Translate

czwartek, 5 listopada 2015

7.Niepowtarzalna szansa dla Ginny

Ginny musiała bardzo wcześnie wstać dzisiaj miała kolejny ciężki trening przed sobą, a poza tym Gwenog prosiła, żeby tym razem przyszły wcześniej. Tak, więc wstała uczesała się ubrała i przygotowała jeszcze coś specjalnego dla Harry'ego.

************
Harry wstał godzinę później od Ginny ręką szukał jej koło siebie ale jej nie było musiała pewnie iść na trening pomyślał. Wstał i zszedł na dół wokół roznosił się bardzo ładny słodki zapach wszedł do kuchni i na stole zobaczył dwa talerze:
Na jednym z nich było mnóstwo jego ulubionych ciastek zbożowych, a na drugim były kanapki i wiele innego pysznego jedzenia. Pewnie dlatego wstała tak wcześnie. Obok talerzy zobaczył małą kartkę na której było zgrabnie napisane:

            To specjalnie dla ciebie jeszcze raz przepraszam cię za wczoraj chyba jednak nie powinnam być tak zazdrosna. Widzimy się wieczorem kocham cię!
                                                                                                                                                 Ginny 

Ona zawsze wie jak poprawić mu humor zna go dobrze jak nikt inny ale nie musiała tego dla niego robić oczywiście, że jej wybaczył nie mógł by wytrzymać tego, że jest na nią zła.
Trochę zjadł, ubrał się i deportował się do ministerstwa.

*************

Ginny miała w sobie dużo energii przez co bardzo dobrze szło jej na treningu.
Bardzo dobrze ci idzie Ginny to teraz poćwiczymy z kaflem. Po wykonanym ćwiczeniu Gwenog przywołała je do siebie ostro zachamowały i zeskoczyły z mioteł.
-Słuchajcie mam dla was bardzo dobrą wiadomość jesteście świetną drużyną i z przyjemnością oświadczam, że dostałyśmy się do wyjątkowej ligi będziemy przez najbliższy miesiąc na wyjeździe i będziemy miały szanse zagrać z różnymi drużynami b jestem z was bardzo dumna. Przytuliły się wszystkie do siebie i skakały z radości.
-Ale...będziemy musiały bardzo wiele ćwiczyć, bo tamte drużyny są bardzo silne i będziemy musiały ostro wziąć się za siebie pamiętajcie, że każda z was pracuje sama na swój sukces to tyle na dzisiaj dziękuje następny trening jutro o 7.00.
-Jesteś świetna Ginny dzięki tobie to wygramy i wreszcie będziemy pierwsze w tabeli.
-Dzięki Violett ty też jesteś świetna łapiesz znicza w wielkim stylu.
-Jak myślicie uda nam się?-wtrąciła Alice
-Oczywiście, że się uda mamy bardzo dobrą drużynę, a ta trasa jest po to, żebyśmy się jeszcze bardziej poznały i zgrały prawda.
Wszyscy się za nami ztęskniom długo nas nie będzie możliwe, że kilka miesięcy zależy od rozplanowania meczy.
Teraz Ginny pomyślała o Harrym, a co on na to powie? Nie będą się widzieć przez miesiąc albo i dłużej będzie musiała z nim o tym porozmawiać.
-To ja już wracam pa dziewczyny!
-Pa do jutra.
Po czym Ginny wzięła wszystkie swoje rzeczy i  deportowała się do domu Rona i Hermiony.
-Cześć Hermiona to ja Ginny już jestem!
-Dobrze jestem w kuchni!
-Cześć- przytuliła Hermionę, a ty co dzisiaj taka wesoła pogodziłaś się już z Harry'm?
-Eee... co skąd ty w ogóle wiesz, że się pokłóciliśmy?!
-Jestem twoją przyjaciółką zauważyłam poza tym chyba mam ten sam problem...
-Masz na myśli tę dziewczynę Charlie'ego?
-No, więc dobrze myślałam...
-A gdzie jest Teddy?
-Śpi na górze zresztą nie dziwię mu się nie spał całą noc, a teraz śpi już godzinę.
-Nie chce się wtrącać ale...pogodziliście się już?
-Raczej nie rano gdzieś wyszedł i nie wiem gdzie jest byłam już u mamy, u Freda i George'a ale nigdzie go nie ma, a teraz mi głupio, że byłam zazdrosna i chcę z nim pogadać.
-Ja też wczoraj dałam niezły pokaz Harry'emu ale dotknęły mnie jego słowa ,,Czy ufasz mi?"
no i wtedy zrobiło mi się głupio przemyślałam to i dziś rano zostawiłam mu śniadanie.
-Ja już sama nie wiem co chwilę się kłócimy wy się prawie wcale nie kłócicie, A MY! Szkoda gadać...
-Hermiona nie dziwię ci się czasem Ron jest na prawdę denerwujący i po prostu nie da się inaczej jak wykrzyczeć mu wszystko w twarz ale nie martw się znam go wyszedł, ochłonie trochę, przemyśli całą sprawę i wróci, żeby cię przeprosić.
-No tak tylko, dlaczego tak często się kłócimy? Czy nasze zdania są aż tak różne?
-Czasem tak bywa ale przeciwieństwa się przyciągają prawda?
-No nie wiem może masz rację.
-Ale mam świetną wiadomość i to dlatego dzisiaj jestem taka szczęśliwa. Wyjeżdżamy z drużyną quidditcha w trasę.
-Gratuluję to świetna wiadomość!
-Ja też się bardzo cieszę ale nie będzie mnie kilka miesięcy...
-Będę za tobą tęsknić ale będę ci przysyłała listy.-Przytuliła Ginny do siebie.
-Na prawdę świetnie grasz i cała wasza drużyna zasługujecie na ten wyjazd. Nagle z góry doszedł ich płacz dziecka.
-Oo Teddy się już obudził.-machnęła różdżką i z górnego piętra nadleciała kołyska delikatnie zgięła nadgarstek i łóżeczko delikatnie stanęło na ziemi.
-Chyba jest głodny.
-No cześć ciocia Ginny przyszła cię odwiedzić maluszku-zaszczebiotała, a maluch od razu się uśmiechnął i wypluł trochę mleka Hermiona wytarła mu buzię i nad kołyską wyczarowała małą karuzelę, którą mały chciał chwycić wyciągając rączki.
-Chcesz się bawić tak?-Zapytała pieszczotliwym tonem.
-Mogę go wziąć na ręce?
-Zaczekaj zaraz ci go dam. i po chwili podała go w jego ręce.
-Oh słodkie maleństwo szkoda, że Harry nie widzi swojego chrześniaka...
-Nie martw się jeszcze będzie mieć wiele okazji, żeby go zobaczyć.
-Nagle do środka ktoś wszedł i obie instynktownie wyciągnęły różdżki i osłoniły dziecko.
Jednak okazało się, że to tylko Ron.
-RON DLACZEGO NAS TAK STRASZYSZ!!!
-To ja już pójdę nie będę wam przeszkadzać papa maluchu.-Malec zaśmiał się i wyciągnął do niej rączki. W Dolinie Godryka miała jeszcze dużo pracy wieczór zbliżał się coraz bardziej i Ginny wpatrywała się jak słońce zachodzi i niebo robi się ciemne i ciężkie i przez to wszystko zasnęła.

*************
Harry miał już dosyć na dziś jedyne co teraz chciał zrobić to porozmawiać z Ginny i położyć się spać w sumie było już późno i ma prawo wrócić już do domu zamknął swoje biuro i deportował się do domu. Był na miejscu wreszcie będzie mógł odpocząć. Gdy wszedł do środka Ginny się obudziła.
 -Harry! Krzyknęła i rzuciła mu się na szyję.
-Cześć co dzisiaj takie przywitanie?
-Taki dzień poza tym tęskniłam i mam bardzo dobre wieści.-Cieszyła się jak mała dziewczynka.
-Zaraz mi opowiesz tylko pójdę pod prysznic.
Ginny przeszła do salonu i oglądała sobie ich wspólne zdjęcia ustawione na kominku na wszystkich byli szczęśliwi ale czy tak jest na prawdę? Jest z nim szczęśliwa ale spędzają ze sobą za mało czasu. Może nie powinna wyjeżdżać? po jej głowie tłukło się wiele różnych myśli.
-No jestem to co chciałaś mi powiedzieć?
-Niedługo wyjedziemy z drużyną w trasę.
-GINNY TO DOSKONALE!!!-Wziął ją na ręce i zrobił kółko.
-Dobra puść mnie! Krzyknęła ze śmiechem.
-Też się bardzo bardzo cieszę ale nie będzie mnie kilka miesięcy...
-No nie znowu będę sam...
-Dlatego pytam się czy powinnam jechać?
-Ginny spójrz na mnie. chwycił ją za ramiona i przyciągnął do siebie.
OCZYWIŚCIE, ŻE POWINNAŚ JECHAĆ poradzę sobie będę bardzo tęsknił ale będę ci przysyłał sowy, a to jest możliwe, że jedyna szansa wykorzystaj ją.-I ja też mam dobre wieści biorę kilka dni wolnego spędzimy je razem.
-Mam dobry pomysł zacznijmy od teraz. Pocałowała go on to odwzajemnił i zapomnieli o wszystkim...












3 komentarze: