Translate

niedziela, 3 lipca 2016

39.Powrót do miejsca gdzie wszystko się zaczęło

Tym razem Harry wreszcie mógł wrócić trochę wcześniej i poświęcić więcej czasu na bliską osobę.
-Cześć, dobrze, że już jesteś. Przywitała się Ginny.
-No ja też się cieszę, że możemy pogadać, bo ostatnio nie miałem czasu, ale wiesz muszę się zająć Ronem, bo jest nowy i muszę mu wszytko tłumaczyć.
-Rozumiem nie musisz mi się tłumaczyć. Chciałam ci dzisiaj o czymś powiedzieć i w ogóle zapytać o radę.
-No to zamieniam się w słuch.
-No więc myślałam nad tym i...chce zdać owutemy.
-Ale przecież masz pracę i w ogóle...jak ty sobie z tym wszystkim poradzisz i w ogóle po co ci to?
-Harry, przemyślałam to i w sumie nie będę mogła grać do końca w quidditcha dobrze wiesz, że w końcu stracę karierę i będę musiała szukać innej pracy, a w ogóle rozmawiałam o tym z McGonagall i będę mogła się deportować i chodzić na lekcje kiedy nie będę miała treningów.
-Dasz sobie z tym wszystkim radę? Jak wrócisz z treningu to raczej nie będziesz miała siły na naukę.
-Harry Ron dał radę zaliczyć cały rok w tak krótkim czasie to ja zaliczę owutemy chodząc na treningi i mecze.
-A Gwenog? Co ona na to powie?
-Z nią też już rozmawiałam i mówi, że mogłabym mieć treningi po lub przed lekcjami, a poza tym, profesor McGonagall zgodziła się, żeby treningi odbywały się raz na jakiś czas na terenie Hogwartu.
-Skoro tak, to twoja decyzja.
-Chciałam zapytać o twoją opinie na ten temat.
-Ja myślę, że to zły pomysł.
-Dlaczego?
-Nigdy nie będziesz musiała pracować już i tak nie mam co robić z tymi pieniędzmi.
-Ale ja nie wytrzymałabym siedzenia samej w tym domu, tu jest po prostu nudno, gdy nikogo nie ma, nie mam z kim porozmawiać, bo wszyscy inni pracują.
-No dobrze, jeśli tak bardzo ci na tym zależy.
-Oczywiście, że mi na tym zależy.
-No dobrze w takim razie rób jak uważasz.
-Tak naprawdę myślałam, że się ucieszysz.-Powiedziała zawiedzionym głosem poprawiając poduszkę.-Dobranoc. Powiedziała i zgasiła światło płynące z różdżki.
-Dobranoc.
Następnego dnia Harry miał szczególnie dużo roboty, bo musiał zająć się patrolowaniem Hogwartu z powodu zakończenia roku szkolnego, a następnie pilnowanie pociągu na King's Cross.
-Cześć Ron skoro już jesteś to mógłbyś rozdać aurorom plan ich patrolowania.
-Jasne.
-Wielkie dzięki.
-Nie ma za co. A właściwie gdzie ja będę patrolował?
-Przykro mi stary ale nie tym razem.
-Dlaczego? Poradzę sobie.
-Ja naprawdę nie mogę jesteś nowy i to zbyt poważne zadanie a wiesz, że Hogwart to ceniona szkoła i jedno z bezpieczniejszych miejsc na ziemi. Tym razem zostaniesz na Pokątnej.
-Już od tygodnia obserwuje Pokątną i nic tam się nie dzieje.
-Ron, ale każdy nowy auror przez to przechodził.
-Tylko nie ty, bo jesteś przecież Harry'm Potter'em!-Powiedział oburzony.
-Błagam cię tylko znowu nie zaczynaj Ron, dobrze wiesz, że taki nie jestem! Wzięli mnie od razu tylko dlatego, bo była wojna i wszyscy się bali a aurorzy byli wtedy bardzo potrzebni.
-Dobra, dobra już przestań ja idę cześć.
-Gdzie idziesz?
-Na Pokątną.
-Ron...zaczekaj!-Pomyślał, jednak chwile i wpadł na inny pomysł.
-Tak? Jeszcze coś?
-Wiesz co pojedziesz razem ze mną, ale masz patrolować tam gdzie ja i nigdzie indziej, bo już i tak muszę pilnować tych dzieci, a ty sam sobie chyba poradzisz?
-Jasne wielkie dzięki.
Parę godzin później...
Ron przez cały czas słuchał się Harry'ego i nie oddalał się od niego za bardzo tak jak prosił.
Kiedy Harry sprawdzał obecność Ron przyglądał się liście, żeby sprawdzić czy na pewno nikogo nie przeoczył i zauważał wiele znajomych nazwisk, ale to co zobaczył było dla niego wielkim zaskoczeniem, zresztą tak samo jak dla Harry'ego co można było wnioskować po jego zdziwionej minie.
-Zawsze chciałem tu wrócić.-Powiedział Harry do Neville'a i Rona, gdy przechodzili przez błonia.
-I co ja będę robić w wakacje.-Powiedział zawiedziony Neville.
-Ja tam bym się cieszył z wakacji.-Powiedział Ron.
-No tak ale nie wiesz jak to jest być nauczycielem.
-No a słyszałem, że wszyscy cię lubią.
-Naprawdę!-Powiedział ucieszony.-To znaczy...to dobrze.
-A w ogóle jak jesteś w Hogwarcie to nie tęsknisz za Luną?-Zapytał Harry zastanawiając się jak to będzie kiedy Ginny będzie w Hogwarcie.
-Oczywiście nawet nie wiesz jak bardzo, kocham ją, ale przebywanie w Hogwarcie i przebywanie tu sprawia, że jestem szczęśliwy.
-Ja teraz widzę, że to aurorstwo daje mi taką radość.-Dodał Ron.
-I dziękuję Harry, bo to dzięki tobie odzyskałem pewność siebie.
-To ty sam ją odzyskałeś powiedział zamyślony.
-Dobra idę sprawdzić czy są wszyscy moi uczniowie.
-No tak, a ja muszę poinformować resztę aurorów czym się mają zająć, to do zobaczenia Neville.
-Do zobaczenia.-Powiedział i odszedł w kierunku swojej grupy.

****************
Wieczorem, gdy Harry wrócił zmęczony do domu nikogo nie zastał więc pomyślał, że może Ginny ma jeszcze trening, ale kiedy nie znalazł jej na boisku pomyślał o domu Rona i Hermiony, więc jak chciał tak zrobił.
-Cześć jest może Ginny?-Zapytał, gdy drzwi otworzył Ron.-Tak, jest wejdź.
-Cześć Hermiona.
-Cześć Harry.
-A mnie to już nie widzisz!-Powiedziała Ginny zapłakana i wybiegła.
-O stary no to sobie nagrabiłeś.-Skomentował Ron.
-Ginny gdzie idziesz?!
-A co cię to obchodzi!?-Odkrzyknęła tylko i za chwilę usłyszeli dźwięk deportacji.
-Harry zaczekaj!-Zatrzymała go Hermiona.-Na pewno wróciła do domu, lepiej jak pobędzie sama...
-A w ogóle wiesz co, to bardzo dziwne, ale na liście pierwszoklasistów z Hogwartu było twoje nazwisko.-Powiedział Ron do Hermiony.
-Moje nazwisko?!-Powiedziała zdziwiona. To niemożliwe!
-A dokładniej to...Lisa Granger.-Wyjaśnił Harry.
-Lisa Granger?!
-Właśnie tak.-Potwierdzili oboje.
-Ale kto to może być?-Pytała Hermiona.
-Nie wiem.
-Muszę znaleźć tą osobę Harry pomożesz mi, bo wiesz ty masz dostęp do wszystkich dokumentów.
-Jasne, ale teraz wracam, muszę porozmawiać z Ginny mam nadzieję, że wróciła do domu, bo nie chcę, żeby coś jej się stało.-Powiedział, ale zanim wyszedł za próg usłyszał jeszcze głos Hermiony.
-Harry!
-Tak?
-Tylko nie bądź na nią zły, dopiero co straciła ojca, a poza tym Ginny jest wyjątkowo silną i samodzielną czarownicą, ale w środku jest delikatna i łatwo ją zranić.
-Wiem. Cześć. Powiedział i deportował się pod dom, ale, gdy wszedł do środka znowu nikogo nie było. Jedyne miejsce o jakim wtedy pomyślał była Nora, więc bez zastanowienia się tam deportował.
-Przepraszam, że tak późno mamo, ale...-Nie dała mu dokończyć.
-Oh, wcale nie tak późno, wejdź proszę.-Powiedziała jak zwykle uprzejmym głosem.
-Ja tylko chciałem zapytać czy jest tutaj Ginny, bo się pokłóciliśmy i nie wiem gdzie zniknęła.-Powiedział zdenerwowanym głosem.
-A sprawdzałeś u Rona i Hermiony?
-Tak, ale nie było jej nie wiem gdzie jeszcze jej szukać.
-Dobrze, to na razie idź poinformować o zaginięciu ministerstwo i spotkamy się na miejscu, gdyby jednak się znalazła wyślij do mnie patronusa.
-Dobrze.-Powiedział i jak najszybciej wybiegł przed dom, ale przed deportacją powstrzymał go dźwięk cichego szlochania dobiegający zza domu.
-Ginny!-Powiedział jak zobaczył ją przy grobie pana Weasley'a.
-Ja tak strasznie za nim tęsknie może gdybym coś zrobiła...może wtedy byłby z nami...-Mówiła ze łzami w oczach.
-To nie jest twoja wina, sama zawsze mi to powtarzasz, już nic nie mogliśmy zrobić. Pocieszał ją. Wiem co teraz czujesz, ale jeśli będziesz o tym cały czas myśleć to oszalejesz. Musisz żyć dalej wiem, że to trudne, ale płacz i tak nic nie da.
-Przepraszam cię Harry, ale po prostu jakoś przestałam w ogóle cię obchodzić myślałam, że będziesz się cieszyć, że wracam do Hogwartu, a ty zareagowałeś jakby ci to było obojętne.
-Wiem przepraszam po prostu nie chcę się znowu rozstawać z tobą na całe dziesięć miesięcy, to dużo czasu.
-Wiem ja też będę tęsknić. Kocham cię.-Powiedziała i przytuliła go.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz