Translate

wtorek, 1 grudnia 2015

18.Nieporozumienie i przygotowania do świąt

Proszę was o wyrażanie swojego zdania w komentarzach, ponieważ nie wiem czy wam się podoba ten blog czy nie jeśli nie to co powinnam zmienić i poprawić. Miłego czytania :)

Z samego rana zanim Ginny zdążyła wyjść na trening przyleciała sowa z prorokiem wrzuciła do woreczka pieniądze i zaczęła czytać:

                       HARRY POTTER WINNY?
Dowiedzieliśmy się, że słynny ,,Chłopiec, który przeżył"
przeszedł na ciemną stronę. Jeszcze kilka lat temu
uwolnił nas z niewoli sami-wiecie-kogo, a dziś został
podejrzany o współpracę ze śmierciożercami. Czy to
w ogóle możliwe, aby tak szybko przeszedł na złą stronę?
A może to w ogóle nie on tylko ktoś kto się pod niego
podszywał? To wszystko postaramy się wyjaśnić w 
następnym numerze ,,proroka codziennego'' 

To nie on! Od razu pomyślała. Za dobrze go zna oni chyba w to nie uwierzą.
Po tych rozmyślaniach musiała już wyjść na trening.

***********
Gdy wracała z treningu chciała po drodze iść do ministerstwa, aby wytłumaczyć tę niedorzeczną sytuację. Zanim jednak zdążyła dojść do środka oblężyli ją cała grupa reporterów:
Czy coś się ostatnio zmieniło?
Czy jest on pani zdaniem winny?
Jak ostatnio się zachowywał pan Potter. Zasypywali ją pytaniami.
Przepraszam ale to nasze życie osobiste i powiem tylko tyle, że znam Harry'ego bardzo dobrze i on nie byłby do czegoś takiego zdolny.
To jak pani wytłumaczy, że dzisiaj rano został widziany w kilku podejrzanych miejscach?
To na pewno nie porozumienie jestem pewna, że ktoś się pod niego podszywa, a teraz przepraszam śpieszę się.
Dobrze do widzenia pani Potter.
Do widzenia. Odpowiedziała niezbyt uprzejmie.
Gdy była już przed drzwiami zapukała i drzwi się otworzyły.
O cześć Ginny to ty nie w pracy?
Już wróciłam.
Usiądź. Powiedział wskazując krzesło na przeciwko niego.
Co z tą aferą wszystko w porządku?
Tak wszystko się już wyjaśniło to Pansy Parkinson potrzywała się pode mnie dzięki eliksirowi wielosokowemu współpracowała ze śmierciożercami ale już jest zatrzymana.
To dobrze martwię się ta praca jest bardzo niebezpieczna.
Twoja też swoją drogą jest niebezpieczna Ginny: możesz spaść z miotły, dostać tłuczkiem..
No nic to ja już chyba pójdę powinnam jeszcze posprzątać.
A pożegnanie?
A zasłużyłeś?
Chyba tak...
No dobrze. Powiedziała i pocałowała go w oba policzki. Zobaczymy się wieczorem. Powiedziała zamykając drzwi.
Witaj Potter. To była twoja żona? Zapytał minister wskazując na drzwi.
Tak dzisiaj mnie odwiedziła, bo chciała sprawdzić co z tą poranną akcją.
Rozumiem może wrócisz dzisiaj wcześniej, bo jeszcze będzie miała mi za złe, że cię tu tak długo trzymam, a dzisiaj chyba nie będziesz miał nic do roboty, a przynajmniej na to się nie zapowiada, a jak będziesz potrzebny to dam ci znać. Wiesz czasem wydaję mi się, że ożeniłeś się z pracą, a nie z panią Ginevrą.
Dobrze już dobrze wrócę dziś wcześniej, a raport zostawię na twoim biurku.
Dobrze spokojnie Harry i tak jesteś świetnym pracownikiem nie musisz brać nadgodzin. To ja wracam już do roboty, bo ja mam jej na prawdę masę i nie zapomnij o dzisiejszej konferencji. To tyle do zobaczenia.
Do zobaczenia Kingsley.

***********
Po skończonej pracy wszyscy spotkali się w norze pomagając w przygotowaniach do świąt.
Nie za wcześnie na ozdoby świąteczne święta dopiero za niecałe 3 tygodnie.
Mamo gdzie to powiesić? Zapytała Ginny.
Ten wieniec powieś na drzwi. Ginny wyszła na zewnątrz i tam zobaczyła Harry'ego, który jej się przyglądał.
Harry już wróciłeś?! Krzyknęła rzucając mu się na szyję.
Pomóc ci w czymś?
Nie, poradzę sobie sama zapytaj mamy ona na pewno ma jakieś zadanie dużo roboty ale fajnie, że już jesteś zdążyłeś na ubieranie choinki. Powiedziała siadając na schodkach werandy.
A ty nie idziesz do środka? Zapytał Harry siadając obok niej. Coś się stało?
Nie w porządku po prostu fajnie posiedzieć tutaj tak i popatrzeć na niebo no wiesz nigdy nie mam czasu na to, żeby przyglądać się rzeczom, które mam pod nosem. A niektóre są na prawdę piękne i warto je zauważyć.
Masz rację ale jest już zimno więc może wróćmy do środka. Powiedział Harry dając jej swoją kurtkę.
Dzięki wiesz ty też znaczysz dla mnie więcej niż wszystko choć i tak słowami nie da się tego opisać no i to ty pomogłeś mi się dostać do drużyny quidditcha.
Pomogłem co! To ty jesteś świetna w quidditchu i nie potrzebowałaś mojej pomocy, bo jesteś zupełnie wyjątkowa.
Zarumieniła się choć on chyba tego nie zauważył, bo było już dość ciemno.
Po chwili rozmyślań wrócili do środka.
No wreszcie jesteście! Powiedziała pani Weasley. Jest już zimno!
Mogę w czymś pomóc pani Weasley?
Oh Harry nie wygłupiaj się jesteście już pół roku po ślubie mów mi po prostu Molly albo Mamo w końcu jesteśmy rodziną Harry.
No dobrze mamo. Powiedział Harry.
A jeśli chodzi o pracę to możecie ustroić tą malutką choinkę na górze w holu, a jak nie chcecie to możecie odpocząć i zostać tu na noc.
Nie ja chętnie pomogę. Powiedzieli Harry i Ginny równocześnie. Po czym obydwoje się zaśmiali, wzięli ozdoby i pobiegli na górę.
Ale tu jest dużo ozdób święta są takie magiczne chyba nawet dla mugoli.
No masz rację wiem jak to jest być mugolem choć wiem, że nigdy nim nie byłem. Ta cała moja historia czasem wydaje mi się, że to jakiś mój wymysł no, bo to było trochę dziwne żyć sobie z mugolami w mugolskiej dzielnicy, a tu nagle w środku nocy przychodzi po ciebie jakiś olbrzym i opowiada ci całą prawdę.
No gdybym była na twoim miejscu nieźle bym się przestraszyła.
Ale nigdy nie żałowałem, że jestem czarodziejem u Dursley'ów zawsze strasznie mi się nudziło, a tutaj w norze nabrałem przekonania co tak naprawdę znaczy ,,rodzina" i ,,radość"i... ,,miłość". Dodał po dłuższej chwili. Choć jesteście rodzinom i wszyscy jesteście rudzi i w ogóle to i tak każdy z was jest zupełnie inny ale mimo to potraficie się dogadać. Czasem zastanawiam się co by było gdyby moi rodzice żyli.
Harry tak mi przykro! Powiedziała cicho Ginny. Jednak nie zapominaj, że my też jesteśmy twoją rodziną Harry, a rodzina jest po to, żeby sobie pomagać.
Tak wiem ale każdy ma swoje problemy na głowie i każdy musi je jakoś rozwiązać.
Ale nie musi tego robić sam, a proszenie o pomoc to normalna rzecz w rodzinie ty też wiele razy nam pomogłeś.
Wiesz, że zrobiłbym dla was wszystko.
No właśnie! To działa w obie strony.
No może masz rację i lepiej nie będę już rozpatrywał ,,co by było gdyby moi rodzice żyli"a to tylko sprawia, że bardziej za nimi tęsknie zresztą gdy jeszcze nie miałem ich zdjęć mogłem sobie ich tylko wyobrazić.
No cóż Harry każdy z nas kogoś stracił choć wiem jak bardzo musi boleć strata rodziców ale nie myśl teraz o tym święta mają być szczęśliwe prawda?
To lepiej się zajmijmy ubieraniem choinki, bo mimo, że użyjemy magii do jutra to potrwa.
Masz rację.
Po chwili zniknął zły nastrój i zaczęli się obrzucać różnymi ozdobami świątecznymi i głośno się śmiali.
Popatrz. Powiedział Harry wskazując na swoją rękę uniesioną nad ich głowami, w której trzymał jemiołę.
Osz ty. Powiedziała i pocałowała go

**********
Ron idź zobacz co się tam dzieje i powiedz, że zaraz będzie kolacja.
No dobrze mamo. Odburknął Ron i poszedł na górę.
Gdy tylko wszedł po schodach i ich zobaczył odruchowo zawrócił.
I co skończyli już? Zapytała Molly.
...Co?!
No czy skończyli już ubierać choinkę? kontynuowała
No...TAK zaraz tu przyjdą...chyba. Powiedział Ron niezbyt przekonującym tonem.
Dobrze to lepiej niech się pośpieszą zaraz im wystygnie.
Po chwili Harry i Ginny zbiegli na dół.
Masz coś tu. Powiedział cicho Ron i w tym samym czasie Ginny parsknęła śmiechem, a Hermiona nadepnęła Rona dając mu do zrozumienia, że zachował się jak głupek zwracając na to uwagę.
Auuu!
Po czym Hermiona rzuciła mu pogardliwe spojrzenie, a Harry i Ginny jeszcze bardziej się zaśmiali.
A co wy dzisiaj tak...
...w humorku. Dokończył George
Nieważne. Powiedziała Ginny z trudem opanowując śmiech.
Ciekawy jestem...
...jak on ją tak rozbawił?
Ale chyba powinniśmy...
...brać u niego korepetycje.
Nie sądzę. Powiedział Harry również tłumiąc śmiech.
Do końca tego dnia wszyscy razem siedzieli w norze i miło spędzali razem czas słuchając żartów Freda i George'a i opowiadając sobie nawzajem różne śmieszne historie, bo z rodziną czas mijał im 2 razy szybciej i 2 razy przyjemniej.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz