Dzień jak co dzień Harry wstał, ubrał się i zszedł do kuchni gdzie czekała na niego Ginny robiąca mu śniadanie. Ten dzień zapowiadał się zupełnie jak każdy inny ale od tego dnia wszystko na zawsze miało się zmienić...
-Cześć Harry, siadaj już gotowe.
-Dziękuje, że cały czas to dla mnie robisz.
-Chodzi ci o śniadanie?
-Nie tylko o śniadanie...Wspierasz mnie, pomagasz mi.
-No dziękuje, ale chyba nie robię nic takiego, co ma jakieś duże wpływy i coś, co zasługuje na podziękowania.
-Niedawno dowiedziałem się, że wszystko ma jakieś wpływy.
-Nie rozumiem, nie sądzę, żeby to czy zrobię ci śniadanie miało jakiś wpływ...
-Uwierz mi, że ma robisz dla mnie coś dobrego przez to musiałaś wcześniej wstać, zrobić śniadanie i gdybym się nie obudził, to obudziłabyś mnie żebym się nie spóźnił.
-No może masz racje, ale co takiego niedawno zrozumiałeś?
-Opowiem ci wszystko jak wrócę, a na pewno wrócę wcześniej to długa historia...
-Dobrze napisz jakbyś miał przyjść później.
-Jestem pewien, że nie będę musiał. Lecę. Powiedział całując ją w policzek.
-Dobrze pa.-Powiedziała i usłyszała ciche pyknięcie, gdy Harry się deportował.
*************
Gdy wszedł do swojego biura usłyszał, że sowa zapukała w okno. Podszedł do sowy, odwiązał list i zaczął czytać.
Drogi panie Potter
Wiemy, że bardzo zależy panu na stałym informowaniu o wszystkim co dzieje się z panem Draconem, dlatego uznałem, że powinien pan wiedzieć, że dzisiaj o godzinie 6.49 pan Malfoy się wybudził i chciał się z panem widzieć.
Ordynator oddziału urazów pozaklęciowych
Gdy Harry przeczytał list szybko naskrobał informacje do Ginny:
Dowiedziałem się, że Draco się wybudził. Piszę to, bo pomyślałem, że może będziesz chciała wiedzieć.
Harry
*************
Ginny usłyszała pukanie do drzwi więc wyciągnęła różdżkę i ostrożnie je otworzyła.
-Cześć Ginny przepraszam, że nie zapowiedzianie wpadam.
-Och nie, nic się nie stało wejdź.
-Swoją drogą macie naprawdę bardzo silne te zabezpieczenia ledwo się przez nie przedarłam.
-Harry o to zadbał, mogłaś powiedzieć, to wszystko bym zdjęła.
-No a dzisiaj tak bez zapowiedzi, bo nie mogłam już wytrzymać z Ronem dlatego przyszłam do ciebie, bo czuję, że muszę się komuś wygadać.
-A o co znowu poszło? Powiedziała wzdychając.
-On pracuje non stop od rana do nocy jak tak można! Krzyknęła, a po jej policzku spłynęła łza.
-Czy mam z nim pogadać?
-Nie Ginny, chciałabym, żeby sam to zrozumiał.
-Tak wiem Hermiono, że Ron zachowuje się czasem jak kretyn ale on to zrozumie potrzebuje tylko czasu. Nie płacz już Hermiono. Lepiej powiedz co z Teddy'm.
-W porządku za miesiąc będzie mieć roczek.
-Jak on słodko wygląda kiedy śpi...
-Dobrze, że tak łatwo go uśpić...
-U mnie jest wręcz przeciwnie Harry zachowuje się, jakby go piorun poraził, pracuje o wiele mniej i podziękował dziś za śniadanie i powiedział, że ,,niedawno coś zrozumiał".
-Harry tak powiedział?-Może coś się ostatnio wydarzyło coś o czym nie wiesz.
-Powiedział, że to długa historia...
-A może...
-Czy ty coś wiesz?
-Nie, ale może to nie Harry...
-Masz rację co jak to nie on?
-Zadaj mu jakieś pytanie na, które umie odpowiedzieć tylko Harry.
-Dobry pomysł.- Powiedziała i podeszła do okna, bo zauważyła sowę, odwiązała list i zaczęła czytać.
-Coś się stało Ginny?- Nie powinnam już iść?
Ginny stała dalej ten list ją zamurował, ale wkrótce odpowiedziała. Draco się wybudził!-Powiedziała z uśmiechem.
-To świetnie!
-Ale pewnie nie pozwolą mi wejść na salę, więc po co mam tam iść.
-No może masz rację, lepiej zostańmy.
***********
Harry zamknął swoje biuro zapytał szefa o zgodę i gdy ją uzyskał deportował się do munga i czekał przed salą na lekarza.
-Może pan już wejść.
-Dziękuje.-Powiedział i wszedł do sali.
-Draco muszę ci zadać kilka pytań.
-Rób co musisz Harry.
-Czy wiesz kto był za to odpowiedzialny?
-Pamiętam, że to był głównie pomysł Yaxley'a.
-Czy pamiętasz wszystko co się wydarzyło?
-Pamiętam tylko do momentu, gdy zdenerwowani śmierciożercy się na mnie rzucili. Czy ja go zabiłem?
To pytanie go zamurowało.
- Tak on...nie żyje.
-Z jednej strony to jego wina ale z drugiej zabiłem go...
-Rozumiem cię Draco, ale to nie do końca twoja wina, to on rzucił te zaklęcie, ty się tylko broniłeś.
-Muszę przyjść na jakieś przesłuchania?
-Czeka cię jedna rozprawa dotycząca tego, gdy cię torturowali.
-Kiedy mam stąd wyjść?
-Nie wiem, chyba za kilka dni jeśli wszystko będzie dobrze.
-Czy oni mnie za to zamkną?
-Nie, nie martw się o to, broniłeś się tylko, jestem świadkiem. Zresztą, to mnie osłoniłeś za to nie da się podziękować...
-Harry, ty też dla mnie wiele zrobiłeś, w przeszłości wyrządziłem ci tyle szkody, wreszcie mogłem spłacić ten dług.
-To nie żaden dług Draco gdyby nie ty, dawno by mnie tu nie było.
-A teraz mogę odpocząć?
-Tak, oczywiście daj znać, gdy coś ci się przypomni.-Powiedział i wyszedł.
Całą resztę dnia przepracował głównie na przesłuchiwaniach i rozmawianiu z innymi aurorami, a gdy było już później wrócił do domu.
-Harry powiedz co powiedziałeś mi przed wyjazdem w trasę?
-O co ci chodzi?
-Proszę cię powiedz.
-Znaczysz dla mnie więcej niż wszystko.
-Dobrze wejdź.
-Co cię ugryzło?
-No, bo dziwnie się rano zachowałeś...
-Dobrze opowiem ci o wszystkim, usiądź. No więc przedwczoraj w nocy byłem w zupełnie innym miejscu czułem, że spadam ale powietrze miało taki opór, że spadłem delikatnie i w tym miejscu widziałem moich krewnych i oni pokazali mi projekcję kilku filmów o mojej o naszej przyszłości. Mieliśmy trójkę dzieci i ja cały czas pracowałem i one chciały mnie zobaczyć i pytały się ciebie cały czas kiedy wrócę i to było takie smutne...Następne wspomnienie to była jakaś napaść śmierciożerców i pomogłaś naszym dzieciom uciec, ale...sama zginęłaś. Ale to da się zmienić, nie dopuszczę do tego, będę was chronić!
Rzuciła mu się na szyję.
-My będziemy mieć troje dzieci?
-Chyba tak.
-Jak będą miały na imię?
-To może się zmienić, ale w tym wspomnieniu nazywały się James, Albus i Lily. James będzie najstarszy, a Lily najmłodsza.
-Harry ja nie chcę zostawić naszych dzieci i ciebie.- Szeptała
-Ciii...nie dopuszczę do tego.-Powiedział przytulając ją do piersi i gładząc jej włosy.
-A co z Draconem?
-Wydaje mi się, że teraz ma trochę poczucia winy, ale on tylko mnie bronił, pierwszy raz postawił się ojcu...
-Przynajmniej on przeżył.
-On chyba wolałby umrzeć niż żyć z tym poczuciem.
-A czy nasze dzieci przeżyły?
-Tak i ty też przeżyjesz nie pozwolę ci odejść...Moi rodzice powiedzieli, że najważniejsze jest to co dzieje się teraz. No i powiedzieli, że bardzo się cieszą, że jesteś w naszej rodzinie.
-Poradzimy sobie z tym prawda?
-Na pewno. Ta rozmowa z nimi dała mi taką mobilizację i ogromną siłę wiem, że oni są blisko mnie i czasem mi pomagają i podpowiadają w niektórych sprawach. Nie stracę mojej rodziny obiecuję, że zawsze będę blisko was...
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Jeśli są dialogi to przed nimi muszą być myślniki, ponieważ brak ich jest mylący. Wyłapałam kilka błędów interpunkcyjnych.
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział fajny.
Pozdrawiam
Mała ^^