Tym razem Harry wreszcie mógł wrócić trochę wcześniej i poświęcić więcej czasu na bliską osobę.
-Cześć, dobrze, że już jesteś. Przywitała się Ginny.
-No ja też się cieszę, że możemy pogadać, bo ostatnio nie miałem czasu, ale wiesz muszę się zająć Ronem, bo jest nowy i muszę mu wszytko tłumaczyć.
-Rozumiem nie musisz mi się tłumaczyć. Chciałam ci dzisiaj o czymś powiedzieć i w ogóle zapytać o radę.
-No to zamieniam się w słuch.
-No więc myślałam nad tym i...chce zdać owutemy.
-Ale przecież masz pracę i w ogóle...jak ty sobie z tym wszystkim poradzisz i w ogóle po co ci to?
-Harry, przemyślałam to i w sumie nie będę mogła grać do końca w quidditcha dobrze wiesz, że w końcu stracę karierę i będę musiała szukać innej pracy, a w ogóle rozmawiałam o tym z McGonagall i będę mogła się deportować i chodzić na lekcje kiedy nie będę miała treningów.
-Dasz sobie z tym wszystkim radę? Jak wrócisz z treningu to raczej nie będziesz miała siły na naukę.
-Harry Ron dał radę zaliczyć cały rok w tak krótkim czasie to ja zaliczę owutemy chodząc na treningi i mecze.
-A Gwenog? Co ona na to powie?
-Z nią też już rozmawiałam i mówi, że mogłabym mieć treningi po lub przed lekcjami, a poza tym, profesor McGonagall zgodziła się, żeby treningi odbywały się raz na jakiś czas na terenie Hogwartu.
-Skoro tak, to twoja decyzja.
-Chciałam zapytać o twoją opinie na ten temat.
-Ja myślę, że to zły pomysł.
-Dlaczego?
-Nigdy nie będziesz musiała pracować już i tak nie mam co robić z tymi pieniędzmi.
-Ale ja nie wytrzymałabym siedzenia samej w tym domu, tu jest po prostu nudno, gdy nikogo nie ma, nie mam z kim porozmawiać, bo wszyscy inni pracują.
-No dobrze, jeśli tak bardzo ci na tym zależy.
-Oczywiście, że mi na tym zależy.
-No dobrze w takim razie rób jak uważasz.
-Tak naprawdę myślałam, że się ucieszysz.-Powiedziała zawiedzionym głosem poprawiając poduszkę.-Dobranoc. Powiedziała i zgasiła światło płynące z różdżki.
-Dobranoc.
Następnego dnia Harry miał szczególnie dużo roboty, bo musiał zająć się patrolowaniem Hogwartu z powodu zakończenia roku szkolnego, a następnie pilnowanie pociągu na King's Cross.
-Cześć Ron skoro już jesteś to mógłbyś rozdać aurorom plan ich patrolowania.
-Jasne.
-Wielkie dzięki.
-Nie ma za co. A właściwie gdzie ja będę patrolował?
-Przykro mi stary ale nie tym razem.
-Dlaczego? Poradzę sobie.
-Ja naprawdę nie mogę jesteś nowy i to zbyt poważne zadanie a wiesz, że Hogwart to ceniona szkoła i jedno z bezpieczniejszych miejsc na ziemi. Tym razem zostaniesz na Pokątnej.
-Już od tygodnia obserwuje Pokątną i nic tam się nie dzieje.
-Ron, ale każdy nowy auror przez to przechodził.
-Tylko nie ty, bo jesteś przecież Harry'm Potter'em!-Powiedział oburzony.
-Błagam cię tylko znowu nie zaczynaj Ron, dobrze wiesz, że taki nie jestem! Wzięli mnie od razu tylko dlatego, bo była wojna i wszyscy się bali a aurorzy byli wtedy bardzo potrzebni.
-Dobra, dobra już przestań ja idę cześć.
-Gdzie idziesz?
-Na Pokątną.
-Ron...zaczekaj!-Pomyślał, jednak chwile i wpadł na inny pomysł.
-Tak? Jeszcze coś?
-Wiesz co pojedziesz razem ze mną, ale masz patrolować tam gdzie ja i nigdzie indziej, bo już i tak muszę pilnować tych dzieci, a ty sam sobie chyba poradzisz?
-Jasne wielkie dzięki.
Parę godzin później...
Ron przez cały czas słuchał się Harry'ego i nie oddalał się od niego za bardzo tak jak prosił.
Kiedy Harry sprawdzał obecność Ron przyglądał się liście, żeby sprawdzić czy na pewno nikogo nie przeoczył i zauważał wiele znajomych nazwisk, ale to co zobaczył było dla niego wielkim zaskoczeniem, zresztą tak samo jak dla Harry'ego co można było wnioskować po jego zdziwionej minie.
-Zawsze chciałem tu wrócić.-Powiedział Harry do Neville'a i Rona, gdy przechodzili przez błonia.
-I co ja będę robić w wakacje.-Powiedział zawiedziony Neville.
-Ja tam bym się cieszył z wakacji.-Powiedział Ron.
-No tak ale nie wiesz jak to jest być nauczycielem.
-No a słyszałem, że wszyscy cię lubią.
-Naprawdę!-Powiedział ucieszony.-To znaczy...to dobrze.
-A w ogóle jak jesteś w Hogwarcie to nie tęsknisz za Luną?-Zapytał Harry zastanawiając się jak to będzie kiedy Ginny będzie w Hogwarcie.
-Oczywiście nawet nie wiesz jak bardzo, kocham ją, ale przebywanie w Hogwarcie i przebywanie tu sprawia, że jestem szczęśliwy.
-Ja teraz widzę, że to aurorstwo daje mi taką radość.-Dodał Ron.
-I dziękuję Harry, bo to dzięki tobie odzyskałem pewność siebie.
-To ty sam ją odzyskałeś powiedział zamyślony.
-Dobra idę sprawdzić czy są wszyscy moi uczniowie.
-No tak, a ja muszę poinformować resztę aurorów czym się mają zająć, to do zobaczenia Neville.
-Do zobaczenia.-Powiedział i odszedł w kierunku swojej grupy.
****************
Wieczorem, gdy Harry wrócił zmęczony do domu nikogo nie zastał więc pomyślał, że może Ginny ma jeszcze trening, ale kiedy nie znalazł jej na boisku pomyślał o domu Rona i Hermiony, więc jak chciał tak zrobił.
-Cześć jest może Ginny?-Zapytał, gdy drzwi otworzył Ron.-Tak, jest wejdź.
-Cześć Hermiona.
-Cześć Harry.
-A mnie to już nie widzisz!-Powiedziała Ginny zapłakana i wybiegła.
-O stary no to sobie nagrabiłeś.-Skomentował Ron.
-Ginny gdzie idziesz?!
-A co cię to obchodzi!?-Odkrzyknęła tylko i za chwilę usłyszeli dźwięk deportacji.
-Harry zaczekaj!-Zatrzymała go Hermiona.-Na pewno wróciła do domu, lepiej jak pobędzie sama...
-A w ogóle wiesz co, to bardzo dziwne, ale na liście pierwszoklasistów z Hogwartu było twoje nazwisko.-Powiedział Ron do Hermiony.
-Moje nazwisko?!-Powiedziała zdziwiona. To niemożliwe!
-A dokładniej to...Lisa Granger.-Wyjaśnił Harry.
-Lisa Granger?!
-Właśnie tak.-Potwierdzili oboje.
-Ale kto to może być?-Pytała Hermiona.
-Nie wiem.
-Muszę znaleźć tą osobę Harry pomożesz mi, bo wiesz ty masz dostęp do wszystkich dokumentów.
-Jasne, ale teraz wracam, muszę porozmawiać z Ginny mam nadzieję, że wróciła do domu, bo nie chcę, żeby coś jej się stało.-Powiedział, ale zanim wyszedł za próg usłyszał jeszcze głos Hermiony.
-Harry!
-Tak?
-Tylko nie bądź na nią zły, dopiero co straciła ojca, a poza tym Ginny jest wyjątkowo silną i samodzielną czarownicą, ale w środku jest delikatna i łatwo ją zranić.
-Wiem. Cześć. Powiedział i deportował się pod dom, ale, gdy wszedł do środka znowu nikogo nie było. Jedyne miejsce o jakim wtedy pomyślał była Nora, więc bez zastanowienia się tam deportował.
-Przepraszam, że tak późno mamo, ale...-Nie dała mu dokończyć.
-Oh, wcale nie tak późno, wejdź proszę.-Powiedziała jak zwykle uprzejmym głosem.
-Ja tylko chciałem zapytać czy jest tutaj Ginny, bo się pokłóciliśmy i nie wiem gdzie zniknęła.-Powiedział zdenerwowanym głosem.
-A sprawdzałeś u Rona i Hermiony?
-Tak, ale nie było jej nie wiem gdzie jeszcze jej szukać.
-Dobrze, to na razie idź poinformować o zaginięciu ministerstwo i spotkamy się na miejscu, gdyby jednak się znalazła wyślij do mnie patronusa.
-Dobrze.-Powiedział i jak najszybciej wybiegł przed dom, ale przed deportacją powstrzymał go dźwięk cichego szlochania dobiegający zza domu.
-Ginny!-Powiedział jak zobaczył ją przy grobie pana Weasley'a.
-Ja tak strasznie za nim tęsknie może gdybym coś zrobiła...może wtedy byłby z nami...-Mówiła ze łzami w oczach.
-To nie jest twoja wina, sama zawsze mi to powtarzasz, już nic nie mogliśmy zrobić. Pocieszał ją. Wiem co teraz czujesz, ale jeśli będziesz o tym cały czas myśleć to oszalejesz. Musisz żyć dalej wiem, że to trudne, ale płacz i tak nic nie da.
-Przepraszam cię Harry, ale po prostu jakoś przestałam w ogóle cię obchodzić myślałam, że będziesz się cieszyć, że wracam do Hogwartu, a ty zareagowałeś jakby ci to było obojętne.
-Wiem przepraszam po prostu nie chcę się znowu rozstawać z tobą na całe dziesięć miesięcy, to dużo czasu.
-Wiem ja też będę tęsknić. Kocham cię.-Powiedziała i przytuliła go.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Translate
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz