Translate

niedziela, 31 stycznia 2016

26.Przeprowadzka pani Weasley

-Są już proroki?-Zapytał Harry schodząc na dół.
-Tak, przyszły.
-A co u mamy? Jak sobie radzi?
-Dotychczas mieszkała u Percy'ego, ale twierdzi, że nie chce mu zaprzątać głowy i dzisiaj wyprowadza się do dziurawego kotła.
-Tak myślałem ostatnio nad tym i może mogłaby zamieszkać u nas.
-Też się nad tym zastanawiałam i to jest dobry pomysł, ale...sam wiesz jaka jest mama na pewno się nie zgodzi.
-Może jakoś uda nam się ją przekonać w końcu jesteśmy jej rodziną i wypadałoby pomóc.
-Porozmawiam z nią dzisiaj po treningu mam nadzieję, że się zgodzi.
-Też mam taką nadzieję na razie muszę lecieć.
-Na razie.
Od razu po treningu odwiedziła mamę w domu Percy'ego.
-Ginny! Jak miło, że przyszłaś. Zrobić ci herbaty?
-Nie dziękuję ja tylko na chwilę. A ty już się pakujesz?-Zapytała widząc panią Weasley machającą różdżką, a różne rzeczy wpadały do jej kufra.
-No wiesz im wcześniej stąd odejdę, tym lepiej.
-No i ja właśnie o tym chciałabym z tobą porozmawiać. No więc dzisiaj ja i Harry rozmawialiśmy o tym wszystkim i ustaliliśmy, że powinnaś zamieszkać u nas.
-Do was? Och, nie bądź śmieszna Ginny dziękuję wam ze tę propozycję, ale nie mogę z niej skorzystać.
-Dlaczego, nie mamo?
-Nie, po prostu nie mogę, jest jednak jakaś granica której nie powinnam przekroczyć.
-O czym ty mówisz mamo to zupełnie bez sensu najpierw mówisz, że rodzina powinna sobie pomagać, a potem o jakiejś granicy której nie można przekraczać!
-Ginny, mieszkanie razem to prywatna sprawa każdego człowieka i nikt inny nie powinien się wtrącać. Rozumiesz! Wiem, że chcecie dobrze, ale mieszkanie ze mną to już przesada.
-No dobrze, skoro jesteś taka uparta, to zamieszkaj z nami przez jakiś czas no i jak coś będzie nie tak będziesz mogła robić co chcesz. Zresztą w Dolinie jest bardzo spokojnie na pewno ci się spodoba.
-No...dobrze powiedzmy, że się zgadzam więc kiedy mam się do was przeprowadzić?
-Uzgodnię to dzisiaj z Harry'm i dam znać. Ale najprawdopodobniej jutro, bo jutro oboje będziemy w domu i będzie czas, żeby przygotować dla ciebie pokój.
-No, dobrze gdybyście mnie szukali będę dzisiaj nocować w dziurawym kotle, ale nie musicie wcale tak się trudzić tylko, dlatego, że się do was przeprowadzam. Moglibyście w jakiś lepszy sposób wykorzystać czas kiedy oboje nie idziecie do pracy.
-Nie przejmuj się mamo jeszcze będziemy mieli okazje, żeby spędzić razem czas, a jeśli chodzi o przygotowanie pokoju dla ciebie, to będziesz w końcu naszym gościem i nie chcemy żebyś spała na kanapie!
-No dobrze. Ale to nie zmienia mojego zdania na ten temat naprawdę nie łatwo będzie tak się zintegrować.-Powiedziała wciąż nie do końca przekonana pani Weasley.
-Niby dlaczego?-Jeśli będziemy ci przeszkadzać to nam powiesz i postaramy się to zmienić.
-I wy niby będziecie się musieli dostosować do mnie w swoim własnym domu! O nie na to się nie zgadzam.
-Och, mamo przesadzasz.
-No, ale dobrze skoro tego chcecie...
-Cieszę się, że się zgodziłaś to ja już pójdę muszę jeszcze odwiedzić Teddy'ego, zająć się wreszcie ogrodem i go odgnomić, a potem wpaść do sklepu i w ogóle mam dzisiaj dużo do roboty.
-Szkoda, że już musisz iść kochanie...
-Nie martw się zobaczymy się jutro.
Potem jak powiedziała była odwiedzić Teddy'ego, zajęła się trochę ogrodem, a późno wieczorem zrobiła kolację i czekała na Harry'ego, aby przekazać mu informacje dotyczące przeprowadzki.
-No, jesteś wreszcie Harry! Mam dobre wieści mama się zgodziła!
-To dobrze, choć pewnie nie było łatwo prawda?
-No nie było...ale w końcu ją przekonałam i pytała kiedy ma się do nas przeprowadzić.
-Hmm...może jutro wieczorem?
-Dobra to odpisze, że jutro.
Po tych słowach szybko napisała list i wykończona ciężkim dniem poszła spać.
Następnego ranka wybrali duży pokój znajdujący się pod ich sypialnią. Ściany w tym pokoju miały przyjemny, jasnopomarańczowy kolor stał w  nim kominek i duża pojemna szafa, oraz duża półka, fotele, lampa, mały stolik i duże sprężyste łóżko. Cały pokój był ładny i przytulny przeznaczony specjalnie dla gości. Ginny i Harry cały dzień sprzątali i robili wszystko, żeby w domu było jak najwygodniej i kiedy wszystko było już gotowe deportowali się do dziurawego kotła po panią Weasley.
-O jesteście już, cześć Harry kochanie co tam u ciebie?
-W porządku trochę papierkowej roboty w ministerstwie, ale teraz zaostrzono środki bezpieczeństwa. A jutro niestety, ja i inni aurorzy będziemy musieli odwiedzić azkaban.
-Och, to parszywe miejsce współczuję ci.
-Ja też tak uważam nie bardzo chcę się tam wybierać...No to co deportujmy się!
-Mamo zostaw ten kufer wiem 0, że przywykłaś do mugolskich czynności, ale po co go nosić.
-No tak masz racje Ginny lepiej będzie, gdy później go przeniosę.
Następnie deportowali się do Doliny Godryka i oprowadzali Molly po całym domu.
-A to będzie twój pokój.-Powiedziała Ginny pokazując jej pokój na przeciwko kuchni.
-Aale nie mogę! To chyba najładniejszy pokój jaki widziałam.
-Och, mamo przesadzasz...
-Ginny, a co ja ci wczoraj mówiłam.
-To naprawdę nie kłopot pani...to znaczy mamo.-Poprawił się Harry.
-Lepiej już nic nie mów mamo.-Odezwała się Ginny widząc, że mama już chciała coś powiedzieć-Rozpakuj się i przyjdź za chwile do kuchni zaraz będzie kolacja.
-Mogę ci pomóc Ginny rozpakuję się później...
-Nie, odpocznij poradzę sobie.
Po kolacji pani Weasley pochwaliła Ginny za smaczne jedzenie, wróciła do siebie i poszła spać.
Rano, Ginny i Harry'ego obudziła jakaś przyciszona muzyka.
-Harry, słyszysz to?
-Mówisz o tej muzyce? To pewnie mama nie przejmuj się.-Wytłumaczył zaspanym głosem.
-Chwila, która jest godzina?-Zapytała spoglądając na zegar, na którym obydwie wskazówki z ich imionami spoczywały na pracy.
-Harry wstawaj! Zaraz się spóźnimy!
Następnie oboje zaczęli biegać po domu i szybko szykować się do pracy.
-Gdzie tak pędzicie.-Zapytała zdumiona pani Weasley.
-Zaraz spóźnimy się do pracy zresztą chyba już jesteśmy spóźnieni...-Mówiła Ginny szybko zjadając śniadanie przygotowane przez panią Weasley.
-Dziękuję ci za śniadanie mamo!-Krzyknęła w pośpiechu i deportowała się przy szatni.
-No już jesteś Ginny. Właśnie tłumaczyłam coś dziewczyną.-Powiedziała Gwenog.
-Przepraszam za to spóźnienie ale...
-Nie ważne usiądź.-Wtrąciła i wskazała wolne miejsce.-Tak więc wracając do wyjazdu-kontynuowała-będziemy musiały wyjechać już za tydzień do następnego meczu będziemy się przygotowywać na specjalnej akademii dzisiaj dostałam co do tego wszystkiego dokładne instrukcję. Na akademii musimy być już za tydzień o dziewiątej i postanowiłam, że polecimy na miotłach, bo tak będzie bezpieczniej a propos bezpieczeństwa towarzyszyć nam będzie kilku aurorów a na akademii będzie ich o wielu więcej. Tym razem nie mam zamiaru rezygnować i zrobię wszystko, żeby było bezpiecznie. Są jakieś pytania?Nie? To doskonale zaczynamy trening.
Po treningu Ginny zaprosiła całą swoją rodzinę na kolację i oznajmiła o jej wyjeździe po czym wszyscy zaczęli jej gratulować, ale też zapewniali, że będą ogromnie tęsknić.








1 komentarz: