Ostatnio i u Weasley'ów i u Potter'ów nikt nie miał dobrego humoru, bo choć każdy miał swoje problemy to i tak każdy zastanawiał się co stało się z Bertą? Czy możliwe, że wyjechała z kraju i już nigdy nie wróci? Od tego czasu Ginny dręczyły nocne koszmary i wciąż miała w tej kwestii złe przeczucia.
-Ginny uspokój się!-Co się stało?- Lumos!
-Nic się nie stało to tylko sen.
-Tylko, że budzisz się w środku nocy już trzeci raz z rzędu!-Może mogę ci pomóc zresztą jeśli to jakiś proroczy sen to może być on ważny.
-No, więc wciąż wydaje mi się, że ona wróci i śni mi się, że ona kogoś zabija wiem tylko tyle, że ta osoba to ktoś z rodziny, i że to mężczyzna.
-Wiesz kto to może być?
-Nie wiem szczególnie, że jesteś ty, jest Ron, Fred, George, Percy, Bill, Charlie i tata, a to mi nie ułatwia.
-No tak, a śniło ci się coś jeszcze?
-Tak śniło mi się jeszcze, że ona jest śmierciożercą.
-Coś nowego kolejny śmierciożerca...
-Może to tylko bzdury przecierz to sen!
-Ale to możliwe...dlaczego nie zdejmowała rękawiczek?
-Może po prostu było jej zimno nie przesadzaj ty wszędzie umiesz znaleźć jakieś zagrożenie, nawet jeśli podstawą jest tylko jakiś koszmar i rękawiczki
-Może...ale sny prorocze się zdażają szczególnie, że to już któryś raz prawda?
-No...tak ale może to nic takiego. Zresztą już trochę późno idę zrobić śniadanie.
Gdy Harry i Ginny wrócili już z pracy przyszedł do nich list, a więc otworzyli go i przeczytali.
Harry, Ginny z ojcem jest nie dobrze dzisiaj bolała go głowa i czuł się bardzo źle teraz jesteśmy w szpitalu on jest w bardzo ciężkim stanie postarajcie się szybko przyjść do św. Munga na 2 piętro sala nr 57.
Mama
Gdy byli już w wyznaczonym miejscu zobaczyli, że wszyscy siedzą obok siebie w zupełnej ciszy, a nawet Fred i George mieli grobowe, blade twarze.
-Co się stało mamo?-W tej samej chwili pani Weasley odwróciła w ich stronę głowę, a po jej policzku spłynęła łza i tylko podała im list.
Drodzy Weasley'owie!
Chciałabym, zakończyć pewną sprawę, która ciągnie się już od bardzo wielu lat. Gdybyś nie wyszła za mąż wszystko, byłoby tak, jak dawniej, ale oczywiście ty musiałaś, wyjść za mąż. Od tego czasu rodziców interesowałaś tylko ty myślisz, że już tego nie pamiętam? W takim razie się mylisz. Od początku obiecałam sobie, że ty i twoja rodzina jeszcze tego porzałujecie. Jak widać ten dzień nadszedł. Zacznę od twojej całej rodziny, a na sam koniec zostawię sobie ciebie. Zasłużyłaś na to i dobrze o tym wiesz! Jedynym sposobem, bym przestała o tym myśleć, jest pozbycie się ciebie i moich problemów. Jeszcze będziesz mnie błagać o litość! Weasley'om nie dane jest, żyć długo i szczęśliwie!
-Panie Weasley jak się pan czuje?-Zapytał przerażony Harry.
-Harry, oboje dobrze wiemy, że zaraz fizycznie już mnie tu nie będzie.
-Tato! Co ty mówisz?!-Powiedziała Ginny ze łzami w oczach, choć płacz nie zdażał jej się zbyt często.
-Ginny, moja mała, jedyna córeczka nie wiesz jak się cieszyliśmy z Molly, gdy się urodziłaś. Pamiętam cię jeszcze na tej małej miotełce, a teraz, jesteś gwiazdą quidditcha tyle osiągnęłaś jestem z ciebie dumny.
-Tato! Nie zrobisz nam tego!
-Chyba nie mam wyboru, ale jesteście zgraną rodziną poradzicie sobie beze mnie.
-Panie Wealey na pewno jest jakiś sposób, żeby pan z tego wyszedł!
-Harry ty i Ginny jesteście już prawie rok po ślubie, znamy się tyle czasu, a ty wciąż nazywasz mnie panem. Wiem, że dobrze opiekujesz się Ginny tobie też dziękuję. Wszystkich was bardzo kocham i trudno jest mi się z wami żegnać, ale zawsze będę w waszych sercach i wspomnieniach.
-Chłopcy z wami już się żegnałem z każdym z osobna, ale chcę jeszcze dodać, że staliście się mężni, dzielni i mam nadzieję, że jesteście szczęśliwi.
-Molly, tobie chyba nawet nie muszę nic mówić, dobrze wiesz, że bardzo cię kocham, jestem ci bardzo wdzięczny i bardzo przepraszam cię za wszystko.
-Arturze, ja też cię kocham i nigdy o tobie nie zapomnę.-Mówiła ze łzami w oczach.
-Jestem dumny, że mam takie wspaniałe dzieci.-Po tych słowach zamknął oczy i wszyscy spuścili głowy, a Ginny przytuliła się do piersi Harry'ego i zaczęła płakać.
Przez jakiś czas panowała cisza, spowodowana szacunkiem do ojca, teścia i męża.
-Harry i co my teraz zrobimy?
-Nie wiem. Lepiej wróćmy do domu.
-Dziwnie się czuję tak, jakbym nie wiedziała co mam ze sobą zrobić.
-Ja też tak mam, ale co mamy zrobić i tak już za późno na cokolwiek w końcu my musimy żyć dalej.
-Masz rację będę bardzo tęsknić za tatą zawsze czekałam na niego z mamą no i dużo z nim rozmawialiśmy, gdy miał czas, a jak mama była zdenerwowana, to on zawsze tylko jej przytakiwał, choć myślał trochę inaczej.
-Jestem pewien, że jest teraz w lepszym miejscu i nie musimy go żałować. Muszę przyznać, że miałem wiele snów o rodzicach i zawsze powtarzali, że nie muszą się o mnie martwić. A kiedyś Dumbledore powiedział mi ,,Nie żałuj umarłych Harry, żałuj żywych, a szczególnie tych, którzy nigdy nie zaznali miłości."
-Może nocujmy dzisiaj u mamy ona chyba potrzebuje teraz kogoś, a jutro akurat mam wolne.
-Ja idę do ministerstwa zająć się całą tą sprawą ona odpowie za wszystko co zrobiła potrzebuje tylko tego listu. Macie jeszcze jakieś dowody?
-Niestety, nic więcej Harry.
-Dobra będę w Norze za jakąś godzinę narazie.-Powiedział i popędził do ministerstwa.
-O Harry, co robisz tu o tej porze i gdzie tak pędzisz? Zatrzymał go Laughter.
-Mam bardzo ważną sprawę jest jeszcze Robards?
-Tak jest w swoim biurze ale co się stało.
-Przykro mi Paul, ale nie mam czasu, żeby ci to tłumaczyć.-Odparł i popędził dalej.
-O pan Potter.-Powiedział Robards, gdy Harry wszedł do jego gabinetu.-Coś się stało?
-Tak to bardzo ważne, no więc moją rodzinę odwiedziła pewna kobieta ona prawdopodobnie otruła mojego teścia, ale nie wiem gdzie ona teraz jest i czy to na pewno ona mam tylko ten list.-Powiedział i podał mu kawałek pergaminu.
-Panie Potter ktoś chyba musiał użyć znikającego tuszu tutaj nic nie ma.
-Przyrzekam tu było mnóstwo gróźb!
-Przykro mi panie Potter, ale nie mamy narazie żadnych podstaw. Są jakieś inne dowody?
-Nie to jedyny dowód, ale ta kobieta mało tego wygląda na śmierciożercę.
-Panie Potter, bądźmy szczerzy kto panu w to uwierzy? Nie ma pan żadnych dowodów, ale dla bezpieczeństwa list poddamy weryfikacji, spróbujemy ją namierzyć, a pan niech przeszuka jej papiery i może znajdzie pan jeszcze jakieś dowody.
Przez cały czas Harry przeglądał całe jej papiery i od razu natknął się na to, że kobieta ta była już karana i dopuściła się już morderstw.
-Szefie niech pan spojrzy na jej papiery!
-No to już wygląda bardzo nieciekawie, a my wiemy już, że ten list pochodzi z rąk Berty Jordan czy to się zgadza?
-Tak, to właśnie ona, a czy udało się odczytać ten list?
-Niestety, został on bardzo dobrze zabezpieczony i chyba będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość.
-Może moi bliscy mogli by zeznawać w tej sprawie
-Dobrze wysyłam kilku starszych aurorów, i zobaczę co da się zrobić może pan już wracać dziękuję za pana pomoc i bardzo mi przykro z utraty teścia.
-Dobrze dobranoc. Powiedział i deportował się do nory.
Za parę dni odbył się pogrzeb gdzie nie brakowało łez i smutku oraz znaleziono kobietę, która była za to odpowiedzialna. Została ona tymczasowo aresztowana i cała sprawa czekała na rozprawę.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz