-Harry'ego obudził pocałunek w policzek.
-Cześć
-Cześć odprowadzisz mnie?
-Zastanowię się, może jak ładnie poprosisz...
Ładnie...proszę...mówiła między pocałunkami.
-Dobra zgadzam się, bo zaraz się spóźnisz.
-To chodź na śniadanie.
-A gdzie Teddy?
-Jest tutaj, nie wiesz jak słodko wyglądaliście, jak razem zasnęliście.
Harry usiadł i odgryzł kawałek tosta.
-A no i mama przysłała dzisiaj list, żebyśmy przyszli na pożegnalną kolacje, bo dawno u niej nie byliśmy i lepiej już chodźmy, bo musimy jeszcze odstawić Teddy'ego pamiętasz?!
-Spokojnie pamiętam, wzięliśmy już wszystkie jego rzeczy?
-Chyba tak...
Deportowali się i zapukali do drzwi małego domu, które niemalże od razu się otworzyły.
-No wreszcie jesteście! Był bardzo niegrzeczny?
-Nie no co ty zasnął z tatusiem chrzestnym i spał całą noc, ale teraz nie możemy rozmawiać zobaczymy się wieczorem u rodziców. I znowu się deportowali tym razem na stadionie quiddicha Ginny szybko się przebrała i cała drużyna zaczęła trening, jak zwykle zaczynały od prostych ćwiczeń z kaflem, a kończyły na coraz trudniejszych. Jak po każdym treningu Gwenog dodała kilka słów od siebie:
Chciałam przedstawić wam naszego trenera Tim'a Marley'a. Jest moim dobrym przyjacielem i będzie naszym trenerem podczas trasy, ponieważ teraz nie wystarczy już tylko kapitan, mam nadzieję, że go polubicie. A no i nie zapomnijcie, że dziś jest bankiet u mnie w domu, jak chcecie to przyjdźcie. To tyle na dziś dziękuje.
W szatni wszystkie zaczęły plotkować o nowym trenerze, tylko Ginny nie chciała mówić na ten temat.
-Myślicie, że jest dobrym trenerem?
-No, a co wygląda ci na złego Violett.
-Weź przestań, jestem zaręczona, patrzę na to z zupełnie innej perspektywy, a ty co o tym myślisz Ginny?
-Hmm...nie wiem, nie znam go okarze się na treningach pa.-Pożegnała się i wyszła z szatni.
-Coś się stało?
-Nie, wszystko w porządku, ale nie wiadomo ile mnie nie będzie i cieszę się ale będę tęsknić.
-Też będę tęsknić, ale jak dostaniecie się do czołowej dziesiątki, to będziecie jedną z najpopularniejszych drużyn na świecie, choć wasza drużyna zasługuje na pierwsze miejsce.
-Dziękuję Harry, ale na pierwsze nie mamy żadnych szans, nawet do dwudziestki pewnie się nie dostaniemy...
-Uda wam się, trzeba być dobrej myśli no a ja będę ci cały czas przysyłał listy i zdjęcia.
-Dobrze tylko proszę cię, jak mnie nie będzie, nie pracuj tyle odpocznij raz na jakiś czas, bo inaczej naśle na ciebie Hermionę.
-Dobra, dobra wszystko tylko nie nasyłaj Hermiony.-Powiedział ze śmiechem.
-No, nie wiem, nie wiem.
-Harry co to jest?-Zapytała wchodząc do kuchni.
-A co nie podoba ci się?
-Oczywiście, że mi się podoba, ale nie musiałeś, a poza tym też coś dla ciebie mam...
Machnęła różdżką i pojawiło się mnóstwo ciastek i różnych pysznych rzeczy.
-No nie, wpadłaś na ten sam pomysł, nie wierzę!
-No to zostanie ci dużo jedzenia.-Powiedziała ze śmiechem.
-Bardzo śmieszne tylko kto to wszystko zje?-Może zaproszę jutro Rona i Hermione jak wrócę wcześniej.
-Pewnie mama jeszcze coś ci jutro przyniesie.
-A no i mam dla ciebie prezent.-machnął różdżką i pojawiła się mała paczka.
-Ginny odwinęła papier w środku był złoty naszyjnik z małym, otwieranym, złotym serduszkiem, w którym było ich wspólne zdjęcie. Wziął je, odsunął włosy i zapiął go na jej szyi.
-Dziękuję ci jest piękny!-Ale ja nic dla ciebie nie mam.
-Nie musisz i tak nie mogłem mieć lepszego prezentu od ciebie. Pocałował ją teraz rządziły się nimi tylko uczucia wtedy zapominali o wszystkim i dawali się porwać, bo niestety, mało było takich chwil gdy mogli być razem...
-Idziemy już do Nory?
-Może razem gdzieś wyjdziemy?
-W zasadzie moja drużyna, organizuje bankiet pożegnalny, możemy razem iść.
-Dobra to idę się przebrać.
-Harry ubrał swoją szatę wyjściową, a Ginny ubrała długą, czarną, dopasowaną, wieczorową sukienkę i długie kolczyki.
Harry czekał na nią na dole w przedpokoju.
-Jesteś gotowy?-Zapytała schodząc ze schodów.
-Eee...tak, wyglądasz świetnie!-Poczuła, że się rumieni.
-To co deportujmy się!
Deportowali się przed domem Gwenog, był bardzo ładny i bogaty, jak przystało na prawdziwą gwiazdę quidditcha.
-To tutaj?
-Tak, to tutaj jestem pewna, może będzie tam kilku twoich znajomych z pracy.
Drzwi otworzyła im Gwenog.
-Ginny, jednak przyszłaś wejdźcie do środka.
-Tak, ale muszę wracać za niedługo.
-Ginny najlepiej z całej drużyny dogadywała się z Violett, bo zwykle miały podobne zdania i zawsze trzymały się razem.
-A gdzie jest Caroline?
-Rozmawia z tym Tim'em jest miły i wysportowany ale ciężko się z nim rozmawia, nie wiem co Alex w nim widzi.
-Przepraszam za ciekawość, ale kiedy bierzesz ślub?
-W grudniu przed świętami i musisz koniecznie przyjść!
-Dziękuję, na pewno przyjdę.
-A no i przyjdź z Harry'm oczywiście.
-Dzięki, przekażę mu, teraz rozmawia z twoim narzeczonym zgaduje, że o jakichś zabezpieczeniach.-Powiedziała ze śmiechem.
-Tak, ja też jestem zaręczona z aurorem, więc odwiedzaj mnie.
-Mnie też możesz odwiedzać, siedzę w domu całkiem sama, muszę przyznać, że zawsze inaczej wyobrażałam sobie moje życie...
-No, tak to już chyba jest jak myślisz, że jesteś mega szczęśliwy to karta się odwraca.
-Masz rację, idę z nim pogadać.
Nagle rozległ się głos Gwenog i nastała cisza.
PRZEPRASZAM tak chciałam wam powiedzieć, że jesteśmy świetną drużyną, a osobą towarzyszącym, że możecie być z nich dumni, a teraz zapraszam do stołu.
-Harry!
-Jesteś, szukałem cię, musimy już iść do Nory, no wiesz obiecaliśmy...
-Dobra chodźmy.-Przechodząc żegnali się ze wszystkimi, wyszli i deportowali się do Nory.
-Ooo, jesteście wreszcie kochani.-Powiedziała Molly otwierając im drzwi.-Dobrze, że już jesteście, zaraz wszystko wystygnie!
-Cześć Ginny.
-Cześć Harry.
Witali się ze wszystkimi i usiedli przy wielkim stole w salonie.
-Cześć Ron jak tam w pracy?
-Eee, jakoś leci.-Co to?-Zapytał wskazując złoty naszyjnik na szyi Ginny.
-Och, to prezent od Harry'ego prawda, że jest prześliczny.
-O, widzę, że Harry rozdaje dzisiaj prezenty, zobacz co dał Teddy'emu.
Dał mu wielkiego pluszowego hipogryfa.
-A mogę zobaczyć ten naszyjnik?
-Pewnie.
-Wow za ile on to kupił, no wiesz, to wyrób goblinów.
-Serio? A od kiedy ty się na tym znasz?
-A no tak, zapomniałem ci powiedzieć, zmieniłem kierunek kursu, jak go ukończę będę pracować w Gringoćcie.
-Naprawdę?!-Ty i praca w Gringoćcie!
-Tak, wiem ciężko w to uwierzyć, ale wreszcie jestem w czymś naprawdę dobry!
-Gratuluję!-Bylebyś tylko nie musiał karmić tamtych pająków!-Parsknęła śmiechem.
-No bardzo śmieszne, ty w drugiej klasie bałaś się Harry'ego!
-Ja się go nie bałam! Tylko bałam się przy nim wygłupić!
-No dobra nieważne będę za tobą tęsknił.
-Ja też będę tęsknić Ron.
-Nie, gadajcie tyle tylko jedzcie, bo będzie zimne!
-Dobrze mamo.
Gdy skończyli jeść wszyscy ze sobą rozmawiali o pracy, o ministerstwie i o byle czym, byleby tylko rozmawiać.
MOGĘ PROSIĆ O CISZĘ dziękuję, ponieważ Ginny zaraz wyjeżdża, chciałam coś powiedzieć. Ginny już jako mała dziewczynka, dążyła do swojego celu i teraz chyba jej się to udaje i spełnia swoje marzenia, mogę być dumna, że mam taką córkę. Po tych słowach rozpłakała się na dobre i pan Weasley podał jej chusteczkę i kontynuował:
Molly ma rację, możemy być z ciebie dumni Ginny spełniaj swoje marzenia, a teraz już czas iść.
-Daj Ginny.-Powiedział Harry i wziął od niej walizkę.
-Jeszcze się przebiorę i możemy iść.
Po chwili wróciła już przebrana.
-Jestem gotowa, możemy iść. I cała rodzina odprowadziła ją pod dom Gwenog, gdzie stał już ich magiczny bus, którym będą podróżować i w którym będą mieszkać przez najbliższe miesiące. Cała rodzina ją wyściskała cała, oprócz Harry'ego.
-Ginny dobrze wiesz, że jak wszyscy będę tęsknił wróć cała i zdrowa będę na ciebie czekał, pamiętaj, że znaczysz dla mnie więcej niż wszystko.
Pocałowała go i wsiadła do busu, a on po chwili rozpłynął się w powietrzu.
Teraz Harry stał samotnie na deszczu i powiedział sam do siebie:
Kocham Cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz