Harry nie umiał spać cały czas myślał co ma zrobić czy ma komuś o tym powiedzieć ale później twierdził, że jednak lepiej nie mogą mieć szpiega, a jak się dowiedzą to mogą zrobić krzywdę Ginny...Już postanowił musi sobie poradzić sam poradził sobie sam z Voldemortem to z bandą śmierciożerców też sobie poradzi. Wziął ze sobą tylko różdżkę i pelerynę niewidkę i deportował się na pustkowiu przed, którym była wysoka twierdza budząca grozę. Czy ta decyzja była dobra? I tak nie było czasu na rozmyślania jest już za późno, żeby się z tego wycofać. Ważne, żeby tylko Ginny nic się nie stało...Gdy zbliżył się do twierdzy założył pelerynę niewidkę i rzucił na siebie kilka zaklęć zwodzących. Oby to wystarczyło pomyślał-choć wiedział, że śmierciożerców łatwo nie oszuka. Stał pod bramą i przez chwilę przyglądał się tej wysokiej budowli. Czy uda mu się tu wtargnąć? To było dosyć dziwne wejście, nikt nie pilnował i w ogóle nie było widać tam śmierciożerców. Gdzie oni się wszyscy podziali? A, co jeśli już jest po wszystkim...Nie, nie może tak myśleć musi być dobrze. Powoli bacznie się rozglądając otworzył bramę i wszedł do środka. Później powolnym ostrożnym krokiem otworzył wrota i wszedł do środka. W środku było wielkie pomieszczenie, a obok były stare, drewniane schody prowadzące na górę. Wszedł na schody, a one głośno zaskrzypiały. Szedł w górę rozglądając się uważnie ale wciąż nikogo nie było widać ani słychać. W końcu doszedł do długiego wąskiego korytarza, otworzył pierwsze lepsze drzwi i wszedł do środka. Było tam jakieś biuro po środku stało stare zakurzone biurko na, którym leżało mnóstwo pożółkłych papierów, a na oknach wisiały stare, brudne, poszarpane zasłony. Przyjrzał się papierom i nagle wyświetlił się jakiś napis ale w tej samej chwili odezwał się głos dochodzący zza jego pleców:
-No, no, no wreszcie jesteś Potter po co ci te papierki nie wolałbyś zobaczyć się z żoną?
To był Lucjusz Malfoy jak zwykle bezczelny, nie znający miłości mężczyzna. Harry gdy usłyszał jego głos gwałtownie się obrócił i pewniej zacisnął dłoń na różdżce.
-Och przecież wiem, że tu jesteś Potter masz zamiar ujawnić się i walczyć jak mężczyzna, czy bawić się w chowanego jak dziecko?
I tak nie miał wyjścia więc powoli zdjął z siebie pelerynę.
-No i teraz możemy rozmawiać, może przejdźmy do naszego gościa, zapewne nie może się doczekać, żeby ujrzeć cię ostatni raz...
W milczeniu zeszli po schodach i weszli do wielkiej sali. Gdzie nieprzytomna siedziała związana Ginny pilnowana przez Travers'a
-No wreszcie jesteś Potter, co z nim zrobimy Lucjuszu?
-Zaczekaj trochę cierpliwości na razie popatrzy sobie na nasz spektakl, a później dalsza część przedstawienia...
-Czego od niej chcecie!?-Zdecydował się odezwać.
-Od niej?-Ona jest tylko przynętą i częścią twojego cierpienia najpierw zabijemy ją, a dopiero później ciebie no i zaczekamy sobie na tych frajerów z ministerstwa.-Powiedział ze śmiechem.-DOBRA DOSYĆ TEGO!!! Crucio!! Przez Ginny przeszedł gwałtowny dreszcz uniosła się i opadła na ziemię.
-NIEEE!!! Opadł na kolana i krzyczał ze łzami w oczach.
-Och nieee, nieee czy ty siebie słyszysz?
-Mam propozycję, zrobisz dla nas to co rozkażemy, a wypuścimy ją i damy całej twojej rodzinie spokój.
-W ŻYCIU SIĘ NA TO NIE ZGODZĘ I TAK BYŚCIE ICH ZABILI!!!!
-Nie chcesz, to nie, nie będziemy się ciebie prosić! W tej samej chwili padły zaklęcia:
-protego!
-imperio!
-expelliarmus
-drętwota
Te dwa ostatnie zaklęcia zostały rzucone przez osobę stojącą w progu, Harry nie mógł dostrzec kto to jest, ponieważ było ciemno ale wkrótce, gdy ta osoba przeszła przez próg okazało się, że to...Draco Malfoy.
-Draco?
-Wiedziałem, że przyjdziesz ją ratować, zaraz będą tu aurorzy...bo mnie gonią...
-Co gonią?! Nic już z tego wszystkiego nie rozumiał.
-No, bo wiesz uciekłem z aresztu, bo chciałem was ratować.
-Synu...mój synu...Proszę cię oddaj mi moją różdżkę no przecież jestem twoim ojcem, a ty przeszedłeś na stronę zdrajców i szlam, przez to sam stajesz się zdrajcą, ale daję ci szansę przejść na stronę lepszych i tak zaraz pojawią się tu śmierciożercy...
-Nie mam takiego zamiaru, A TY JESTEŚ DLA MNIE NIKIM, NIE JESTEŚ MOIM OJCEM!!!
-Widzę, że jednak podejmujesz tę złą decyzję, jak chcesz. Po chwili wokół nich pojawiła się otaczająca ich grupa śmierciożerców, ale niemalże w tej samej chwili, pojawiło się grono aurorów.
Zaczęła się bitwa Lucjusz dzięki pewnemu śmierciożercowi odzyskał swoją różdżkę i teraz walczył z Harry'm. Teraz każdy z nich z kimś walczył, wszędzie padały różne zaklęcia i trzeba było co chwilę schylać głowę i robić uniki, aby nie dostać jednym z nich.
W końcu Harry'emu udało się trafić Lucjusza drętwotą, więc szybko wszedł pod pelerynę niewidkę, rozwiązał, wziął na ręce i deportował się z nieprzytomną Ginny do Świętego Munga.
Gdy wrócił wszyscy aurorzy byli już pokonani.
Gdy wszedł cały krąg śmierciożerców rozstąpił się i teraz wszyscy skupili uwagę na Harry'm i Lucjuszu.
-No teraz już nikt ci nie pomoże Potter jesteś zdany sam na siebie!-Może jakieś ostatnie życzenia, słowa?
-Prędzej czy później zgnijecie w Azkabanie nie mam nic więcej do powiedzenia!!!
W tej samej chwili Draco się ocknął i po cichu wstał i tak wszyscy byli tak skupieni, że zapomnieli o aurorach którzy powoli się rozbudzali.
-Dosyć już tego! rzekł Lucjusz. Avada Kedavra!
W tej samej chwili Draco rzucił się osłaniając Harry'ego zaklęciem tarczy i osłaniając go ciałem.
Zaklęcie odbiło się od tarczy i ugodziło Lucjusza.
Niestety, kilku zirytowanych śmierciożerców rzuciło na Dracona drętwotę. Na szczęście wszyscy aurorzy zdążyli się już wybudzić i zajęli się wszystkimi śmierciożercami. Wszyscy oprócz Harry'ego.
-DRACO! DRACO! Klęczał przy jego ciele i odruchowo sprawdził jego puls, był ledwo wyczuwalny.Szybko wziął go i przeniósł do Świętego Munga, a później poszedł dowiedzieć się co z Ginny.
-Doktorze! Czy ona żyje?
-Tak, spokojnie wszystko jest z nią w porządku, niedługo powinna się wybudzić, jest w dobrych rękach panie Potter. W końcu w szpitalu pojawiła się cała rodzina Weasley'ów.
-Harry wszystko z tobą w porządku?
-Tak, teraz to oni potrzebują pomocy.
-Oni?-Wtrącił Ron.-Oni znaczy kto?
-No tak, to długa historia Draco ocalił mi życie, ale sam dostał poczwórną drętwotą nie wiadomo czy przeżyje.
-Draco nie myślałam, że coś takiego zrobi?
-Ja też nie, ale on naprawdę się zmienił świetny z niego przyjaciel...
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz