Od czasu śmierci pana Weasley'a wszędzie panował smutek ale też panika. W ministerstwie panowało zupełne urwanie głowy, bo choć tam zawsze wiele się dzieje, to teraz był już istny zamęt. W końcu z samego rana (a uwierzcie, że Harry naprawdę rzadko bywał teraz w domu) w kominku pojawiła się głowa Dawlisha.
-O dzień dobry!-Przywitał się-Jest Potter? Robards mówi, że to bardzo ważne.
-Harry ktoś do ciebie!-Krzyknęła w górę.
-Już idę.-Powiedział zbiegając po schodach.-O co chodzi Dawlish?
-Musisz jak najszybciej deportować się do ministerstwa przynajmniej tak powiedział Robards to ponoć coś ważnego.
-Dobrze, a mogę jeszcze chwilę zostać?
-No...dobra, ale lepiej się pospiesz Robards czeka.
-Dobra, przekaż mu, że zaraz będę.
A Dawlish po chwili zniknął.
-Przepraszam cię Ginny ale ja naprawdę muszę iść zresztą nie odpuszczę sobie, do póki tej sprawy nie rozwiążę.
-Szkoda, że musisz już iść no ale trudno musisz, to musisz.
-Cieszę się, że rozumiesz jakby co wrócę późno uważaj na siebie kocham cię pa-Powiedział i pocałował ją w policzek.
W ministerstwie magii...
-Dzień dobry słyszałem, że coś się stało, i że prosił mnie pan do siebie.
-Tak, zgadza się no więc chodzi o to, że kobieta, którą znaleźliśmy okazała się nie być tym za kogo ją mamy. Niestety, okazało się to dopiero podczas identyfikacji różdżki. Jednak dowiedzieliśmy się jeszcze innych ciekawych rzeczy po podaniu jej veritaserum o wszystkim nam opowiedziała.
-Co wam powiedziała?
-Mówiła, że tamta kobieta zapłaciła jej za to, aby ona nas zmyliła przynajmniej na jakiś czas ,ale po identyfikacji różdżki okazało się, że to było tylko dla zmylenia i że nie jest ona tym za kogo ją mamy.
-Rozumiem, a więc musimy dalej szukać tylko, że teraz ona jest pewnie gdzieś dobrze ukryta nie będzie łatwo ją znaleźć.
-Tak wiem Potter, dlatego właśnie cię o tym powiadomiłem teraz możesz albo zostać tu w ministerstwie i szukać poszlak w papierach, albo mogę wysłać cię na poszukiwania tak jak inni aurorzy to jak będzie?
-Oczywiście, że idę jej szukać!
-Dobrze, więc gdyby coś się zmieniło, albo dowiedzielibyście się czegoś jeszcze, to daj mi znać.
-Oczywiście.
-A no i proponuję zacząć poszukiwania od Dark Valley inni aurorzy już tam są.
-Dobrze.-Powiedział i od razu wyruszył na poszukiwania.
-O jesteś wreszcie Potter.
-Znaleźliście coś?
-No jak widać nic na dodatek nie mamy pomysłu gdzie dalej jej szukać.
Po długim czasie rozglądania się po okolicy większość aurorów już się rozeszła i został tylko Harry i Robards.
-Chyba jesteś już zmęczony Harry.-Powinieneś wrócić do domu.
-Ja naprawdę chcę rozwiązać tą sprawę kochałem mojego teścia jak ojca.
-Masz rodzinęPotter, masz do kogo wrócić.-Dzisiaj chcę żebyś wrócił wcześniej.-Powiedział Robards.
-Ale tu może być następna poszlaka! Trzeba szukać dalej!
-Rozumiem, że to dla ciebie ważne ale dzisiaj wróć wcześniej to ci naprawdę dobrze zrobi żona pewnie za tobą tęskni, a jutro będziesz miał więcej siły do pracy i może wpadniesz dzięki temu na jakąś poszlakę.
-No w sumie...może masz rację.
-Do jutra i nie przejmuj się do pozzukiwań wrócimy rano.
-Dziękuję do jutra.
Ginny na początku czekała na Harry'ego ale ostatecznie zasnęła, bo była zmęczona po dzisiejszym, pracowitym dla niej dniu, lecz obudziły ją czyjeś kroki nie było jeszcze tak późno, więc uznała, że to nie może być Harry szczególnie, że on nie skradałby się po własnym domu i dałby znać, że już wrócił. Dlatego wzięła z pod poduszki swoją różdżkę i po cichu zszedła na dół uważnie się rozglądając. W końcu Ginny zatrzymała się przy schodach za ścianą nasłuchując gdzie znajduje się ta osoba i czy w ogóle jest w środku. Teraz Ginny była już pewna, że jest ona w przedpokoju, a gdy to do niej dotarło bez wahania rzuciła się na obcego.
-expeliarmus!-Krzyknęła po czym zręcznie złapała różdżkę przeciwnika, a sama przyłożyła mu swoją do gardła.-Gadaj kim jesteś?!-Powiedziała do osoby w pelerynie i kapturze na głowie.
Chcesz mnie zabić w moim domu?-Zapytał Harry parskając śmiechem.
-Co?-Zapytała zdziwiona.
-To ja Harry.
-No to...Jak ma na drugie imię nasz chrześniak?-Zapytała wciąż nie opuszczając różdżki.
-Oczywiście Remus.-Odparł, wciąż nie umiąc opanować śmiechu.
-No, dobra to chyba ty. Powiedziała opuszczając różdżkę i również się śmiejąc.-No i masz różdżkę.
-Ja to nawet w domu przez żonę jestem atakowany.
-Przepraszam, ale po co skradałeś się po domu w tym kapturze poza tym mówiłeś, że wrócisz późno więc myślałam, że to ktoś...no wiesz.
-No wiesz tak jakoś wyszło, a ,,skradałem się", bo było cicho i ciemno no i myślałem, że już śpisz, a nie chciałem cię budzić.
-A ja tymczasem szykuję się na bitwę stulecia, a to tylko ty.
-Bitwa stulecia chyba kiedy indziej.-Powiedział z uśmiechem.
-Tak, a teraz wrócę do łóżka ale chyba nie zasnę.
-Dlaczego?
-No odkąd tata umarł to jakoś rzadko śpię to moja wina, gdybym wtedy powstrzymała mamę, to ona by tu nie przyjechała.
-Ginny nie obwiniaj się za to winna jest wyłącznie ta kobieta zresztą i tak by przecierz tu przyjechała, czytałaś list ona szuka zemsty.
-No tak...a jak w pracy znaleźliście coś?
-Póki co wiadomo tylko, że kobieta, którą złapaliśmy tylko podszywała się pod twoją ciotkę, bo ona zapłaciła jej za to by nas zmyliła, a ona sama za ten czas miał dość czasu, żeby się ukryć.
-Co, czyli to jednak nie ona!
-No okazuje się, że to nie ona, a teraz wybacz ale idę spać nie mam już siły.
-Ja jeszcze posiedzę w salonie w sumie to już się wyspałam. Dobranoc.
W końcu, jednak Ginny trochę posiedziała w salonie ale później też się położyła, choć tak jak powiedziała nie umiała zasnąć i nic jej nie pomagało. W głębi serca czuła smutek, że straciła ojca, a z drugiej ogromną nienawiść do swojej ciotki, która była za to odpowiedzialna i za wszelką cenę chciała się na niej zemścić. Po długim czasie namyślań w końcu, jednak podjęła ostateczną decyzję i postanowiła znaleźć ją sama. Tak więc nad ranem spakowała wszystkie rzeczy, które uznała za potrzebne, sprawdziła czy na pewno wszystko ma i napisała pożegnalny list:
Drogi Harry!
Pewnie strasznie się teraz martwisz, bo zauważyłeś, że mnie nie ma, dlatego właśnie piszę ten list, żeby wszystko było jasne. Nie mogę znieść myśli, że nie znaleziono mojej ciotki, ale najbardziej nie mogę, znieść myśli, że ja nic w tej sprawie nie zrobiłam szczególnie, że wy robicie wszystko, aby ją znaleźć.Wiem, że może cię to wszystko przeraża, ale to moja ostateczna decyzja idę jej szukać sama. Przykro mi, ale muszę to zrobić dla dobra całej naszej rodziny. Proszę cię zrozum mnie Harry w końcu ona zabiła mojego ojca, osobę, którą tak bardzo kochałam. Czuję, że po prostu muszę to zrobić, że należy to do moich obowiązków! Mam nadzieję, że uszanujesz moją decyzję i że mnie rozumiesz.
Ps. Znam cię aż za dobrze, więc nie martw się o mnie i nie szukaj mnie, chcę żebyś chociaż ty przeżył.
Pomszczę mojego ojca
Kocham cię Ginny
Gdy skończyła pisać położyła pergamin na stole w salonie, wzięła wszystkie swoje rzeczy i wyszła.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz