-Ginny z samego rana, gdy zaczęła przeglądać ,,proroka" natknęła się na bardzo ciekawą stronę. Na całej stronie były różne zdjęcia Harry'ego od całkiem starych z pierwszych klas Hogwartu, aż po te zrobione całkiem niedawno.
Dzisiaj wyjątkowa data dla wszystkich czarodziejów! Bowiem właśnie dzisiaj ,,Wybraniec" obchodzi już dwudzieste urodziny! To gdzie teraz jesteśmy zawdzięczamy głównie temu czarodziejowi, który uratował wiele żyć mimo, że sam mógł je stracić, który narażał się tylko dlatego by społeczeństwo czarodziejów i mugoli mogło uwolnić się od sami wiecie kogo i zmienić zupełnie podejście do czarodziejów urodzonych w mugolskich rodzinach. Wszyscy czarodzieje i czarownice życzą wszystkiego najlepszego i dalszych sukcesów.
Dalej były jeszcze inne wzmianki o tym czego dokonał Harry Potter. Ginny dobrze wiedziała, że Harry ma dzisiaj urodziny (zresztą nie dało się tego przeoczyć, bo miała magiczny kalendarz w którym miała zaznaczone wszystkie najważniejsze daty) jednak mimo tego nie spodziewała się, że ,,prorok" zrobi o jego życiu całą notatkę. Ale to był jeszcze nie koniec niespodzianek dla Harry'ego...Gdy tylko wstał Ginny wysłała swojego patronusa.
-Do kogo go wysłałaś? Coś się stało?
-Nie, nieważne...to do Hermiony.-Skłamała szybko.
-Aha, idziesz ją dzisiaj odwiedzić?
-Tak, znaczy...pokłóciła się znowu z Ronem no i...
-O co znowu poszło?
-No...wczoraj później wrócił no i Hermiona się za to na niego zezłościła.
-To niedobrze, bo to wszystko moja wina, to ja chciałem, żeby wczoraj został dłużej, ale pewnie spotkam ją w ministerstwie i jej wytłumaczę.
-Nie! Znaczy ona jest chora.
-To może lepiej ją odwiedźmy może potrzebuje pomocy?
-Nie, prosiła żebym tylko ja przyszła.
-Hmm...a myślałem, że ja też jestem jej przyjacielem.-Harry najwyraźniej zorientował się, że Ginny coś kombinuje.
-Nie no, bo wiesz takie tam babskie sprawy...nie zrozumiesz.
-Aha no dobrze.-Ledwo zdążył wypowiedzieć te słowa a przed ich domem można było usłyszeć głośne trzaski deportacji.
-O co tu chodzi Ginny!?
-Sam zobaczysz.-Powiedziała a do ich domu weszło chyba z tuzin aurorów (w tym Ron) i Hermiona z małym Teddy'm.
-Potter życzę ci samych sukcesów, jesteś świetnym szefem i przyjacielem.-Składali mu po kolei życzenia. Czegoś takiego to Harry jeszcze nie widział wszyscy zebrali się w jego domu i to tylko po to, żeby złożyć mu życzenia.
-A poza tym wiesz, że Dawlish złożył wypowiedzenie.-Poinformował go Laughter.
-A w ogóle...dzięki, że przyszliście...Harry wyraźnie poczuł, że ta sytuacja jest dosyć niezręczna i nie bardzo wiedział co powiedzieć.
-To był pomysł twojej żony a my chętnie go zrealizowaliśmy.
-Nie ma za co! Powiedziała Ginny szczerząc do niego zęby.
-Ee...możecie już wracać do ministerstwa, bo zaraz tam idę i tam dostaniecie dokładne rozplanowanie dzisiejszych patrolów. Powiedział i wszyscy wrócili...wszyscy poza Ronem i Hermioną, którzy zostali jeszcze przez chwilę.
-Widziałeś proroka Harry!? Zapytała podekscytowana Hermiona. Ja przeczytałam cały ten artykuł. Powiedziała i podała mu gazetę. Przebiegł przez tę stronę szybko wzrokiem i powiedział zdziwiony.
-Naprawdę nie myślałem, że ktoś kiedyś napisze o mnie taki długi życiorys!
-A w ogóle słyszeliście? Zapytał Ron. Chcą napisać o was książkę!
-Tak, wiemy ale nie wiem czy się na to zgodzić.-Powiedział Harry z nutą wątpliwości w głosie.
-Co ty! Nie wiesz ile dostaniecie za to szmalu!? Powiedział Ron.
-A ty wciąż tylko o jednym! PIENIĄDZE I PIENIĄDZE TYLKO TO SIĘ DLA CIEBIE LICZY! Wrzasnęła Hermiona waląc Rona w ramię.
-Uspokój się, żartowałem! Dla mnie liczysz się tylko ty kochanie!
-A od kiedy ty mnie nazywasz ,,kochaniem". Powiedziała Hermiona i wszyscy parsknęli śmiechem.
-No dobra ale na nas już czas Ron, mamy robotę w ministerstwie. Powiedział Harry i pocałował Ginny, a Ron udał minę obrzydzenia na co Hermiona się roześmiała, ale w końcu sam pożegnał się z Hermioną i obydwaj wyszli.
-Myślisz, że zgodzić się na wydanie tej książki?
-W zasadzie słyszałam (co w języku Hermionowym znaczyło ,,czytałam"), że jednak powstaną dwie osobne książki w sensie o twoim życiu i o Harry'm tylko, że obie będą miały ze sobą wiele wspólnego. A co do tego czy zgodzić się no cóż, ponoć napisania tej książki podjęła się Catrice Midleton a ona jest podobno bardzo miłą osobą i redaktorką proroka, a mówią, że nie jest taka jak inni redaktorzy, czyli mówiąc krótko nie obsmarowuje ludzi paskudnymi plotkami i pogłoskami.
-No przynajmniej tyle w zasadzie inni czarodzieje nawet których znałam zgodzili się na wydanie takich życiorysów.
-Właśnie a może fajnie byłoby gdyby twoi fani poznali cię od innej strony, bo jestem pewna, że jest takich wielu. Zapewniła Hermiona.
-No tak w zasadzie zostając graczem quidditcha sama pisałam się na taki finał, prawda?
-No tak, masz racje można było się tego spodziewać. Ale ty akurat jesteś wyjątkowym graczem. Dodała.
-Właściwie chyba nie ma w tym nic złego, że oni wszyscy chcieliby mnie poznać, wiem, bo też jak byłam młodsza miałam swoich idoli...
-No właśnie, myślę, że to twoja decyzja ale moim zdaniem powinnaś się zgodzić. No ale na mnie już czas. Powiedziała spoglądając na mały zegarek na ręce.
-No to cześć Hermiona i...dzięki. Pożegnała się i Hermiona razem z Teddy'm wyszła.
-Wieczorem, gdy Harry skończył pracę i wrócił do domu w Dolinie Godryka wszedł jak najciszej mógł, żeby nie obudzić śpiącej Ginny. Kiedy stanął w progu sypialni wydawało mu się jakby uśmiechała się przez sen, tak lubił patrzeć kiedy śpi-na jej piegowatą twarz i skulone ciało. Nic się nie zmieniła odkąd zrozumiał co do niej czuje. Wchodząc do ciemnego pokoju prawie potknął się o jakąś paczkę. Ginny wtedy wstała i zapaliła światło, a on zauważył, że jest ich o wiele więcej. W tym czasie zza jego pleców wyłoniła się cała jego rodzina i przyjaciele krzycząc ,,niespodzianka!"przez co Harry o mało nie dostał zawału i nie przewrócił się na kupę prezentów.
-Wcale nie śpię! Wstała po chwili Ginny a na sobie miała czarną błyszczącą sukienkę.
-Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że ich tu zaprosiłam?-Dodała po chwili.
-Nie no jasne! Bardzo się cieszę, że przyszliście i jeszcze te wszystkie prezenty...jesteście naprawdę kochani, ale to tylko moje urodziny! To nie jest jakaś szczególna okazja, a jednak włożyliście w nią tyle pracy! Naprawdę nie wiem co powiedzieć...
-To nie mów. Powiedziała Ginny a Harry ją przytulił.
-To wcale nie jest zwykły dzień kochaneczku! Nawet prorok tak twierdzi, nasza rodzina tak wiele ci zawdzięcza a ja...jestem z ciebie taka dumna! Powiedziała pani Weasley ze łzami w oczach ale jednocześnie z promiennym uśmiechem i przytuliła go. Oczywiście w takim momencie nie było co ukrywać miłości i do uścisków rzucli się wszyscy obecni.
-No to zapraszam do salonu. Powiedziała Ginny z uśmiechem. A po chwili wszyscy poza Harry'm i Ginny wszyscy zeszli na dół.
-Co?!-Zdziwił się Harry.
-Pstro. Chyba nie myślałeś, że puszczę cię spać o pustym żołądku, gdy ty się tak napracowałeś. Powiedziała beztrosko i poprawiła jego szatę aurora. To była ta strona Ginny po której Harry'emu robiło się dziwnie gorąco, ale w zasadzie całkiem mu się to podobało.
-Dobra już schodzę. Powiedział tylko i zszedł za nią na dół a ona pozostawiała za sobą kwiatowy zapach.
-O, jesteście.
-Zaczekaj.-Powiedziała Ginny i puściła jego rękę.
-Mam niespodziankę.-Powiedziała mu szeptem do ucha i poszła do kuchni, a po chwili ona razem z Hermioną używając różdżek przyniosły ogromny tort.
-My z Hermioną i mamą go upiekłyśmy ale tak naprawdę każdy dał coś od siebie. -Powiedziała Ginny.
-Cholibka jednak się spóźniłem. Usłyszeli znajomy głos.
-Hagrid! Jesteś już! Spokojnie nie spóźniłeś się na zdmuchnięcie świeczek. Powiedziała mama i machnęła różdżką a wszystkie dwadzieścia świeczek się zapaliło. Po chwili Ginny machnęła różdżką a sufit jakby się podniósł i przy stole pojawiło się ogromne krzesło.
-Bardzo dziękuję. No i bardzo dziękuję gospodyni tego pięknego domu za zaproszenie. Podziękował Hagrid puszczając oczko Ginny i uśmiechając się.
-Nie ma za co Hagridzie.
-Och, państwo Potter'owie...Westchnął. Cholibka a ja pamiętam was jak byliście jeszcze mali...Powiedział Hagrid i wyciągnął swoją chustkę w grochy po czym głośno się,do niej wysmarkał.
-Hagridzie, my to przy tobie zawsze będziemy ,,mali". Powiedział Ron, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-W końcu...
-...trzeba mierzyć wysoko. Powiedzieli synchronicznie bracia Weasley'owie.
-Na merlina! Zapomniałbym! Powiedział wyciągając zza pazuchy niechlujnie zapakowaną w fioletowy papier paczkę. To właśnie było najlepsze w Hagridzie, bo choć wiedział, że takie estetyczne sprawy nigdy mu nie wychodzą, to i tak było widać, że wszystko jest robione przez niego z wielką starannością, a to, że coś nie wyszło nie miało znaczenia.
-Bardzo dziękuję Hagridzie! Powiedział Harry i położył paczkę obok siebie.
Atmosfera jak zwykle była doskonała. Wszyscy jedli ciasto i zachwalali, że jest naprawdę pyszne, potem Hagrid wyciągnął swoje ciasteczka (jak zwykle były twarde jak kamienie ale i tak wszyscy docenili jego starania) rozmawiali ze sobą i żartowali.
-No więc czas na otwarcie prezentów!-Zawołał ucieszony Ron.
-Wylosuj jakiś.-Dodała Hermiona.
Harry na początek rozpakował najmniejszą paczkę-prezent od Hagrida. Był to podręczny leksykon magicznych zwierząt z ich dokładnymi opisami wyglądu i zachowania.
-Wielkie dzięki, może się przydać w pracy. Uśmiechnął się do niego szeroko. Odpakował jeszcze kilka paczek w tym od Rona, w której było trofeum w kształcie złotej miotły podpisany ,,Dla najlepszego szukającego pod słońcem" , od Hermiony, w środku była cała masa kolorowych pergaminów, które mogły służyć do wypisywania zaproszeń i tego typu rzeczy, od pani Weasley podświetlany zegarek ze wskazówkami ,,Ginny" i ,,Harry" doczepiona do niego była kartka z napisem ,,Żebyś mógł zatroszczyć się o nią, ale żebyś równocześnie sam nie zapomniał gdzie powinieneś się znajdować." I tak otworzył jeszcze kilka innych prezentów aż wreszcie doszedł do największej paczki-prezentu od Ginny. Gdy ją odpakował okazało się, że w środku jest kolejna paczka, w środku kolejna, kolejna, kolejna i kolejna...aż wreszcie doszedł już do ostatniej i w środku był gruby, złoty, ciężki łańcuch z napisem ,,mój ukochany" ozdobiony brokatem, cekinami i mnóstwem serduszek. Ron z trudem powstrzymał śmiech tak samo jak Fred i George. Harry zastanawiał się dlaczego Ginny dała mu taki prezent, bo szczerze mówiąc nie spodziewał się czegoś takiego co wyglądało jakby Lavender pomagała jej wybierać ten prezent. Ale Harry za dobrze znał Ginny więc od razu pomyślał, że to żart, ale gdy spojrzał na jej twarz zupełnie nic na to nie wskazywało.
-Podoba ci się?
-Ee...tak jest...jest super. Wybąkał.
-Cieszę się, będziesz mógł go nosić codziennie do pracy! Powiedziała podekscytowana a Harry nie widząc oznak, że to jakiś żart był nieźle przerażony.
-Ttak...jasne...Powiedział a Ginny założyła mu to na szyję i wybuchnęła śmiechem inni którzy już zrozumieli o co chodzi też zaczęli się śmiać.
-Wyglądasz... jak...księżniczka Potter! Wydusił Ron śmiejąc się.
-Wiedziałem, że coś knujesz! Powiedział Harry śmiejąc się z innymi.
-Żałuj, że nie widziałeś swojej miny! Powiedziała Ginny.
Gdy już wszyscy podziękowali za zaproszenie na to przyjęcie i wrócili do domów, a Ron tak się upił, że w zasadzie to Hermiona musiała go ,,holować"do domu. Wreszcie, gdy już zostali sami i posprzątali wybrali się na spacer nad jezioro skąd był piękny widok.
-Popatrz! Spadająca gwiazda! Powiedziała Ginny, gdy leżeli na trawie i patrzyli w niebo.
-Niektórzy twierdzą, że przynoszą szczęście lub spełniają życzenia.
-To pomyśl życzenie. Powiedział Harry.
-Moje wszystkie życzenia już się spełniły. Powiedziała i chwyciła go za rękę. I proszę myślę, że to będzie twój prezent. Powiedziała i wręczyła mu myślodsiewnię tyle, że jej wersję kieszonkową, a potem wyciągnęła pusty flakonik, przyłożyła różdżkę do skroni i cofając różdżkę powoli włożyła do buteleczki Srebrno-błękitną nitkę.
-Możesz je oglądać do woli. A w ogóle co pomyślałeś zdmuchując świeczki?
-Żeby nic w moim życiu się nie zmieniało, bo tak jak jest, jest świetnie.
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz