała fanów słynnej drużyny oczywiście chodzi tutaj o Hermionę Weasley znaną wynalażczynię i niezwykle inteligentną kobietę jak się okazuje równierz dość wysportowaną.
Nie wiem nawet jak to się stało, że nie udało mi się na czas znaleźć nowego zawodnika ale jak na kobietę nie trenującą quidditcha jest całkiem dobra. Przyznaje Gwenog Jones Kapitan drużyny Harpii z Hollyhead.
-Że niby ja? Oh Gwenog chciała być tylko miła.
-Uwierz mi ona zawsze mówi to co myśli.
-I tak przegapiłam 5 bramek nie jestem w tym dobra.
-No ale za to jesteś dobra w wielu innych rzeczach.
-No może i tak...
-Dobra niestety, zaraz mam trening.
-Rozumiem to ja już wracam do siebie no to do kolacji.
Pa do kolacji.
Trening przebiegł tak jak zwykle, a po nim Ginny od razu deportowała się do nory.
-Ginny kochanie fajnie, że jesteś usiądź zaraz będzie obiad.
-Mamo dlaczego zgodziłaś się, żeby ona nas odwiedzała?!
-Wiedziałam, że będziesz zła ale wierzę, że ona się zmieniła myślę, że warto dawać ludziom drugą szansę.
-Mamo ale ona ponoć ma kłopoty tylko dlatego przyjeżdża dostanie co chce i znowu odejdzie! Czy ty naprawdę nie widzisz w tym nic złego?!
-Ginny posłuchaj mnie to moja siostra jestem jej rodziną i powinnam jej pomóc. Szczególnie, że ja jestem jej starszą siostrą.
-Ale mamo ona może być niebezpieczna! Na pewno cię oszuka i znowu wróci tam skąd przyszła, nie zaprosiła cię nawet na swój ślub chyba to o czymś świadczy!
-Ja naprawdę długo nad tym myślałam i wiem jaka kiedyś była ale mam nadzieje, że to się zmieniło. To jest jedyny, ale najważniejszy argument, aby ją tu zapraszać.
-Ja mam naprawdę złe przeczucia co do tego...
-Też tak czasem mam ale może przyjechała tylko nas odwiedzić i tyle.
-Rób jak wolisz mamo ale to się może źle skończyć...
-Wiem Ginny ale całe życie jest takie i pewnych rzeczy nie da się zapobiec.
-No...możliwe, że może akurat za ostro ją oceniam ale...
-No właśnie.
Wieczorem każdy denerwował się przyjazdem ciotki, bo nikt nie miał z nią dobrych wspomnień i nikt nie chciał jej w norze może jedynie oprócz pani Weasley, która mimo wszystko kochała swoją siostrę. Nagle z ogrodu usłyszeli pyknięcie i wszyscy oniemieli.
Do środka weszła starsza, czarnowłosa, wysoka kobieta ubrana w ciemne, błyszczące futro.
-Dobry wieczór.
-Dobry wieczór. Odpowiedziała.
-Może opowiecie mi coś o sobie?
-Może najpierw rozbierz te rękawiczki? Zapytała uprzejmie Molly.
-Nie, nie, nie ma takiej potrzeby.
-A więc...czym się zajmujesz? Zapytała pani Weasley.
-No wiesz obecnie nigdzie nie pracuję, a wcześniej pracowałam w redakcji. A ty czym się zajmujesz Molly?
-No wiesz od początku zajmuję się dziećmi i domem.
No a tak propos dzieci czy to wszystko są twoje dzieci?
-Oh nie tylko siódemka z nich.
-Tylko? Chyba nieczęsto zdarza się mieć siódemkę dzieci.
-No tak racja.
-A gdzie jest ta mała taka rudowłosa?
-Pewnie masz na myśli Ginny dokładnie tutaj. Powiedziała i wskazała na Ginny.
-Hmm...całkiem ładna jesteś ale te włosy i piegi to nie to. Może opowiedz mi coś o sobie? Mówiła obchodząc Ginny dookoła i bacznie jej się przyglądając.
-Tak po pierwsze lubię moje włosy takie jakie są. No więc mieszkam w Dolinie Godryka, zawodowo gram w quidditcha i jestem żoną Harry'ego Pottera wystarczy?
-Cóż to za głupstwa opowiadasz jak mogłabyś być żoną wybrańca i jeszcze niby jesteś gwiazdą w quidditcha ciekawe.
-To sama prawda!
-A więc gdzie jest ten Harry Potter? I co miałby robić w takiej rodzinie?
W tej chwili Harry wyszedł z tłumu. Ja jestem Harry Potter.
-A blizna?
Odsłonił włosy i pokazał bliznę w kształcie błyskawicy.
-Jestem tu dlatego, bo kocham tą rodzinę i kocham Ginny jesteśmy od półtorej roku małżeństwem i to jest najlepsze półtorej roku w całym moim życiu. No i jestem dumny, że wstąpiłem prawnie do rodziny Weasley'ów, bo tak naprawdę od początku przebywałem tutaj i od początku dbali o mnie jak rodzina choć mieli wiele swoich zmartwień.
-Nie wierzę Harry Potter mężem mojej siostrzenicy to rzeczywiście jakiś epizod.
-Miłość właśnie taka jest jeśli pani wierzy w miłość to uwierzy też w to, że jestem członkiem pani rodziny.
-Mogliście mi chociaż powiedzieć, że do naszej rodziny wstąpił wybraniec. A co do ciebie nieźle się usadowiłaś mała spryciulo.
-Co masz na myśli? Powiedziała zdenerwowana.
-No w końcu usadowiłaś się u boku ,,wybrańca" muszę przyznać , że naprawdę jesteś bardzo przebiegła
Teraz Ginny była już bardzo zdenerwowana, dlatego wybiegła na dwór i deportowała się do domu.
Po chwili Harry też postanowił pobiec za Ginny i też deportował się do Doliny.
-Ginny jesteś tutaj? Ginny...Nie zdążył skończyć gdy zobaczył ją siedzącą w salonie.
-Nienawidzę jej wiedziałam, że ona się nie zmieniła jak ona może porównywać mnie do niej.- Powiedziała i strzelała różnymi zaklęciami gdzie popadnie.
-Ginny dobrze wiem, że taka nie jesteś ty sama pracujesz na swój sukces i myślę, że jesteś naprawdę świetną osobą.
-Kocham cię Harry to nie jest tak, że związałam się z tobą dla sławy czy pieniędzy. Poprostu cię kocham.
-Ja ciebie też uspokój się pewnie już nigdy więcej jej nie zobaczysz.
-Mam taką nadzieję, bo bardzo bym chciała nie ujżeć jej już nigdy więcej.
-Nie martw się pani Weasley...to znaczy mama nieźle ją pogoniła po tym jak wybiegłaś z domu.
-Wiem co sobie o mnie teraz myślisz ale ja nie mogłabym wytrzymać z nią pod jednym dachem ani chwili dłużej.
-Myślę, że cię kocham, a nie wiesz jak ona się zdenerwowała jak mama odmówiła jej "pożyczki".
-Niby to tylko wredna ciotka ale takie słowa bardzo ranią...
-Nie martw się to się już nigdy nie powtórzy nie pozwolę by ktoś cię ranił albo obrażał. Powiedział i objął ją.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
zarąbisty post nie mogę się doczekać kolejnej wzmianki o ciotce mam nadzieje że się ona w następnym poście pojawi dotyczy posta niespodziewana wizyta. :) :) :) :)
OdpowiedzUsuń