Po tym, gdy Ginny wyszła z samego rana na trening Dolinę Godryka odwiedziła Hermiona. Ale wyraźnie można było dostrzec, że jest w fatalnym humorze.
-Hermiona!? Powiedział zdziwiony Harry widząc Hermionę w progu.
-Przepraszam, że tak nagle wpadam Harry. Jest Ginny?-Zapytała ocierając łzy.
-Nie, wyszła na trening kilka godzin temu więc pewnie niedługo wróci. Ale...co się stało?
-Och, Harry dzisiaj rano Ron zaczął mówić takie rzeczy...że ja w ogóle nic nie robię tylko siedzę w pracy, że nie poświęcam mu uwagi, gadał też coś o was...
-Ale o co w zasadzie poszło?
-No, bo wszystko zaczęło się od tego, że chcę pojechać do Hogwartu na ostatni rok no i już wcześniej o tym rozmawialiśmy czy on chce, żebym jechała, czy poradzi sobie z Teddy'm no i mówił, że się zgadza, ale widocznie się boi no i za to na mnie nawrzeszczał, że zostawiam go z tym wszystkim samego, że nie poświęcam mu uwagi i...
-Zaczął ci wszystko wypominać. Skończył za nią Harry.
-Tak...ale to wszystko tak boli...nie uwierzysz...on zaczął mówić mi, że ja jestem niewierna, bo kiedy szukaliśmy horkruksów to niby cię podrywałam...-Mówiła łykając łzy.
Harry o mało co nie zadławił się swoją kawą, gdy mu o tym powiedziała.
-Myślałem, że już mu to wytłumaczyliśmy. A w ogóle my...mielibyśmy być razem...?-On naprawdę chyba kompletnie zwariował. No wybacz, ale...sama wiesz...
-Rozumiem Harry, ja też raczej nie gustuje w ,,wybrańcach". Powiedziała a humor chyba trochę jej się poprawił, bo uśmiechnęła się przez łzy.
-No właśnie zresztą kto inny oprócz Ginny by mnie chciał...może kiedyś te dziewczyny w Hogwarcie, ale i tak to by nie miało sensu, bo tylko Ginny tak naprawdę była gotowa się narazić dla mnie.
-To prawda. Ginny imponuje właśnie tym spokojem, odwagą, tym, że nie boi się wystawić na trudną próbę.
-No właśnie nawet wtedy kiedy po pogrzebie Dumbledore'a chciałem ją zerwać, bo się o nią bałem to twierdziła, że ma to w nosie, a wiem, że mało kto by tak powiedział w takiej sytuacji.
-No tak Ginny zdecydowanie nigdy się nie poddaje. A wracając do tematu myślisz, że zrozumie, bo już kiedyś tak było ale myślałam, że to już mu wytłumaczyliśmy.
-Ja też tak myślałem, ale to Ron jego się nie da zrozumieć.
-Ron jak się już uprze to nie da się z nim normalnie porozmawiać...Ja już nie daję sobie rady...nie chcę, żeby każdy nasz dzień kończył się jakąś bezsensowną kłótnią no i nie wiem czy jechać na ostatni rok.-Powiedziała a łzy pociekły jej po policzkach.
-Uspokój się Hermiona. Pogodzicie się. I jeszcze usłyszysz od niego ,,przepraszam" i ,,kocham cię". Powiedział przytulając ją, bo nie bardzo wiedział co zrobić, żeby ją pocieszyć, ale zanim Harry zdążył cokolwiek zrobić zobaczył Rona w progu czerwonego ze złości.
-Jak śmiesz! Ryknął do niego i wyciągnął różdżkę. Po chwili Ginny wróciła z treningu zobaczyła rozzłoszczonego Rona z wyciągniętą różdżką podobnie jak Harry i płaczącą Hermionę.
-CO TU SIĘ DZIEJE?! NATYCHMIAST OPUŚCIĆ TE RÓŻDŻKI!!-Wydarła się na nich Ginny, która też wyglądała na złą, ale pewnie dlatego, że była przerażona tą sytuacją. NATYCHMIAST ODDAJ MI TĄ RÓŻDŻKĘ, RONALDZIE!!!Zdziwiony Harry patrzył na całą tą scenę z niedowierzaniem Ginny wyglądała zupełnie jak pani Weasley i na dodatek powiedziała do Rona ,,Ronaldzie". Jak było widać trzymała w ręce obydwie różdżki więc umiała zapanować nad sytuacją nawet nie używając zaklęcia expelliarmus. Hermiono ty usiądź sobie w salonie i napij się herbaty. Powiedziała do Hermiony tak spokojnym głosem, że zupełnie nie wyglądała na taką Ginny którą widzieli przed chwilą. Macie mi to natychmiast wytłumaczyć! To zdecydowanie nie była prośba tylko wyraźny rozkaz.
-On tu od tak przyszedł i...-Nie dał mu dokończyć Ron.
-Nie słuchaj go...to on obściskiwał się z Hermioną!
-NIKT CIĘ NIE NAUCZYŁ, ŻE NIE PRZERYWA SIĘ INNYM! ZACHOWUJECIE SIĘ JAK KILKULETNIE DZIECI! Już rozumiem Rona, ale ty Harry...myślałam, że jesteś na tyle mądry, że nigdy nie podniósłbyś różdżki na swojego przyjaciela.-Powiedziała patrząc mu prosto w oczy z wyraźnym rozczarowaniem, a Harry myślał, że jego sumienie zaraz przez to eksploduje.
-Ginny...ja naprawdę...nie chciałem...-Próbował się jakoś żałośnie wytłumaczyć.
-Wiecie co, proszę weźcie sobie te różdżki i pozabijajcie się jak prawdziwi przyjaciele. Zakończyła założyła na siebie swoją pelerynę, odwróciła się od nich i razem z Hermioną wyszły, a Ron wciąż siedział cicho więc najwyraźniej musiał poczuć to samo co Harry, bo zrobił jeszcze skruszoną minę i schował swoją różdżkę za pazuchę.
-Ron...powinniśmy porozmawiać.-Postanowił się odezwać.
-Daj mi spokój myślisz, że nie wiem...
-Ale...o czym przecież naprawdę zawsze mówiłem ci o wszystkim Ron.
-Wiesz ja głupi przyszedłem tutaj, bo chciałem porozmawiać, a tu co?! Moja żona i mój ,,najlepszy przyjaciel"-Ostatnie dwa słowa wypowiedział ze szczególnym naciskiem.
-Ron uspokój się.
-Uspokój się! Tyle masz mi do powiedzenia! A...co z Ginny, jej naprawdę na tobie zależało! Bardzo dobrze, że poszła akurat w stronę kariery i nauki, bo zmarnowałeś jej życie!
-Ron ja kocham Ginny! Jak możesz twierdzić, że nie. Nawet jeśli nie, to nie skrzywdziłbym siostry mojego przyjaciela. A to z Hermioną...daj spokój jesteśmy TYLKO PRZYJACIÓŁMI! Przyszła dziś do mnie, bo chciała, żebym ją pocieszył, a w zasadzie to przyszła do Ginny ale ona była na treningu.
-To dlaczego się obściskiwaliście!?
-Ja przytuliłem ją, bo nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć! Bardzo lubię Hermionę i cieszę się, że się przyjaźnimy, bo wiele razy mi pomogła.
-Powiedziałeś do niej ,,kocham cię"!
-Och nie, to wszystko nie tak. Powiedział i pokiwał przecząco głową. Opowiedział mu wszystko o czym rozmawiali.-...No i wtedy powiedziałem, że od ciebie usłyszy ,,kocham cię" po prostu usłyszałeś słowo wyrwane z kontekstu!
-Harry...jakoś trochę mi słabo...-Powiedział i zemdlał.
-Ron! Ron!
-Co? Powiedział po kilku minutach.
-Zemdlałeś, pamiętasz coś?
-Trochę. Pokłóciłem się z Hermioną, potem ją pocieszałeś, przyszła Ginny i potem rozmawialiśmy.
-Tak, a właściwie jak się czujesz?
-Trochę mi się kręci w głowie, ale nic poza tym.
Harry zastanawiał się co to miało być może był pod wpływem jakiegoś eliksiru? Zastanawiał się i w końcu zapytał.
-Ron co dzisiaj jadłeś i piłeś?
-No naleśniki piłem wodę i...racja! Ciastka od Freda i George'a! Harry czy ja...bardzo odleciałem? Zapytał przerażony.
-No nieźle nabroiłeś...zresztą ja też. Przyznał i przypomniał sobie zawiedzioną Ginny jakoś nie mógł zapomnieć tego obrazu.
-Harry? Wybudził go Ron. A co takiego narobiliśmy? Zapytał przełykając ślinę.
-No więc...ty ponoć najpierw pokłóciłeś się z Hermioną.. poszukać
-A co się pokłóciliśmy? Przerwał mu.
-Powiedziałeś, że nie poświęca ci tyle uwagi i, że wyjeżdżając z Hogwartu zostawia cię samego ze wszystkimi problemami i jeszcze, że jest ci niewierna, bo rzekomo kiedyś mnie podrywała.
-Co!? Nie wierzę ale, ale Harry ja wcale tak nie myślę, przyznaję boję się, że nie dam sobie rady z opieką nad Teddy'm, ale wiem, że to dla niej ważne i...ŻE WY NIBY KIEDYŚ ZE SOBĄ KRĘCILIŚCIE? Prychnął. Przecież już kiedyś o tym rozmawialiśmy i doskonale wiem, że podczas poszukiwania horkruksów myślałeś tylko o Ginny.
-To prawda. Ale podejrzewam, że dodali ci czegoś w rodzaju eliksiru rozjuszenia czy coś w tym stylu.
-Harry, a Hermiona? Jak to zniosła?
-No szczerze, bardzo źle. Rozpłakała się i chciałem ją pocieszyć, a potem ty przyszedłeś, strasznie się wściekłeś i wyciągnąłeś różdżkę. Ron w tym momencie aż zakrył usta dłonią.
-Harry, ale...nie rzuciłem na ciebie żadnego zaklęcia, prawda?
-Nie, bo Ginny akurat wróciła, była zdenerwowana i kazała nam oddać różdżki.
-No tak coś tam pamiętam wyglądała jak by zaraz miała czymś cisnąć albo coś podpalić. Niech ja ich dorwę...-Warknął Ron wstając z kanapy.
-Ron chcesz to naprostować czy znowu narobić sobie kłopotów!
-No dobra potem to z nimi załatwię. Powiedział i z powrotem usiadł na kanapę. I pamiętam jeszcze Ginny z jakby smutną miną, ale potem już nie wiem co się ze mną działo.
-Może najpierw wyślę do Freda i George'a patronusa z prośbą o wyjaśnienia i jakieś antidotum, żebyś mógł wrócić do sił
-Harry to co ja mam zrobić?
-Przede wszystkim musisz jej wszystko wytłumaczyć i przeprosić zresztą Ginny też nieźle się wściekła więc lepiej też ją przeproś.
-Wyślę do nich listy, ale wątpię, żeby odpisały...
-Jest aż tak źle?
-Obawiam się, że tak. Nagle wszystkie rzeczy Ginny zaczęły znikać z domu, a w jego dłoni pojawił się złoty łańcuszek , który kiedyś jej dał i doskonale wiedział dlaczego.
-Nieee. Co ja zrobiłem. Powiedział i schował twarz w dłoniach.
-Harry uspokój się ona jeszcze wróci dnia by bez ciebie nie wytrzymała.
-Nie Ron, nawet jeśli się kłócimy to się z nim nie rozstaje.
-Hmm...no w zasadzie wygląda na grubą kłótnię, ale o co ona się tak wściekła na ciebie? Harry bardzo nie chciał, żeby Ron wypytywał go o to ale przyrzekł sobie, że zawsze będzie mu o wszystkim mówił.
-Ja...kiedy podniosłeś różdżkę to ja odruchowo zrobiłem to samo i...ona ma rację.. ja jestem nikim jak można podnosić różdżkę na swojego najlepszego kupla...
-Nie załamuj się tak przecież to ja cię sprowokowałem, wiem, że ty sam nigdy byś tak nie zrobił, a jak człowiekiem targają silne emocje to różne rzeczy się zdarzają...zresztą ja nie jestem na ciebie zły stary.
-Dzięki Ron, ja naprawdę żałuję. Nie wiem co teraz będzie, wciąż pamiętam ten jej zawiedziony wyraz twarzy i nie mam nawet siły, żeby ją przeprosić. Niektórzy mają rację ktoś taki jak Ginny nie zasługuje na takiego śmiecia jak ja...
-Och, przestań się tak oskarżać, bo to nic nie da , a w końcu i tak się pogodzicie. Widzisz jaki ja jestem i Hermiona mnie jeszcze nie wykopała, a naprawdę jej się dziwię, że tego jeszcze nie zrobiła. Normalnie pewnie rozśmieszyła by go uwaga Rona, ale teraz nie miał powodu do śmiechu.
W końcu wyszedł do pracy, ale i tak bardzo trudno było mu się na czymkolwiek skupić, bo po głowie tłukły mu się słowa ,, Myślałam, że jesteś na tyle mądry, że nie podniósłbyś różdżki na przyjaciela." Harry zauważył, że Ron też jest taki nieobecny i nieskupiony.
Po powrocie z pracy w domu nie było już ani jednej rzeczy należącej do Ginny no może poza tej , która w zasadzie była już własnością Harry'ego. Była to mała fiolka z wijącą się w środku srebrną nitką-wspomnienia Ginny. To była teraz jedyna rzecz (oprócz naszyjnika) która mu po niej została i choć wiedział, że Ginny na pewno jest w Norze to i tak narazie nie miał odwagi, żeby spojrzeć jej w oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz