Ginny i Hermiona w końcu znalazły sobie wolny przedział, w którym usiadły.
-Hermiona a właściwie ty zawieszasz pracę?
-Och nie, widzisz moja praca zwykle skupia się na papierkowej robocie a takową będą mi przysyłać, więc nie będę się nudzić.
-Myślisz, że sobie tam bez nas poradzą?-Zaśmiała się.
-Jasne. Zobaczysz będą na powyżej oczekiwań...mam nadzieję...-Uśmiechnęła się.-Ale widziałaś jak wszyscy się na ciebie gapili jak szukałyśmy przedziału, musisz mieć w Hogwarcie naprawdę wielu fanów.
-No nie wiem, niektórzy mnie lubią, niektórzy nie...
-Taka sława też musi być męcząca, co? Ale zawsze wiesz, że jest mnóstwo ludzi którzy trzymają za ciebie kciuki i to jest chyba najlepsze, że jest całkiem spora grupa osób dla których jesteś autorytetem.
-Och, Hermiona nie udawaj, że ty to taka cicha myszka. Jesteś twórcą eliksiru energii! To musi być świetne uczucie widzieć wymyślony przez siebie skład w podręczniku...
-Może masz rację...Ale właściwie on nie jest WYMYŚLONY przeze mnie raczej powiedziałabym odkryty. Wystarczy poszukać odpowiednich właściwości....
-Ale jednak nikt przed tobą na to nie wpadł.
-No może...Wiesz jeszcze parę lat temu nie myślałam, że zajdziemy tak daleko, że odnajdziemy te horkruksy i że nasza czwórka będzie rodziną...
-No tak właściwie kto by się tego spodziewał...Ale jaką śmieszną rodziną jesteśmy.-Uśmiechnęła się.
-No...i kochającą...Będzie mi ich brakować Rona, Harry'ego, Teda i mamy.
-Szkoda, że lato się już kończy. W tym roku było tak pięknie...
-Ja tam się strasznie cieszę, że mogę wrócić do szkoły.
-Ja też i w dodatku teraz będziemy na jednym roku.
-Czyli...już nie kończysz szóstej klasy?
-Nie, ja i profesor McGonagall stwierdziłyśmy, że i tak to nie miałoby sensu, bo widzisz my już dużo potrafimy chodzi tu tylko o papierek ukończenia tej klasy, bo bez tego nigdzie by nam nie uwierzyli a ja nie mam zamiaru żyć na czyjejś łasce. Co cię tak śmieszy? Zapytała po chwili kiedy Hermiona wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem.
-Ta sama Ginny jak dawniej...,,nie mam zamiaru żyć na czyjejś łasce".-Zakończyła Hermiona z pobłażliwym uśmiechem.
-Ta sama Hermiona co kiedyś pamięta każdą formułkę i każde wypowiedziane słowo.-Powiedziała ze śmiechem Ginny.
-Nie sądzę, żebyś kiedykolwiek mogła żyć na twojej łasce skoro opływasz w galeony i jesteś teraz mega sławna...
-Nie to mam na myśli, bo widzisz sława w końcu przeminie, pieniądze można wydać, a mi chodzi o to, że nie chciałabym się w przyszłości nudzić w domu. Faktycznie lubię dbać o nasz dom ale...nie potrafiłabym tam siedzieć do końca życia.
-No tak za dobrze cię znam, żeby tego nie wiedzieć. Mam wielkie szczęście, że mogłam cię poznać Ginny, bo szczerze mówiąc nigdy kogoś takiego nie widziałam.
Ginny uśmiechnęła się do Hermiony i spojrzała przez okno pociągu.
-Zobacz już się zbliżamy!
-Czas znowu założyć szaty szkolne.-Wstała i sięgnęła po kufry.-Trzymaj.-Podała Ginny kufer.
Po chwili założyły swoje szaty, zabrały kufry i wyszły z pociągu. Do Ginny pchało się mnóstwo ludzi proszących o autograf, ale dyrektorka skutecznie wszystkich odgoniła.
-Mówiłam...-Powiedziała półgębkiem Hermiona, gdy siedziały w powozie.
-Ty też je widzisz Hermiona? Testrale.
-Tak, byłam przy śmierci waszego ojca.
-Nigdy wcześniej ich nie widziałam. Nie myślałam, że tak wyglądają, no wiesz są dosyć...
-Brzydkie.-Wpadła jej w słowo Hermiona.
-Raczej straszne.
Gdy byli już na miejscu jak zwykle rozpoczęła się ceremonia przydziału i wielka uczta po której profesor McGonagall wstała i rozpoczęła swoją przemowę:
-Witam w Hogwarcie! A dla tych, którzy nie są tutaj pierwszy raz witam ponownie na kolejnym roku podczas którego wzbogacicie swoją wiedzę! Już teraz przedstawię nowych nauczycieli. Profesor Salvia Sener!-Wstała czarnowłosa, wysoka, szczupła czarownica w ciemnofioletowej szacie z jednym okiem przysłoniętym czarną przepaską. Uśmiechnęła się promiennie i po chwili znowu usiadła na swoim miejscu.-Profesor Sener będzie nauczać obrony przed czarną magią-ciągnęła McGonagall-i jak już się pewnie domyśliliście będzie opiekunką gryffindoru! Po tych słowach po sali przetoczyły się szepty, ochy i achy. Mam nadzieję, że będzie dla was dobrym opiekunem i że przyjmiecie ją z należytym szacunkiem.
Zaś transmutacji w tym roku będzie was uczył profesor Spencer Loverving, który objął również funkcję wicedyrektora! Tym razem z drugiej strony wstał niski, pulchny, prawie łysy czarodziej w przydługiej szacie i obnażył swoje królicze zęby w uśmiechu.
-Jednak gdybyście mieli jakieś problemy zgłaszajcie się do mnie, ponieważ nie będę już uczyć zwykle możecie mnie znaleźć w gabinecie dyrektora. Swoje rozkłady zajęć znajdziecie na szafkach nocnych w dormitoriach. A teraz życzę miłej nocy!
Po tych słowach ruszyli do wyjścia za opiekunami i prefektami domów, jednak znalazła się grupa, która od razu po zakończeniu przemowy popędziła w stronę Ginny prosząc ją o autografy i chcąc omówić z nią najbliższy mecz lub powtarzających tylko: ,,Nie wierzę, że to naprawdę ty!", ,,To wielki zaszczyt, że mogę chodzić z tobą do szkoły", ,,Zaraz zemdleję! To naprawdę Ginevra Potter!". Aż w końcu przez ten tłum przedarła się jakaś dziewczyna.
-Rozejść się! Powiedziała wielokrotnie nagłośnionym głosem.-Czy nie wpadliście na to, że pani Potter jest zmęczona podróżą i ma ochotę odpocząć! Po tym jak to powiedziała kilka osób odeszło zawiedzionych.-Zresztą wy też chyba powinniście odpocząć, a potem będzie czas na autografy! NAPRAWDĘ NIE MA SENSU JUŻ DŁUŻEJ TU STAĆ! Przegoniła pozostałych.
-Dzięki.-Powiedziała Ginny.
-Nie ma za co, niektórzy już trochę przesadzają, ale nie przejmuj się, przejdzie im. A tak poza tym jestem Jackie.-Przedstawiła się niska, szczupła szatynka o brązowych oczach.
-Jesteś z gryffindoru.-Stwierdziła, spoglądając na jej szatę.
-Och, tak. Już panią oprowadzam.
-Nie.Zaprotestowała a Jackie z zaskoczeniem odwróciła się w jej stronę.-Mów do mnie Ginny moje pełne imię brzmi jakoś zbyt poważnie, poza tym, jest dosyć długie.
-W takim razie dobrze Ginny. Właściwie...przyznaję moje pełne imię to Jaqueline, ale Jackie jest znacznie prościej i przyjemniej.
-Widzę, że się zrozumiałyśmy.-Powiedziała z uśmiechem Ginny.-W takim razie chodźmy.
-Tak wiem, że już kiedyś byłaś w Hogwarcie i właściwie nie muszę cię oprowadzać, bo doskonale znasz te mury, ale rozmawiałam z profesor McGonagall i zgodziła się ze mną, że jest kilka rzeczy wartych pokazania.-Tutaj.-Stanęły przy gablocie gdzie były stare zdjęcia, wyróżnienia i nagrody za zasługi dla szkoły. Teraz był tam również miecz Godryka Gryffindora.
-To jest oryginalny miecz. Właśnie TEN. Miecz założyciela naszego domu. I przeczytaj jego opis.-Dodała po chwili.
Miecz Godryka Gryffindora-Wyjątkowo piękny i cenny. Wielokrotnie wzbogacał naszą historię, przyczyniał się do sukcesów w świecie czarodziejów. Jednakże ,,Miecz jest niczym w porównaniu do tego, który go dzierży".
-A to już szczególnie cię zaciekawi. Wskazała na jakąś listę zapisaną dziwnym atramentem jakby srebrnym niezwykle ładnym.
Harry Potter-Przeszedł przez wielki ból związany z utratą bliskich, był gotowy umrzeć by komuś innemu dać życie, bronił ludzi których kochał a miłość to najpotężniejsza magia. Dzięki temu niezwykłemu chłopcu
Ronald Weasley-Mimo przeciwności wykazał się wielką odwagą i męstwem godnym samego Godryka Gryffindora, nieważne jest to ile razy rezygnował i odchodził, lecz ważne ile razy powrócił.
-Hermiona Granger/Weasley-Nie bała się zaryzykować i świetnie wykorzystała swoją mądrość i bystrość, aby przyczynić się do klęski Voldemorta.
Ginny przez chwilę zastanawiała się gdzie w ogóle podziała się Hermiona i czy już to widziała po czym wróciła do przeglądania listy.
Ginevra Weasley/Potter-Nie bała się kochać i ryzykować życia by być kochaną. Nigdy nie przestała wierzyć, w Hogwarcie prowadziła grupę buntu i dawała innym nadzieję. Doznała ogromnego bólu przez swoje uczucia do osób, którym groziło wówczas śmiertelne niebezpieczeństwo i strach o najbliższych.
Zamarła. Nigdy nie myślała o takim wyróżnieniu. A słowa, które przeczytała tłukły jej się po głowie. ,,Nie bała się kochać by być kochaną", ,,Nigdy nie przestała wierzyć...", ,,dawała innym nadzieję..." kto mógł tak pięknie o niej napisać może był to sam minister albo profesor McGonagall? Ginny już wiedziała o czym napisze listy do Rona i Harry'ego i o czym opowie Hermionie jak ją znajdzie.
-Piękne słowa, co nie?-Wyraziła swój zachwyt Jackie.
-O tak, ale kto właściwie...
-Minister Shacklebolt, profesor McGonagall no i przede wszystkim ludzie z twojego otoczenia. W skrócie każdy dodał coś od siebie.
Ginny jeszcze raz przeczytała wielki cytat u góry tego pergaminu-,,Tak młodzi i tak nieustraszeni"
-Naprawdę ludzie tak o nas myślą?
-Naprawdę. Już wiesz czemu w Hogwarcie ty i Hermiona Weasley robicie taką sensację...
-A właśnie gdzie jest Hermiona?-Zapytała w końcu.
-Och, nie przejmuj się, ją oprowadzi moja przyjaciółka Mallory. To właśnie z nią będziesz mieszkać w dormitorium. Jest jeszcze Nicki ona jest niewidoma i ma dosyć ciężkie życie, ale my jej pomagamy a w szczególności Martha. Zresztą zdążysz je wszystkie jeszcze poznać. A w szczególności musisz poznać Mallory, z nią to dopiero jest wesoło profesor Flitwick raz o mało nie dostał zawału. Absolwenci Hogwartu mówią, że jest jak bliźniacy Fred i George.
-Naprawdę? W takim razie muszę ich koniecznie zapoznać.
-Sama się przekonasz często przez nią płaczę ze śmiechu, ale można z nią porozmawiać na poważnie. Przepraszam wiem, że strasznie dużo mówię więc może wreszcie ty coś powiesz, bo ja jak na razie nie dopuściłam cię do głosu.-Powiedziała ze śmiechem, gdy doszły do portretu grubej damy.
-Hasło?
-Gwiazdki! Akurat mamy taką jedną gwiazdkę!
-A niech mnie to Ginevra Potter! Uśmiechnęła się i odsunęła.
-Na razie damo!
-Cześć Jackie!
-Mówi do ciebie po imieniu?-Zapytała Ginny.
-No...polubiła mnie.
Po tym jak już wspięły się po schodach zapukały i po chwili, gdy usłyszały okrzyk-,,Witam naszych!"Jackie otworzyła drzwi i wpuściła Ginny do środka.-Witamy w naszych skromnych progach! Jedna z dziewczyn czytała książkę, a trzy pozostałe (w tym również Hermiona) siedziały wokół łóżka blondynki i głośno się śmiały najwidoczniej z jakichś jej żartów.
-A więc to prawda! Mallory Catchet!-Przedstawiła się wysoka, szczupła blondynka z uśmiechem.
-Ty jesteś najlepsza w quidditchu na świecie za to Mal jest najlepsza w quidditchu w Hogwarcie. Na dodatek jest bardzo zdolna i wie jak to wykorzystać! No i jest ambitna i inteligenta!
-Och, daj już spokój Jackie mówisz tak, bo jesteś moją najlepszą przyjaciółką!
-Martha Sallinder!-Bardzo mi miło! Powiedziała krótka obcięta, czarnowłosa czarownica odkładając książkę na stolik obok niej.
-Mi również.-Powiedziała z uśmiechem Ginny.
-Kto przyszedł? Zapytała kolejna dziewczyna o brązowych oczach i włosach splecionych w bardzo długi warkocz.
-Och, to Nickole! Powiedziała Martha po czym podeszła do jej łóżka i poprowadziła ją do progu.
-Wiem to dziwne ale pozwolisz? To pomoże mi ciebie lepiej poznać.-Powiedziała Nickole po czym dodała.-Chociaż wygląd i tak nie jest ważny.-Po tych słowach Ginny już ją polubiła i domyśliła się już o co jej chodzi.
-Jasne.-Powiedziała Ginny a Nickole podniosła rękę i dotknęła nią jej twarzy.
-Jesteś bardzo ładna.
-Mimo, że mówi ci to niewidoma to bardzo duży komplement.-Wtrąciła ze śmiechem Mal i reszta dziewcząt też się zaśmiała.
-No niestety mogę sobie ciebie jedynie wyobrazić.-Ginny bardzo chciała zapytać dlaczego jest niewidoma. Czy jest taka już od urodzenia, jeśli nie jak straciła wzrok, ale jakoś nie chciała jej urazić taką lawiną pytań więc nadal milczała. Po chwili znikąd pojawiła się Hermiona.
-Widziałaś te gabloty Ginny?
-Tak, niesamowite, że Hogwart tak nas docenia!
-Też tak myślę.
-A ja nie.-Wtrąciła Jackie.-W pełni na to zasłużyłyście tak samo jak Harry Potter, Ron Weasley, Luna Longbottom i profesor Neville.
-Wciąż prosimy go, żeby znowu opowiadał nam tą historię. Dodała Martha.
-Mam nadzieję, że nie obrazicie się, jeśli powiem, że chciałabym pospać, bo jutro przed lekcjami mam trening.-Powiedziała uprzejmie Ginny.
-Że ja niby obrazić!-Prychnęła Mallory i dziewczyny się zaśmiały.
-To dobranoc!-Powiedziała Nickole.-Jeśli trafię do łóżka.-Zaśmiała się.
-Dobranoc!
-Słodkich snów niech wam się przyśnią ładni chłopcy!-Zażartowała Mallory.-Nox!
-Hej! Ja jestem mężatką! Powiedziała ze śmiechem Hermiona.
-Ja też. Dodała Ginny!
-A ja bym chciała, zazdroszczę!
-Och, Mallory nie wygłupiaj się, że chętnych nie ma, bo zrobimy casting!
-No dobra, dobra tylko bez żadnych takich!-Powiedziała Mal i położyła się do łóżka podczas, gdy Hermiona w świetle swojej różdżki czytała jeszcze jakąś książkę, a Ginny skończyła pisać listy do Harry'ego i Rona w których opowiedziała im wszystko co pokazała jej Jackie i czekała jeszcze na odpowiedź od Rona, bo Ron zawsze szybko odpowiadał na listy aż w końcu jego brązowa sowa wleciała przez okno.
Widzę, że nieźle sławna jesteś w Hogwarcie. Choć ja wiedziałem, że tak będzie...
Będę musiał koniecznie ostrzec Harry'ego, bo jak się ma taką popularną i utalentowaną czarownicę pod nosem to różnie to bywa...Ale wciąż nie wierzę, że napisali, że jestem godny męstwa i odwagi samego Godryka Gryffindora! Mam nadzieję, że masz w porządku ludzi z dormitorium, bo z opowiadań wnioskuję, że tak. Aha no i zapomniałbym Harry raczej ci dzisiaj nie odpisze, bo akurat ma taki nawał pracy, no wiesz wypadek na Śmiertelnym Nokturnie, te wszystkie papiery i jeszcze raporty. W każdym razie z pewnością mu się nie nudzi więc pewnie odpisze Ci później.
Kocham cię Ron!
Mimo tego co Ginny wcześniej powiedziała to poszły spać jedynie na moment, bo potem obudziły ich jakieś hałasy przez które i tak nie mogły spać więc wszystkie zgromadziły się wokół łóżka Mallory i śmiały się do łez-Jackie się nie myliła Mallory była serio jak Fred i George tyle, że w żeńskiej wersji. Nawet Hermiona postanowiła odejść od swojej lektury i papierkowej roboty z ministerstwa, żeby pośmiać się ze swoimi współlokatorkami. I tak do rana ona i Hermiona zdążyły zapoznać się ze swoimi współlokatorkami.
-To takie urocze, że Harry Potter tak cię kocha! Powiedziała Nickole.
-Wiem, nie oddałabym niczego jeśli miałabym zapomnieć o wspólnie spędzonych chwilach...
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz