Translate

niedziela, 8 listopada 2015

10.Powrót do przeszłości

Harry obudził się wiedział, że na dole nikogo nie ma, i że nikt nie będzie na niego czekał aż wróci z pracy. Nawet jak wychodził do pracy to dobrze było wiedzieć, że jest bezpieczna i że wróci do niej, a ona jak zwykle będzie na niego czekać z kolacją. A teraz pojechała gdzieś i nie wiadomo kiedy tak na prawdę wróci. Ubrał się i zszedł na dół do kuchni.
Nagle z kominka wyłoniła się głowa.
-Potter szef chce cię widzieć.
-To nie znaczy, że możesz się tutaj tak sobie pojawiać nie mogę prosić o jakąś prywatność dla tutejszych domowników!!!
-Przepraszam wiem co masz na myśli po prostu zjaw się w jego biurze jak najszybciej.
Co ja wyprawiam mówił sobie w głowie sam do siebie przecież nigdy taki nie był. Czy on jest zły dlatego, że teraz jest samotny? Będzie z nią korespondował ale to wciąż nie to samo co mieć ją obok siebie...Dokończył śniadanie i deportował się do ministerstwa.
W ministerstwie wszyscy coś do siebie szeptali. Czy to znowu dotyczy tego ostatniego artykułu, bo miał już tego serdecznie dość w zasadzie nie wiedział co dzisiaj napisali w proroku. Zapukał i gdy głos ze środka mruknął proszę otworzył drzwi i wszedł do środka.
-O co chodzi?
-Jeśli czytałeś dzisiejszego,,proroka" to zapewne wiesz, że doszło do masowej ucieczki z Azkabanu i, że wszyscy znowu jesteśmy w niebezpieczeństwie dlatego muszę cię wysłać, żebyś przeszukał z innymi aurorami dom Lestrange'ów i Malfoy'ów i proszę sprawdzić pana Dracona, bo ta ucieczka to może być jego sprawa.
-Dobra zajmę się tym.
-Pomoże ci kilku starszych aurorów.
-Dobrze.-Odpowiedział i odszedł, a sprzed ministerstwa deportował się do rezydencji Malfoy'ów by sprawdzić czy Draco jest w domu i z nim porozmawiać.
Zadzwonił dzwonkiem i po jakimś czasie drzwi się otworzyły i stanął w nich szczupły, blady i wysoki blondyn taki sam jak jego ojciec.
-Mogę na chwilę...
-Oo, tak pewnie wejdź.-Zaprosił go gestem do środka.
-Co cię tu sprowadza Harry?
Czy on do niego powiedział Harry? Ta jego uprzejmość była bardzo dziwna.
-A tak jestem tu w sprawach służbowych miałem ci zadać kilka pytań.
-No nie znowu chodzi o mojego ojca tak co tym razem narobił proszę cię nie porównujcie mnie do niego on dla mnie nie istnieje!
-Dobrze uspokój się twój ojciec uciekł z Azkabanu i musimy się dowiedzieć kto jest za to odpowiedzialny rozumiesz.
-Więc proszę MOŻESZ PRZESZUKAĆ MNIE I TEN PRZEKLĘTY DOM, SPRAWDZIĆ WSZYSTKIE MOJE PAPIERY NIE MAM NIC DO UKRYCIA!!!
-Wierzę ci Draco ale nie mogę ci ufać w stu procentach proszę cię zrozum też mnie nie mam w tej sprawie za wiele do powiedzenia.
-Każdy mi to mówi gdy tylko tu przychodzą ja chciałbym tylko zostawić przeszłość za plecami zapomnieć o tym łajdaku, który zwie się moim ojcem. Zmieniłem się nie wiesz jak bardzo mi wstyd za to wszystko co zrobiłem przepraszam cię.
-Znam to uczucie też chciałbym żyć nowym życiem ale sprawy z przeszłości  nie chcą mnie opuścić niestety, wielu rzeczy nie da się zakończyć.
-Tak, ale ty masz pracę, słyszałem, że żonę, chrześniaka ja mam tylko matkę, która jest w śpiączce od pół roku i ojca, którego nie potrafię już nazwać ojcem.
-Dobrze daj sobie pomóc wezmę cię do ministerstwa po pierwsze musimy sprawdzić czy to na prawdę ty, a po drugie musimy cię przesłuchać przykro mi to mówić ale bez veritaserum się chyba nie obejdzie.
-No dobrze możecie mnie zamknąć trudno.
-Na razie nigdzie cię nie zamykamy i wypuścimy cię jak jest tak jak mówisz no i powinieneś z kimś porozmawiać...
-Naprawdę nie mam z tym nic wspólnego.-Powiedział ze zmęczeniem.
-Postaram się tobie pomóc ale nie wiem czy się uda zaufaj nam chcemy dobrze.
-Róbcie ze mną co chcecie już mówiłem, że nic nie ukrywam.-Powiedział zrezygnowany.
-Dobrze oddaj mi różdżkę.
Posłusznie wyciągnął różdżkę z tylnej kieszeni i oddał mu ją.
-Dobra możemy deportować się do ministerstwa.
Deportowali się przed ministerstwem wsiedli do windy i wcisnęli guzik, a żelazne kraty zasunęły się z łoskotem.
W milczeniu przeszli przez szeroki korytarz i zapukali w drzwi biura szefa aurorów i gdy usłyszeli ,,proszę" weszli do środka.
-O, to ty Potter usiądź lub też usiądźcie.
-Nagle do gabinetu wszedł kolejny auror.
-O, dobrze, że jesteś Dawlish zaprowadź Malfoy'a na przesłuchania tylko na razie nie dawajcie mu veritaserum zaraz tam przyjdę. I co wiesz coś więcej Pottter?
-Niestety, niewiele wygląda na to, że znienawidził ojca. Póki co to bezpodstawne ale wydaje mi się, że on najchętniej sam zamknął by go w Azkabanie.
-Tak, wiem Potter, że to twój kolega z Hogwartu i że mu ufasz ale nie mamy pewności. ---------Sprawdzałeś jego tożsamość?
-Tak, sprawdzałem to na pewno on.
Do gabinetu wpadł jakiś zdyszany auror.
On mówi...że chce...rozmawiać...z Potterem. Mówił sapiąc
-Dziękuję ci, Potter idziemy. Harry kiwnął głową na zgodę i razem wyszli z gabinetu i zjechali windą w dół do pokoju przesłuchań.
-Do środka wszedł tylko Harry.
-Przepraszam cię za te wszystkie lata. Powiedział z twarzą ukrytą w dłoniach
-Teraz to nieważne przebaczyłem ci już dawno temu, a teraz proszę cię żebyś odpowiedział na kilka moich pytań.-Czy wiedziałeś o tym, że planują uciec?
-NIE, NIC NIE WIEDZIAŁEM I NA PEWNO BYM MU NIE POMÓGŁ!!!
-Dobrze proszę cię uspokój się, jeśli coś wiesz to nam powiedz to bardzo ważne możliwe, że już ktoś zginął!
-Naprawdę nic nie wiem.
-Dobrze, a czy masz jakieś podejrzenia kto mógłby to zrobić?
-No dobrze nie mogę już tak dłużej  to byli Avery i Nott oni uciekli jako pierwsi torturowali mnie, grozili, że mnie zabiją jak wam powiem!!!
-Jesteś pewny?
Pokiwał potakująco głową.
-Możesz jeszcze wszystko odwołać lub powiedzieć, jeśli jeszcze coś wiesz to ostatnia szansa.-A skąd się dowiedziałeś co planują?
-Obserwowałem ich i gdy dowiedziałem się wszystkiego chcieli żebym się do nich przyłączył, a gdy im odmówiłem zaczęli mnie torturować.-No i mówili coś o Stone fortress możliwe, że to miejsce gdzie się spotykają ale nie wiem gdzie to jest.
-Rozumiem na razie zostaniesz pod naszą obserwacją do dnia ostatecznego przesłuchania gdy już ich złapiemy.
-Dziękuje ci za to co dla mnie robisz po tym co ja ci zrobiłem spodziewałem się, że mnie nienawidzisz, ale dobrze wiesz, że nie umiałbym zabić.
-Wiem Draco.-Powiedział i wyszedł resztę dnia spędził w swoim biurze szukając informacji ale wciąż niczego nie znalazł, a robił się już senny. W końcu postanowił dzisiaj sobie odpuścić dlatego deportował się do domu. Najwięcej przesiadywał w ich sypialni lub w małym pokoju na przeciwko. To kiedyś był jego pokój to tam wszystko się zaczęło. Czy kiedyś będzie to pokój ich dziecka, czy kiedyś będzie mógł być pewny, że jego rodzina jest bezpieczna? Czy uda im się kiedyś pozbyć wszystkich śmierciożerców. Miał dosyć rozmyślań postanowił napisać list do Ginny.

                     Dzisiaj miałem bardzo dziwny dzień w pracy jak już pewnie wiesz śmierciożercy uciekli z Azkabanu dlatego miałem przeszukać dom Malfoy'ów  i  przesłuchać Dracona. Nie wiem czy to nie jest jakaś przykrywka ale jeśli tak to Draco jest bardzo dobrym aktorem, bo wszystko to wygląda bardzo szczerze on twierdzi, że chce się zmienić i znienawidził swojego ojca. Mało tego Draco ponoć był torturowany i grozili mu, że jak powie coś ministerstwu to go zabiją. To wszystko jest bardzo dziwne prawda? Mam nadzieję, że szybko ich złapiemy i że nie zdążą już zabić nikogo więcej. Kocham cię.
                                                                                                                                         Harry

Był już bardzo zmęczony dzisiejszym dniem, więc położył się od razu zasnął.
Gdy wstał dzień jak co dzień ubrał się i przesiadywał w ministerstwie w swoim gabinecie poszukując w papierach tego miejsca. Stone fortress wciąż nic mu to nie mówiło, a w papierach też nie znalazł tego miejsca. Wpadł na pewien pomysł najlepiej będzie jak zapyta Laughter'a on się na tym zna. Zapukał do drzwi jego biura i wszedł do środka.
-Co się stało Potter?
-To bardzo ważne Malfoy powiedział, że śmierciożercy mówili coś o miejscu Stone fortress czy wiesz gdzie to jest.
-Wiesz wydaje mi się, że tam spotykali się Black'owie, ale nie jestem pewny zaczekaj. Wstał i podszedł do wielkiej szafy wyciągnął z niej wielką, starą, zakurzoną księgę.-Tutaj są wszystkie dziwne i podejrzane miejsca o jakich wiemy bardzo możliwe, że tutaj to znajdziesz.
-Dobra dzięki.
-Przeszukał całą księgę aż w końcu znalazł była to kiedyś forteca, a wokół niej są bagna i kiedyś była tam wioska to miejsce było od dawna opuszczone i ludzie mówili, że jest nawiedzone, więc bali się tam chodzić. Teraz wiedział już gdzie to jest, i gdy miał już wychodzić, zobaczył sowę pukającą w okno otworzył je odwiązał list i zaczął czytać:

                    Chcemy ci tylko przekazać, że twoja żona jest w naszych rękach i, że na pewno będziemy się z nią dobrze bawić jeśli nie chcesz nie przychodź stracisz niezłą zabawę.
Pamiętaj z nami nie wygrasz Potter wiemy, że wiesz już gdzie jesteśmy więc lepiej staw się jak najszybciej, bo inaczej nie tylko ty ucierpisz...


        












1 komentarz: