Harry miał wrażenie, że spada ale nie było to gwałtowne spadanie raczej coś w rodzaju spadaniu ze spadochronem. To było bardzo dziwne doświadczenie. W końcu wylądował w bardzo jasnym miejscu nie był to jednak szpital ani żadne inne znane mu miejsce. Próbował opuścić to miejsce ale póki co gdy zbliżał się do jedynych drzwi coś odciągało go z powrotem.W końcu jednak po wielu próbach dał sobie spokój i usiadł na ziemi czekając na kogoś lub na coś co pozwoliłoby mu się stamtąd wydostać. Po chwili jego oczekiwania się spełniły i wokół niego pojawiło się kilka rozmazanych postaci, których na razie nie mógł zobaczyć przez ostrość jasnego światła. Nagle jednak okazało się, że znalazł się w bardzo dziwnym ale pięknym miejscu wśród swoich bliskich. Teraz był już pewny, że otacza go wiele zmarłych pokoleń rodziny Potter'ów. W końcu jednak odważył się zapytać:
-Co ja tutaj robię?
Na to pytanie odpowiedział jego ojciec:
-Jesteś tu z nami w bardzo ważnym celu i musimy ci wszystko szybko powiedzieć, bo nie mamy na to za wiele czasu, a musimy ci wszystko wyjaśnić.
-No dobrze...
-Choć przejdziemy teraz do sali projekcji obok.- Powiedziała jego matka podając mu rękę.
Zdezorientowany wstał i poszedł za nimi.
-Może zanim przejdziemy do projekcji wszystko ci wytłumaczymy no więc chcieliśmy ci powiedzieć, że bardzo się cieszymy jak poślubiłeś Ginny ale chodzi o to, że za dużo czasu siedzisz w pracy zrobiłem ten sam błąd i dlatego, nie wykorzystałem nawet ostatnich chwil swojego życia.-Harry bardzo przypominasz mi nas i nie chcemy, żebyś popełniał te same błędy.
-Ale dlaczego akurat teraz tu jestem?
-No wiesz nawet w niebie są jakieś zasady Harry.
-Muszę wam zadać tyle pytań...
-Na razie projekcja Harry. Ta projekcja będzie co byłoby gdybyś bez reszty wciąż poświęcał się tylko pracy, to będzie projekcja dotycząca przyszłości. Teraz patrz uważnie.
Nagle na ekranie pojawiło się kilka postaci byli to: Ginny i jakaś trójka dzieci.
-Mamo, mamo on mi dokucza!
-James uspokój się masz nie dokuczać bratu!
Ale on...
-James, Albus spokój uwierzcie mi, że nie chcę tego słuchać, bo obaj dostaniecie karę.-Zagroziła Ginny.
-Lily pośpiesz się trzeba ich odprowadzić.
-Już jestem mamo!- Ze schodów zbiegła mała, ruda bardzo podobna do Ginny dziewczynka.
-No to idziemy!-Tylko trzymajcie się mnie na dworcu jest tłoczno!
Obraz się rozmył i na ekranie zregenerowało się nowe miejsce był to dworzec King's Cross.
-No to kto pierwszy?
-Ja!- Powiedział najstarszy chłopiec i przebiegł przez barierkę. Następnie przebiegł drugi chłopiec, a na końcu Ginny i Lily.
-Mamo, a co jeśli nikt nie będzie się ze mną przyjaźnił.-Zapytał Albus.
-Jesteś wspaniałym chłopcem, nie masz się czym przejmować na pewno znajdziesz sobie przyjaciół.-I przytuliła go do siebie.
-A będziecie do mnie pisać?
-Oczywiście kochanie!
-A tata będzie na święta?-Powiedział błagalnym tonem.
To pytanie ją zamurowało widać było, że nie potrafi na nie odpowiedzieć.
-Tak...na pewno skarbie.
Przytuliła ich wszystkich i po chwili nadjechał pociąg.
-James, Albus weźcie kufry! Kocham was! Biegła jeszcze wzdłuż pociągu, a później wróciła do Lily.
-Mamo dlaczego nie mogę jechać z nimi?-Ja też chcę jechać!
-Wiem o co ci chodzi ja też zawsze zostawałam z mamą i chciałam jechać z braćmi ale nie martw się odwiedzimy babcie, dziadka i wujków, polatamy na miotłach.
-A tata też z nami polata?
Jej reakcja była taka sama jak ostatnio.
-Może...
Obraz znowu się rozmył i pojawiły się w dolinie Godryka.
-Lily dlaczego jeszcze nie śpisz?
-Chce się widzieć z tatą i poczekać na niego z tobą.
-Lily jesteś mała i musisz się wyspać.
-I tak nie umiem zasnąć proszę zgódź się.-Mówiła błagalnym tonem.
-No...dobrze.- Powiedziała i usiadła na kanapie, a Lily położyła się kładąc głowę na jej kolanach i po jakimś czasie zasnęła. Nagle przyszedł list:
Przepraszam cię mamy problemy z mugolami to bardzo ważne nie wrócę dzisiaj w nocy.
Kocham was Harry
Ten list bardzo ją zdenerwował od razu po przeczytaniu pogniotła pergamin i rzuciła na ziemię. Po chwili jej złość przeszła w płacz.
-Myślę, że na razie tyle wystarczy. Powiedział jego ojciec i ekran zgasł.-Już wiesz o co nam chodzi?
-Tak, zaniedbywałem moją rodzinę...
-Niestety, taka jest prawda to była twoja decyzja, żeby siedzieć po nocach w pracy, nikt cię do tego nie zmuszał wręcz odwrotnie.
-A czy ten pamiętnik...
-Tak, Harry ten pamiętnik miał was zbliżyć do siebie ale mimo to musieliśmy cię tu sprowadzić.-Ona tęskni za tobą nosi twoje zdjęcie w wewnętrznej kieszeni.
-Już rozumiem o co chodziło mamo, ale ja tylko chce ich chronić.
-Będąc od nich daleko nie ochronisz ich Harry.
-Dobrze mamy jeszcze trochę czasu na jeszcze jedną, ostatnią i najważniejszą projekcję.
Ginny i trójka ich dzieci byli w dolinie Godryka był wieczór i padał deszcz.
Wszyscy spali wszyscy oprócz Ginny...Nagle ktoś deportował się w ich ogrodzie wiedziała, że to nie Harry, bo przysłał jej przed chwilą list, że nie wróci. Szybko pobiegła na górę i obudziła dzieci. Szybko schodźcie powiedziała otwierając klapę w podłodze wchodźcie szybko i idźcie na koniec tunelu to dojdziecie do Hermiony. James opiekuj się nimi. ---- Zamknęła klapę, zasłoniła ją dywanem i nałożyła na nią kilka zaklęć ochronnych i zwodzących. Po chwili bariera ochronna zakleć została przebita i wtargnęli do jej domu nie zdążyła uciec...Następnie została torturowana oczwiście próbowała się bronić ale było ich za dużo i otoczyli ją ciasnym kręgiem.
-Gdzie jest Potter i jego bachory?!!
-Nie wiem!
-Nie kłam, wiesz gdzie oni są!!!CRUCIO!
-Dajemy ci ostatnią szansę powiedz, albo umrzesz!!!
-Nigdy wam tego nie powiem!!!
-A więc nie, dosyć tego AVADA KEDAVRA!!!
-Padła martwa na ziemię, a oni odeszli przeszukując ich dom. Nagle projekcja się zatrzymała.
-Myślę, że już wystarczy.-Powiedział jego ojciec.- Jak widzisz nawet nie byłoby cię przy jej śmierci.
-Czy to na prawdę musi się sprawdzić?-Ja chcę to zmienić!-Znajdę ich wszystkich!!!
-Bardzo się cieszymy, że wreszcie to zrozumiałeś, gdybyś tam był razem z nimi wezwałbyś aurorów i walczyłbyś z nimi i nikomu nic by się nie stało.
-Czyli mam jeszcze szanse to zmienić?
-Tak Harry, ale najważniejsze jest to, co zrobisz w najbliższych dniach.
-A no i żebyś uwierzył, że to nie jest tylko sen, to Ginny ma dla ciebie prezent jest ukryty w jej szufladzie.-Powiedziała Lily.
-A teraz odprowadzimy cię z powrotem do domu...W tej samej chwili obudził się w swoim łóżku. Czy to była prawda? Będzie musiał to sprawdzić. Ginny była już na treningu więc sięgnął do jej szuflady i...była tam mała paczka z podpisem ,,Dla Harry'ego". Czyli to jednak była prawda...Tylko jak to się mogło stać? Szczerze nie wyglądało mu to na żaden ,,zbieg okoliczności".Wciąż nie mógł zapomnieć tych zawiedzionych i błagalnych min jego dzieci. Nie może do tego dopuścić! Kocha ją i będzie chronił swoją rodzinę. Po tych rozmyślaniach zjadł śniadanie, ubrał się i wyszedł do ministerstwa.
Po ciężkich dwóch godzinach treningu Ginny wróciła do domu i postanowiła iść do nory.
W norze siedziała kilka godzin aż przyleciała sowa z listem otworzyła go i przeczytała.
Przykro mi ale nie mogę wrócić dzisiaj w nocy muszę zostać w pracy to bardzo ważne przepraszam wynagrodzę ci to. ŻARTOWAŁEM! Tak na prawdę wrócę dzisiaj wcześniej kocham cię.
Harry
-Muszę już wracać do domu.
-Dobrze Ginny ale Harry pracuje do późna zostań jeszcze.
-Nie, on wróci dzisiaj wcześniej.
-No dobrze, rozumiem, to odwiedźcie nas niedługo.
-Dobrze, na pewno was odwiedzimy. Powiedziała i deportowała się do doliny.
-Gdy wszedła do domu, od razu poczuła zapach ,0jakby ktoś coś gotował. Wszedła do kuchni i obserwowała jak Harry coś gotował. Nie wierzyła własnym oczom, była ciekawa kiedy zauważy, że ona już wróciła.
-O, jesteś już Ginny usiądź zaraz będzie gotowe.
-Ale ja już wcześniej zrobiłam kolację, mieliśmy tylko odgrzać...
-Na prawdę?- Teraz mi to mówisz.
-Zaraz ci pokarzę co dla ciebie mam Accio prezent!-Odpakuj.
-Jakie ładne te zdjęcia ty je ozdabiałaś?
-Tak.
-Jest tu cała nasza rodzina oprócz moich rodziców...
-Harry nie przejmuj się, masz nas teraz to my jesteśmy twoją rodziną nic z tym nie zrobisz niestety...Ja też chciałabym, żeby tu byli, żeby mogli mnie poznać zanim wyszłam za ciebie za mąż, nie wiem nawet czy zgodziliby się na to, żebyśmy byli razem.
-Jestem pewien, że gdziekolwiek są, są z nas dumni i nas kochają, na pewno cieszą naszym szczęściem...
W czasie bitwy o Hogwart dzieją się straszne rzeczy młody Harry Potter będzie musiał spełnić swoją przepowiednię, jednak, gdy bitwa dobiegnie końca jego życie nadal nie będzie takie spokojne mimo tego zwróci uwagę na to, czego wcześniej nie zauważył...Jak bardzo będzie starał się chronić osobę, na której tak bardzo mu zależy? Czy jego odwaga, która pozwoliła mu walczyć z Lordem Voldemortem okaże się zgubna w wyznaniu swoich uczuć? O tym wszystkim w postach hinnylosy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz