Translate

sobota, 21 listopada 2015

15.Długo wyczekiwana wiadomość

Dzień jak co dzień Harry wstał, ubrał się i zszedł do kuchni gdzie czekała na niego Ginny robiąca mu śniadanie. Ten dzień zapowiadał się zupełnie jak każdy inny ale  od tego dnia wszystko na zawsze miało się zmienić...
-Cześć Harry, siadaj już gotowe.
-Dziękuje, że cały czas to dla mnie robisz.
-Chodzi ci o śniadanie?
-Nie tylko o śniadanie...Wspierasz mnie, pomagasz mi.
-No dziękuje, ale chyba nie robię nic takiego, co ma jakieś duże wpływy i coś, co zasługuje na podziękowania.
-Niedawno dowiedziałem się, że wszystko ma jakieś wpływy.
-Nie rozumiem, nie sądzę, żeby to czy zrobię ci śniadanie miało jakiś wpływ...
-Uwierz mi, że ma robisz dla mnie coś dobrego przez to musiałaś wcześniej wstać, zrobić śniadanie i gdybym się nie obudził, to obudziłabyś mnie żebym się nie spóźnił.
-No może masz racje, ale co takiego niedawno zrozumiałeś?
-Opowiem ci wszystko jak wrócę, a na pewno wrócę wcześniej to długa historia...
-Dobrze napisz jakbyś miał przyjść później.
-Jestem pewien, że nie będę musiał. Lecę. Powiedział całując ją w policzek.
-Dobrze pa.-Powiedziała i usłyszała ciche pyknięcie, gdy Harry się deportował.

*************
Gdy wszedł do swojego biura usłyszał, że sowa zapukała w okno. Podszedł do sowy, odwiązał list i zaczął czytać.

                                                              Drogi panie Potter
Wiemy, że bardzo zależy panu na stałym informowaniu o wszystkim co dzieje się z panem Draconem, dlatego uznałem, że powinien pan wiedzieć, że dzisiaj o godzinie 6.49 pan Malfoy się wybudził i chciał się z panem widzieć.
                                                                                      Ordynator oddziału urazów pozaklęciowych

Gdy Harry przeczytał list szybko naskrobał informacje do Ginny:

                Dowiedziałem się, że Draco się wybudził. Piszę to, bo pomyślałem, że może będziesz chciała wiedzieć.
                                                                                                                                          Harry
*************
Ginny usłyszała pukanie do drzwi więc wyciągnęła różdżkę i ostrożnie je otworzyła.
-Cześć Ginny przepraszam, że nie zapowiedzianie wpadam.
-Och nie, nic się nie stało wejdź.
-Swoją drogą  macie naprawdę bardzo silne te zabezpieczenia ledwo się przez nie przedarłam.
-Harry o to zadbał, mogłaś powiedzieć, to wszystko bym zdjęła.
-No a dzisiaj tak bez zapowiedzi, bo nie mogłam już wytrzymać z Ronem dlatego przyszłam do ciebie, bo czuję, że muszę się komuś wygadać.
-A o co znowu poszło? Powiedziała wzdychając.
-On pracuje non stop od rana do nocy jak tak można! Krzyknęła, a po jej policzku spłynęła łza.
-Czy mam z nim pogadać?
-Nie Ginny, chciałabym, żeby sam to zrozumiał.
-Tak wiem Hermiono, że Ron zachowuje się czasem jak kretyn ale on to zrozumie potrzebuje tylko czasu. Nie płacz już Hermiono. Lepiej powiedz co z Teddy'm.
-W porządku za miesiąc będzie mieć roczek.
-Jak on słodko wygląda kiedy śpi...
-Dobrze, że tak łatwo go uśpić...
-U mnie jest wręcz przeciwnie Harry zachowuje się, jakby go piorun poraził, pracuje o wiele mniej i podziękował dziś za śniadanie i powiedział, że ,,niedawno coś zrozumiał".
-Harry tak powiedział?-Może coś się ostatnio wydarzyło coś o czym nie wiesz.
-Powiedział, że to długa historia...
-A może...
-Czy ty coś wiesz?
-Nie, ale może to nie Harry...
-Masz rację co jak to nie on?
-Zadaj mu jakieś pytanie na, które umie odpowiedzieć tylko Harry.
-Dobry pomysł.- Powiedziała i podeszła do okna, bo zauważyła sowę, odwiązała list i zaczęła czytać.
-Coś się stało Ginny?- Nie powinnam już iść?
Ginny stała dalej ten list ją zamurował, ale wkrótce odpowiedziała. Draco się wybudził!-Powiedziała z uśmiechem.
-To świetnie!
-Ale pewnie nie pozwolą mi wejść na salę, więc po co mam tam iść.
-No może masz rację, lepiej zostańmy.

***********
Harry zamknął swoje biuro zapytał szefa o zgodę i gdy ją uzyskał deportował się do munga i czekał przed salą na lekarza.
-Może pan już wejść.
-Dziękuje.-Powiedział i wszedł do sali.
-Draco muszę ci zadać kilka pytań.
-Rób co musisz Harry.
-Czy wiesz kto był za to odpowiedzialny?
-Pamiętam, że to był głównie pomysł Yaxley'a.
-Czy pamiętasz wszystko co się wydarzyło?
-Pamiętam tylko do momentu, gdy zdenerwowani śmierciożercy się na mnie rzucili. Czy ja go zabiłem?
To pytanie go zamurowało.
- Tak on...nie żyje.
-Z jednej strony  to jego wina ale z drugiej zabiłem go...
-Rozumiem cię Draco, ale to nie do końca twoja wina, to on rzucił te zaklęcie, ty się tylko broniłeś.
-Muszę przyjść na jakieś przesłuchania?
-Czeka cię jedna rozprawa dotycząca tego, gdy cię torturowali.
-Kiedy mam stąd wyjść?
-Nie wiem, chyba za kilka dni jeśli wszystko będzie dobrze.
-Czy oni mnie za to zamkną?
-Nie, nie martw się o to, broniłeś się tylko, jestem świadkiem. Zresztą, to mnie osłoniłeś za to nie da się podziękować...
-Harry, ty też dla mnie wiele zrobiłeś, w przeszłości wyrządziłem ci tyle szkody, wreszcie mogłem spłacić ten dług.
-To nie żaden dług Draco gdyby nie ty, dawno by mnie tu nie było.
-A teraz mogę odpocząć?
-Tak, oczywiście daj znać, gdy coś ci się przypomni.-Powiedział i wyszedł.
Całą resztę dnia przepracował głównie na przesłuchiwaniach i rozmawianiu z innymi aurorami, a gdy było już później wrócił do domu.
-Harry powiedz co powiedziałeś mi przed wyjazdem w trasę?
-O co ci chodzi?
-Proszę cię powiedz.
-Znaczysz dla mnie więcej niż wszystko.
-Dobrze wejdź.
-Co cię ugryzło?
-No, bo dziwnie się rano zachowałeś...
-Dobrze opowiem ci o wszystkim, usiądź. No więc przedwczoraj w nocy byłem w zupełnie innym miejscu czułem, że spadam ale powietrze miało taki opór, że spadłem delikatnie i w tym miejscu widziałem moich krewnych i oni pokazali mi projekcję kilku filmów o mojej o naszej przyszłości. Mieliśmy trójkę dzieci i ja cały czas pracowałem i one chciały mnie zobaczyć i pytały się ciebie cały czas kiedy wrócę i to było takie smutne...Następne wspomnienie to była jakaś napaść śmierciożerców i pomogłaś naszym dzieciom uciec, ale...sama zginęłaś. Ale to da się zmienić, nie dopuszczę do tego, będę was chronić!
Rzuciła mu się na szyję.
-My będziemy mieć troje dzieci?
-Chyba tak.
-Jak będą miały na imię?
-To może się zmienić, ale w tym wspomnieniu nazywały się James, Albus i Lily. James będzie najstarszy, a Lily najmłodsza.
-Harry ja nie chcę zostawić naszych dzieci i ciebie.- Szeptała
-Ciii...nie dopuszczę do tego.-Powiedział przytulając ją do piersi i gładząc jej włosy.
-A co z Draconem?
-Wydaje mi się, że teraz ma trochę poczucia winy, ale on tylko mnie bronił, pierwszy raz postawił się ojcu...
-Przynajmniej on przeżył.
-On chyba wolałby umrzeć niż żyć z tym poczuciem.
-A czy nasze dzieci przeżyły?
-Tak i ty też przeżyjesz nie pozwolę ci odejść...Moi rodzice powiedzieli, że najważniejsze jest to co dzieje się teraz. No i powiedzieli, że bardzo się cieszą, że jesteś w naszej rodzinie.
-Poradzimy sobie z tym prawda?
-Na pewno. Ta rozmowa z nimi dała mi taką mobilizację i ogromną siłę wiem, że oni są blisko mnie i czasem mi pomagają i podpowiadają w niektórych sprawach. Nie stracę mojej rodziny obiecuję, że zawsze będę blisko was...




1 komentarz:

  1. Jeśli są dialogi to przed nimi muszą być myślniki, ponieważ brak ich jest mylący. Wyłapałam kilka błędów interpunkcyjnych.
    Ogólnie rozdział fajny.

    Pozdrawiam
    Mała ^^

    OdpowiedzUsuń