Translate

środa, 31 sierpnia 2016

50.Jeszcze raz na King's Cross!

Od rana Ginny pospiesznie wrzucała do swojego kufra wszystkie potrzebne rzeczy.
- Dzień dobry.-Szepnął jej do ucha Harry.
-Nie mam teraz czasu, jeszcze w pierwszy dzień się spóźnię...A w ogóle ty jeszcze nie w pracy?-Zapytała zdziwiona.
-No właśnie...zapomniałem ci powiedzieć, że Kingsley na chwilkę wpadnie...przepraszam, wyleciało mi z głowy.
-Rozumiem, w porządku. Więc czekasz na jakieś jego instrukcje?
-Tak, dokładnie.
Po chwili usłyszeli dźwięk deportacji.
-To pewnie on.-Powiedział Harry i podszedł do drzwi wejściowych.
-Dzień dobry, Harry. Przywitał go grubym głosem minister.
-Witaj, Kingsley.
-Widzisz mam już cały dokładny plan działania zaraz ci o wszystkim opowiem.
-Jasne wchodź.
-Dzień dobry Ginevro. Skinął głową.
-Dzień dobry, Kingsley.
-Widzę, że się pakujesz. Pewnie do Hogwartu, prawda? Słyszałem, że jedziesz na ostatni rok by zdać owutemy moim zdaniem to bardzo mądra decyzja, choć teraz kiedy masz już pracę może ci być z tym ciężko.
-Och, jakoś dam sobie radę.-Zapewniła go Ginny. Może usiądźcie tutaj, bo ja i tak zaraz się zmywam i nie będę wam już przeszkadzać.
-Och, nie skądże! W końcu to ja muszę odwiedzać wasz dom o tak wczesnej porze poza tym, myślę, że Potter bez problemu będzie mógł odprowadzić cię na peron i się z tobą pożegnać.
-Naprawdę Kingsley?
-A czy wyglądam jakbym żartował? Rzeczywiście, gdy spojrzało się wówczas na jego wyraz twarzy raczej łatwo możnaby stwierdzić, że nie.-Wiem jakie to dla was ważne.
-Dzięki. Powiedział Harry.
-No dobrze to może przejdźmy do konkretów. Po tych słowach zaczął tłumaczyć Harry'emu cały układ aurorów i kreślić coś na pergaminie.
-Już rozumiesz?-Zapytał po kilku minutach.
-Tak.
-Wystarczy abyś nadzorował to wszystko, bo nie sądzę, aby coś się mogło wydarzyć ale sam wiesz różne rzeczy się zdarzają.
-Może zupy? Zaproponowała Ginny.
-Och, nie bardzo dziękuję ale myślę, że nie będę już nadużywał waszej gościnności. No to nic idę tam gdzie moje miejsce.
-I jeszcze raz dzięki, że dasz mi pożegnać Ginny.
-Och, nie ma sprawy i tak teraz wszyscy wrócili z urlopów i aurorów to mi nie brakuje. Ale chcę cię widzieć w ministerstwie od razu po odjechaniu pociągu, jasne?-Powiedział szeroko się uśmiechając i choć był ministrem magii to nie był tak jak ci inni ważniacy.
-No to do widzenia i miłego pobytu w Hogwarcie. Uścisnął dłoń Harry'emu, skłonił się nisko przed Ginny i wyszedł.
-Lepiej już chodźmy. Ginny spojrzała na zegarek i napis mówiący o miejscu w jakim powinna się znaleźć zmienił się z ,,dom" na ,,Stacja King's Cross".
-No i jesteśmy. Powiedział Harry gdy deportowali się na miejscu.
-Właśnie tak zapamiętałam to miejsce. Harry też tak to zapamiętał. Wciąż było tam tłoczno,  rodzice szli obok swoich pociech i pomagali im ciągnąć kufry, a potem przebiegali razem z nimi przez barierkę pomiędzy peronem dziewiątym a dziesiątym. Ginny i Harry próbowali odnaleźć gdzieś w tłumie Rona i Hermionę ale nigdzie nie było ich widać.
-Może już są na peronie 9 i 3/4. Harry uczynisz mi ten zaszczyt?-Powiedziała ze śmiechem wskazując na barierkę i Harry natychmiast zrozumiał o co jej chodzi.
-Z wielką chęcią. Powiedział po czym złapał ją za rękę, drugą ręką chwycił rączkę jej kufra i wspólnie pobiegli w stronę barierki. Po chwili byli już na peronie 9 i 3/4 a ich obecność wyraźnie zrobiła sensację na peronie.
-Spójrz, tam są! Powiedziała Ginny idąc w stronę Rona i Hermiony.
-Och, jesteście już! Przywitała się Hermiona.
-Cześć stary.-Powiedział Ron i poklepał go po plecach.
-Yhym...szefie! Powiedział Harry.
-Znaczy szefie.-Poprawił się szybko Ron.
-Żartowałem.-Powiedział Harry i wyszczerzył do niego zęby.
-Siostra! Ron zaczął tarmosić Ginny.
-Nie nawidzę cię Ron...Mruknęła Ginny ze śmiechem i po chwili dodała:-No dobra wystarczy już tej braterskiej miłości, bo mnie udusisz!
-Proszę to dla ciebie.-Odezwał się znowu Ron wręczając jej sakiewkę.
-Co to?
-No a co mogłabyś dostać od kochanego braciszka?
-No nie wiem...jakąś zarazę, pasożyta, truciznę albo coś siejącego spustoszenie.-Zażartowała i wszyscy parsknęli śmiechem.
-To tylko galeony.
-Nie prosiłam o jałmużnę. Sama zarabiam Ron, a to zatrzymaj dla siebie.
-Nie, to z twojego skarbca. Bill powiedział, żebym ci je dał, bo pewnie czytałaś o dodatkowych zabezpieczeniach zresztą niedawno miałem związaną z tym interwencję...
-Ach, dzięki Ron właściwie sama miałam tam się wybrać niedługo więc nawet dobrze się składa no a Kingsley na pewno zadbał o takie zabezpieczenia, że rzeczywiście mogłoby to trochę potrwać...
-No tak...-Powiedział Ron ale jakby był nieobecny i wciąż wpatrywał się w jeden punkt.
-Ron dobrze się czujesz?-Zapytała w końcu Hermiona szczerze zaniepokojona i cała ich trójka również spojrzała w stronę gdzie patrzył Ron.
-Lavender Brown!-Parsknęła śmiechem Ginny.
-Ron serio?!Powiedział Harry dusząc się ze śmiechu i Hermiona też się zaśmiała.
-Ale co ona tu robi?-Zapytał zdziwiony.
-Odprowadza młodszego brata na peron.-Wyjaśniła Ginny, gdy Lavender przytuliła chłopca.
-Patrz idą tutaj. Powiedział Ron i wyglądał jakby zbierało mu się na wymioty.
-Cześć!-Przywitała się Lavender trzymając młodszego brata za rękę. Słyszałam, że jesteś aurorem Ron.
-Ee...tak owszem dobrze słyszałaś. Wyprostował się z dumą a Harry'emu zachciało się śmiać.-I jestem po ślubie z Hermioną.-Dodał i chwycił Hermionę za rękę a ona się zarumieniła.
-Och, to wspaniale ja pracuję w Gringoćcie. A ty Ginevro grasz w quidditcha.
-Zgadza się. Powiedziała z uśmiechem.
-Mój braciszek jest twoim wielkim fanem.-Ciągnęła.
-Mogę autograf? Zapytał wysuwając do niej drżącą rękę z plakatem.
-Moment...-Po chwili wyciągnęła różdżkę machnęła nią i w jej ręce pojawiło się pióro, przykucnęła i podpisała plakat.
-Dziękuję. Powiedziała za niego Lavender a Ginny uśmiechnęła się do malca.
-Dzięki wielkie!-Powiedział podekscytowany.-Kiedyś też się ożenię z taką fajną dziewczyną.-Zwrócił się tym razem do Harry'ego, a Ginny się zaśmiała.
-No mam wielkie szczęście, że ją mam.-Przytaknął Harry.
-To cześć! Pożegnał się chłopiec i wszedł do pociągu a jego siostra po chwili od nich odeszła.
-My też już powinnyśmy zająć miejsca.-Powiedziała Hermiona.
-No to tak...-Podsumował Ron-Nie wychodzić po zmroku, nie zbierać szlabanów i minusowych punktów, uważać na siebie i nie roznieść Hogwartu.
-Och, daj spokój Ron ty stary zgredzie!-Powiedziała ze śmiechem Ginny.
-Jestem tylko o rok starszy.
-A ja tylko o rok młodsza!
Podczas, gdy Hermiona żegnała się z Ronem Ginny przytuliła Harry'ego co bardzo wzbudziło zainteresowanie.
-Będę tęsknić...-Wyszeptała.
-Ja też.
-No to...do zobaczenia.-Powiedziała i odwróciła się ciągnąc za sobą kufer ale po chwili znowu pobiegła w jego stronę i pocałowała go w policzek.
-Cześć Harry dbaj o dom! I o Rona.-Dodała po chwili ze śmiechem wskakując do pociągu.
Z czerwonej lokomotywy buchnęła para i ruszyła a Ron i Harry stali i machali dziewczynom.
-Będzie mi ich brakować.-Przyznał Ron, gdy pociąg zniknął.
-Mi też. I po chwili oboje deportowali się do ministerstwa tak jak Harry obiecał Kingsley'owi.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz